Rozrywka

Recenzja książki „Prophet Song” Paula Lyncha, laureatki Nagrody Bookera

  • 27 listopada, 2023
  • 7 min read
Recenzja książki „Prophet Song” Paula Lyncha, laureatki Nagrody Bookera


Gdyby „Pieśń proroka” Paula Lyncha była horrorem, nie wydawałaby się aż tak przerażająca. Ale jego opowieść o współczesnym wzroście faszyzmu jest tak skażona prawdopodobieństwem, że nie sposób nie czuć się zatrutym rosnącą paniką. Trzy poranki z rzędu budziłem się z koszmarów, które Lynch zasiał w glebie mojego roztrzęsionego mózgu.

„Prophet Song”, który w niedzielę zdobył brytyjską Nagrodę Bookera, opisuje, jak włókna politycznego rozkładu wędrują do płuc: wyniszczający kaszel tyranii poprzedza chorobę, straszliwą śmierć. Zamiast jednak przyglądać się całemu procesowi rozkładu rządu, Lynch skupia się na trudach jednej kobiety walczącej o ochronę swojej rodziny w Dublinie.

Eilish Stack to szanowana mikrobiolog, matka i żona lidera związkowego. Po długim dniu pracy pragnie jedynie miejsca spokoju i odnowy. Ale jeśli pamiętacie pierwszą linijkę „1984” – „To był jasny, zimny kwietniowy dzień, a zegary wybijały trzynastą” – usłyszycie początek „Prophet Song” jako grobowe echo: „Noc zapadła przyjdź, a pukania nie słyszała”.

To pukanie w nocy, nieubłagane pozdrowienia KGB i agentów bezpieczeństwa na całym świecie, są pierwszymi z nieprzerwanej serii wypaczeń porządku społecznego. Dwaj mężczyźni w cywilu, którzy pytają Eilish o jej męża, są uprzejmi i troskliwi. „Nie ma się czym martwić, pani Stack” – mówi jedna z nich. „Nie chcemy zabierać Ci więcej czasu”.

Jednak w chwili, gdy wychodzą, Eilish zdaje sobie sprawę, że coś po sobie zostawili, coś, co biegnie tak szybko, jak niepowstrzymane frazy Lyncha: „To uczucie, że teraz, gdy coś pojawiło się w domu, chce położyć dziecko, chce wstać i pomyśl, widząc, jak stało z dwoma mężczyznami i samo wyszło na korytarz, coś bezkształtnego, a jednak odczuwalnego. Wyczuwa, jak czai się obok niej, gdy przechodzi przez salon.

Warto przeczytać!  Will Smith Oscary Reakcja na klapsa jest niewystarczająca, mówi prezes Akademii – The Hollywood Reporter

Eilish to starannie narysowany portret uczuć i stanowczości. Wie i nie wie, czego funkcjonariusze chcą od jej męża Larry’ego. „Słyszysz tę rozmowę” – mówi mu później tego wieczoru – „o tym, co podobno miało miejsce w ciągu ostatnich kilku miesięcy”. Od czasu uchwalenia ustawy o uprawnieniach nadzwyczajnych cały kraj drży z niepokoju. Ale Larry uważa, że ​​jego pracy ze związkiem nauczycielskim nie można nazwać wywrotową. „W tym kraju nadal obowiązują prawa konstytucyjne” – upiera się. A jednak następna demonstracja robotnicza zostaje brutalnie rozpędzona przez policję. Larry zostaje zatrzymany bez dostępu do adwokata i gości, a potem znika.

10 najlepszych książek 2023 roku

Lynch utrzymuje niejasne szczegóły tej sytuacji nadzwyczajnej w kraju. Słyszymy ostrza helikoptera i eksplozje, ale przede wszystkim widzimy „rozluźniające się koło nieporządku”, odbijające się w oczach Eilish. Czemu nie? Melodia może się różnić, ale każdy reżim autorytarny śpiewa ten sam tekst: Należy zniszczyć siły wywrotowe wzniecające niezgodę, niepokoje i nienawiść do państwa. Eilish widzi ten program z prawdziwie krajowej strony. „Mężowie i żony, matki i ojcowie toną pod wodą” – myśli. „Synowie i córki, siostry i bracia znikający w dół, w dół”. Gorycz ucisku ją szokuje. „Państwo ma dać ci spokój”, mówi do bezsilnego prawnika, „a nie wchodzić do domu jak ogr, brać ojca w pięść i pożreć go, jak ja w ogóle mogę zacząć to dzieciom tłumaczyć, że stan, w którym żyją, stał się potworem?”

Ale podczas gdy Eilish stara się chronić swoje dzieci przed tym, co dzieje się w całej Irlandii, Lynch trzyma język za zębami, gdy nadchodzi chłód. „Dom wypełnił dziwny, niespokojny klimat” – pisze. „Zaczęła się rozpadać pewna jedność w rodzinie”. „Prophet Song” to między innymi zapis toksycznego wpływu stresu na młodych ludzi, którzy nie mogą długo wytrzymać na diecie kłamstw, uników i kruchej pogody ducha. Eilish martwi się, że jej dziecko może zostać zakażone na całe życie wyziewem strachu. Jej najstarszy syn jest wściekły z powodu wstydu, że nic nie robi. Jej 14-letnia córka przestaje jeść. A Eilish nadal musi mieć oko na swojego irytującego ojca, który upiera się, że chce pozostać we własnym domu, gdy jego umysł odchodzi w niepamięć.

Warto przeczytać!  Idris Elba i Mo Abudu łączą siły, by pielęgnować afrykańskie talenty filmowe

Zapożyczając sformułowanie od Hemingwaya, moralne bankructwo faszyzmu następuje na dwa sposoby: stopniowo, a potem nagle. Ale bez względu na to, jak przerażające stają się wydarzenia opisane w tej powieści – a stają się one niewypowiedzianie przerażające – Eilish uparcie trzyma się fantazji, że tę niemożliwą do utrzymania sytuację można opanować, że można skutecznie uniknąć lub złagodzić brutalność państwa policyjnego.

Zapisz się na biuletyn Book World z The Washington Post

Każda strona wibruje od alarmu: WYSIADAĆ! Jednak wiara Eilish w przyszłość staje się swego rodzaju przekleństwem. Za każdym razem, gdy każe jej zabrać dzieci i uciekać z kraju, nie sposób nie rozkoszować się satysfakcjonującą litością wynikającą z wcześniejszej wiedzy. To samo niedowierzanie, jakie odczuwamy, czytając historie w kolorze sepii o uciskanych ludziach, którzy zbyt długo przebywali w płonących regionach.

Lynch odrzuca tę łatwą protekcjonalność. Wie, że wolna wola okazuje się fikcją polityczną, gdy ludzie wpadają w tryby despotyzmu. „Jedna rzecz prowadzi do drugiej” – pisze – „aż ta cholerna rzecz nabierze własnego rozpędu i nie będzie już nic, co można zrobić”.

Niezły opis czytania tej nieustępliwej powieści. Jest to zapisane w gramatyce strachu. Zdania przechodzą od jednego do drugiego, nawet bez chwili oddechu. A bez przerw na akapity, których można by się trzymać, każda strona wydaje się tak śliska jak wilgotne ściany sali tortur. Tak niepokojącej powieści nie czytałem od czasu „Wąskiej drogi na głęboką północ” Richarda Flanagana, która prawie 10 lat temu zdobyła Nagrodę Bookera.

Warto przeczytać!  Test na stoku narciarskim Gwyneth Paltrow w Utah trwa do drugiego tygodnia

Ponieważ dziesiątki milionów Amerykanów wiwatują „bardzo dumnemu zaprzeczającemu wyborom”, pędzącemu w stronę Białego Domu w oparciu o nazistowskie slogany, „Prophet Song” może nie być tym, czego teraz potrzebujesz na święta. Rzeczywiście, mimo że Lynch zaczął to pisać kilka lat temu, często wydaje się, że fabułę skonstruował na podstawie najnowszych nagłówków gazet. Nawet gdy odbierał Nagrodę Bookera w Londynie, dym wciąż unosił się nad chaosem wywołanym przez antyimigranckich bandytów, a przywódca skrajnej prawicy Geert Wilders delektował się zwycięstwem w holenderskich wyborach parlamentarnych.

Ale może właśnie ta dystopia jest tym, czego potrzeba, aby wyrwać nas z samozadowolenia, z pocieszającej iluzji, że faszyzm zdarza się tylko bardzo dawno temu. „Koniec świata jest zawsze wydarzeniem lokalnym” – pisze Lynch pod koniec tego proroczego arcydzieła. „Przychodzi do waszego kraju, odwiedza wasze miasto, puka do drzwi waszego domu i staje się dla innych jedynie odległym ostrzeżeniem, krótkim reportażem z wiadomości, echem wydarzeń, które przeszły do ​​folkloru”.

Ron Charles recenzuje książki i pisze Klub Książki biuletyn „Washington Post”.

Miesięcznik Atlantycki. 309 stron. 26 dolarów

Uwaga dla naszych czytelników

Jesteśmy uczestnikiem programu partnerskiego Amazon Services LLC, partnerskiego programu reklamowego, którego celem jest umożliwienie nam zarabiania na opłatach poprzez tworzenie łączy z witryną Amazon.com i witrynami stowarzyszonymi.


Źródło