Rozrywka

Recenzja „Renfield”: Nicholas Hoult i Nicolas Cage zatapiają zęby w cienkiej i krwawej satyrze Draculi

  • 13 kwietnia, 2023
  • 3 min read
Recenzja „Renfield”: Nicholas Hoult i Nicolas Cage zatapiają zęby w cienkiej i krwawej satyrze Draculi


(CNN) Dwight Frye nie jest powszechnie znanym nazwiskiem, ale ten aktor charakterystyczny odcisnął swoje piętno na filmach grozy Universalu z lat 30. Wejdź do „Renfield”, bezczelnego hołdu dla gatunku wampirów, który łączy horror i komedię w niekrwawy koktajl, w którym Nicholas Hoult i Nicolas Cage zatapiają zęby w zbyt cienkim materiale.

Wyprodukowany i wymyślony przez Roberta Kirkmana, znanego z „The Walking Dead”, „Renfield” zaczyna się dość obiecująco, od Renfielda Houlta – „chowańca” Draculi, czyli ludzkiego służącego, który zajmuje się jego codziennymi potrzebami – siedzącego w grupie wsparcia dla osoby w toksycznych związkach. Jest też wierna replika starych czarno-białych filmów, z najmniejszym śladem świszczącego śmiechu Renfielda.

Te zmarszczki są jednak równoznaczne z fałszywą reklamą filmu, który czerpie większość swojego humoru z przesadnej krwi, zabawnego w teorii pojęcia, które nieuchronnie przynosi malejące zyski, nawet rozłożone na stosunkowo energiczne 90 minut. .

„Renfield” jest o wiele lepszy, gdy film bawi się drobiazgami z filmu o wampirach – na przykład Dracula (Cage) musi zostać zaproszony w określone miejsce lub szczegóły, jak go zabić – że szerokość tych wizualnych gagów sprawia, że wydaje się, że nie osiąga dobrych wyników, zwłaszcza w porównaniu z czymś, co zapewnia właściwą równowagę, jak serial FX „What We Do in the Shadows”.

Warto przeczytać!  Jon & Kate Plus 8 gwiazdek Mady Gosselin oskarża brata Collina z separacją o „fizyczną PRZEMOC i mowę nienawiści”



Wyreżyserowany przez Chrisa McKaya („The LEGO Batman Movie”) na podstawie scenariusza Ryana Ridleya, „Renfield” wprowadza także coś w rodzaju relacji między tytułowym bohaterem a pryncypialną policjantką, Rebeccą (Awkwafina, zatrudniona na niepełnym stanowisku), która ujawnia swoje chęć bycia lepszym człowiekiem. Z drugiej strony już wykazał te impulsy, starając się skierować swojego szefa w stronę bardziej zasługujących ofiar, podczas gdy Dracula pragnie zakonnic i cheerleaderek.

Efekty makijażu są obfite i dość imponujące, a Renfield czerpie nadludzką siłę z konsumowania owadów, którą może wykorzystać przeciwko gangsterom, których Rebecca ma obsesję na punkcie wsadzania za kratki. Jednak sposób, w jaki te elementy wizualne są stosowane, bardziej zawęża atrakcyjność filmu niż go rozszerza, zaspokajając podzbiór odbiorców horrorów kosztem tych, którzy mogą się pojawić, oczekując czegoś bliższego parodii Mela Brooksa.

To, co jest zapowiadane jako horror-komedia, nie może całkowicie zdecydować, gdzie chce wylądować w tym spektrum, w filmie, który czerpie korzyści z pozwolenia Cage’owi na uwolnienie się bez pełnego wykorzystania jego pełnego gardła występu.

Universal w kreatywny sposób starał się wydobywać kapitał ze swojej biblioteki potworów, a „Renfield” z pewnością przenosi te wysiłki w XXI wiek, na dobre i na złe. I chociaż Renfield może być uwięziony w „destrukcyjnym związku” z okrutnym i wymagającym panem, filmowcy mogą winić tylko siebie za swoje wątpliwe wybory.

Warto przeczytać!  „Zwymiotowałem w krzakach”

Premiera „Renfield” w amerykańskich kinach 14 kwietnia. Ma ocenę R.


Źródło