Filmy

Recenzja „Opening Night”: Ivo van Hove zamienia stylowy film w błotnistą parodię

  • 27 marca, 2024
  • 5 min read
Recenzja „Opening Night”: Ivo van Hove zamienia stylowy film w błotnistą parodię


W londyńskim audytorium następuje profanacja dzieła sztuki. „Opening Night” – dyskretnie stylowy film Johna Cassavetesa z 1977 roku, opowiadający o aktorce zmagającej się z nudą wieku średniego, został przerobiony na musical przez belgijskiego reżysera Ivo van Hove’a, co dało efekt parodii.

Antybohaterka, supergwiazda Broadwayu Myrtle Gordon (Sheridan Smith), dostała główną rolę w sztuce o kobiecie w średnim wieku. Ale ona tego nie czuje: chociaż ma około 40 lat, upiera się, że nie może się z tym utożsamić. Potyka się podczas prób, ściera się z reżyserem Mannym (Hadley Fraser) i dramatopisarką Sarą (Nicola Hughes), a następnie szaleje podczas przedpremierowych pokazów, swobodnie dostosowując się do scenariusza.

Co gorsza, u aktorki rozwija się neurotyczna fiksacja na punkcie Nancy (Shira Haas), 17-letniej fanki, która zginęła w wypadku samochodowym chwilę po zdobyciu autografu Myrtle. Przekonana, że ​​Nancy jest szyfrem jej utraconej młodości, Myrtle od czasu do czasu ma halucynacje z duchem zmarłej dziewczyny, a nawet z nim rozmawia. Marta się rozpada, ale przedstawienie – w jakiś sposób – musi trwać dalej.

Benjamin Walker jest drewniany jak Maurice, współgwiazda i były partner Myrtle na scenie, którego sam Cassavetes uroczo zagrał w filmie. Krucha chemia na scenie między rozdzieloną parą jest istotnym składnikiem dramatu; tutaj wydają się być prawdziwymi nieznajomymi. Widmowa Nancy Haasa to niepokojąco uroczy symbol młodzieńczej kobiecej witalności, postać przypominająca duszka, która biega po scenie w krótkiej spódniczce, podkolanówkach i butach na platformach – przywodząc na myśl nie tyle młodą kobietę, ile dziecko w okresie dojrzewania.

Piosenki Rufusa Wainwrighta są algorytmicznie nijakie. Kilka z nich porusza temat starzenia się, w tym dyskretnie zatytułowany „A Change of Life” (o menopauzie) i „Makes One Wonder” – duet, w którym Myrtle i Sarah zdają sobie sprawę, że jako kobiety w pewnym wieku mogą mieć ze sobą więcej wspólnego niż chciałbym przyznać.

Inne dotyczą showbiznesu: „Magic” to optymistyczny numer w kabaretowym stylu, opowiadający o cudach sceny; „Moths to a Flame” to ponury, sentymentalny pean na cześć niestrudzonej aktorki teatralnej na całym świecie. Następuje krótki wypad do opery rockowej podczas rozdzierającej sceny, w której Myrtle, dochodząc do wniosku, że musi przepędzić widmo Nancy, aby wrócić na właściwe tory, szamocze się z dziewczynką wśród migających świateł stroboskopowych i mocnych riffów w stylu lat 80. To jest tak tandetne, że prawie przypomina wysyłanie.

Warto przeczytać!  Carrie kończy dziś 50 lat i nawet Stephen King nie może w to uwierzyć

Scenografia Jana Versweyvelda to teatr w teatrze. Przestrzeń prób zajmuje pierwszy plan, a rząd lusterek kosmetycznych z tyłu sceny reprezentuje przestrzeń za kulisami. Podobnie jak w adaptacji „Wszystko o Ewie” van Hove’a z 2019 r. – kolejnej opowieści o emocjonalnych trudach starzejącej się aktorki – operatorzy kamer krążą po obwodzie, przesyłając w czasie rzeczywistym zbliżenia aktorów na duży ekran nad sceną.

Pomysł jest taki, aby zwiększyć psychodramę poprzez zbliżenie nas do siebie, ale nie ma zbyt dużej intensywności, którą można by zintensyfikować. Wiele kątów niewiele wnosi do doświadczenia. (Okazjonalne widoki z lotu ptaka są szczególnie niepotrzebne, chyba że interesujesz się topografią linii włosów.) Podpis na ekranie na początku programu informuje nas, że ekipa filmu dokumentalnego nagrywa próby zespołu – urządzenie fabularne to ma sprawić, że ta praca kamery nie będzie przypominała niepotrzebnego chwytu, ale będzie tak słabo przezroczysta, że ​​przyniesie odwrotny skutek.

Jest jeden lub dwa dobre momenty, w tym pełna napięcia scena próby, w której Myrtle sprzeciwia się policzeniu na scenie. Mówi, że to upokarzające, ale Manny upiera się, że jest to konieczne ze względów artystycznych. Smith przedstawia tę konfrontację z ponurym, komicznym patosem: w pewnym momencie nawet uderza się w policzek, aby zapobiec ciosowi. (Dla van Hove’a, znanego z tego, że zmusza swoich wykonawców do granic możliwości, ten materiał jest mu bliski.) Pod koniec, gdy bohaterowie po raz ostatni przygotowują się do wieczoru premierowego, na dużym ekranie pojawia się nagrany materiał przedstawiający przechodniów teatru w foyer Gielgud kilka godzin wcześniej — sprytny akcent, który wywołał falę rozbawionych pomruków wśród publiczności. Ale to są wąskie wybory.

Warto przeczytać!  Jessie Cave z „Harry’ego Pottera” ostro krytykuje uwagi fanów Miriam Margolyes

Jako artystka pragnąca odzyskać kontrolę nad swoją narracją, Myrtle powinna odbić się echem w czasach, gdy wiele osób zaprząta sobie głowę kwestiami sprawczości – między innymi kobiet i mniejszości. Ale banalne podejście van Hove trywializuje jej cierpienie. Film Cassavetesa miał charakter eliptyczny, który przyciągał widzów siłą sztuczności narracyjnej i siłą gry aktorów; tutaj historia nigdy nie ożywa, a tematy są przepracowane. Van Hove przekształcił pełne napięcia, subtelnie obserwowane studium postaci w tandetny melodramat.

Noc otwarcia
Do 27 lipca w Gielgud Theatre w Londynie; openingnightmusical.com.


Źródło