Filmy

Recenzja „Stax: Soulsville, USA”: Szukam odrobiny szacunku

  • 20 maja, 2024
  • 5 min read
Recenzja „Stax: Soulsville, USA”: Szukam odrobiny szacunku


Wieloczęściowe dokumenty muzyczne pojawiają się obecnie z natarczywością i obfitością starych kolekcji K-tel, starając się zaspokoić pragnienia wszelkich nostalgików popu. W ostatnich miesiącach dodano „James Brown: Say It Loud” (A&E), „In Restless Dreams: The Music of Paul Simon” (MGM+), „Kings From Queens: The Run DMC Story” (Peacock) i „Thank You, Goodnight : The Bon Jovi Story” (Hulu), między innymi, do rotacji.

To cztery zespoły z Rock & Roll Hall of Fame. Ale jeśli szukasz czegoś jeszcze większego – historii Ameryki w latach 60. i 70. z szorstką i zaraźliwą ścieżką dźwiękową – znam miejsce: „Stax: Soulsville, USA”, premiera w poniedziałek w HBO.

Burzliwa, stosunkowo krótka historia Stax Records (od założenia do bankructwa w ciągu 18 lat) to bogaty materiał, ukształtowany przez nieoczekiwane połączenie osobowości, geografii i akustyki studia, napędzany regionalną dynamiką rasy, klasy i muzyki w Memphis z dala od ośrodków przemysłu płytowego w Nowym Jorku i Los Angeles.

Reżyserka Jamila Wignot, która stworzyła profil Alvina Aileya w „American Masters” i wyreżyserowała odcinki „Finding Your Roots” Henry’ego Louisa Gatesa Jr., wniosła do czteroodcinkowego serialu więcej sensu organizacyjnego niż fantazji. „Soulsville, USA” w konwencjonalny sposób traktuje historię, która woła o więcej. Ale ta historia, ciągnąca się od niewinności przez cynizm, od triumfu do klęski, jest tak wciągająca, że ​​bezpośrednie podejście Wignota nie jest śmiertelne.

Warto przeczytać!  Recenzja „Zima Wiosna Lato lub jesień”: Pierzasty romans Jenny Ortegi

A wypowiadający się rozmówcy to wyjątkowo zróżnicowana i angażująca grupa. Należą do nich biały chłopak z farmy Jim Stewart, poważny, ludowy i katastrofalnie naiwny, który założył wytwórnię wraz ze swoją siostrą Estelle Axton; charyzmatyczny czarny biznesmen Al Bell, który objął stanowisko dyrektora ds. promocji i uratował firmę, gdy wydawało się, że jest skazana na zagładę, by przewodniczyć jej ostatecznemu upadkowi; oraz Booker T. Jones, lider house’owego zespołu Booker T. and the MG’s, który spogląda na pierwsze odcinki niczym fajny, tajemniczy, naukowy guru soulu.

Historia Staxa zaczyna się od chęci Stewarta i Axtona, zrodzonej zarówno z otwartości, jak i konieczności, do współpracy z muzykami, którzy akurat byli w pobliżu, z których wielu było czarnych i niesprawdzonych. (Jones opowiada dobrze znaną anegdotę o tym, jak został wyciągnięty z zajęć algebry w szkole średniej na pierwszą sesję ze Staxem.) Stewart szybko porzucił muzykę country i zajął się naglącym, głęboko odczuwalnym rytmem i bluesem oraz południową duszą, którą wykonawcy tacy jak Carla i Zapewnili Rufus Thomas, Sam i Dave oraz Otis Redding, przy wsparciu Bookera T. i MG’s, a także pod okiem autorów i producentów piosenek, takich jak Isaac Hayes i David Porter.

Warto przeczytać!  Recenzja - Życie kozy

Wczesne hity Staxa, gdy fortuna firmy stale rosła do połowy lat 60., przepływają przez pierwsze dwie godziny „Soulsville USA” i niosą Cię w ciągłym, pełnym uśmiechu haju. Do elektryzujących występów na żywo zaliczają się „Hold On, I’m Comin’” Sama i Dave’a podczas europejskiej trasy koncertowej, która potwierdziła pozycję wytwórni, oraz epokowy „I’ve Been Loving You Too Long” Reddinga na festiwalu w Monterey Pop. (W serialu wykorzystano sporo materiału z filmu dokumentalnego „Monterey Pop” DA Pennebakera oraz filmu z koncertu „Wattstax” z 1973 r., ale występy przykuwają uwagę, niezależnie od tego, ile razy je widziałeś.)

„Soulsville, USA” dzieli się zgrabnie na dwie części, z których pierwsza kończy się katastrofami, które za pierwszym razem o mało nie powaliły Staxa: śmierć Reddinga w katastrofie lotniczej w 1967 r., a następnie przywłaszczenie sobie przez Atlantic Records prawie całego katalogu Stax w 1968 r., wynik kontraktu, który Stewart podpisał, ale którego nie przeczytał. Druga połowa skupia się bardziej na biznesie i kulturze, a mniej na muzyce, gdy Bell ożywia firmę i wynosi ruch Black Power na nowy poziom krajowej rangi (z nagrodzonym Oscarem „Theme From 'Shaft” Hayesa i koncertem Wattstax). ale wpada w konflikt z innym partnerem z dużej wytwórni, CBS Records, i nie może powstrzymać szybkiego bankructwa.

Warto przeczytać!  Bruce Campbell zastanawia się nad zapomnianym filmem o wampirach

W dwóch ostatnich odcinkach Jones, który opuścił wytwórnię w 1970 roku, cichnie, a głównymi głosami są Bell i była dyrektor ds. reklamy Stax, Deanie Parker. Historia, którą opowiadają, jest taka, że ​​początkująca firma została zabita przez rasistowski przemysł muzyczny i rasistowski establishment biznesowy w Memphis, zwłaszcza dlatego, że była kierowana przez Czarnych i ostatecznie była własnością Czarnych. Łatwo w to uwierzyć, ale brak głosów mniej stronniczych, bardziej analitycznych jest zauważalny i niefortunny. (Pewnego kontekstu dostarcza pisarz muzyczny Rob Bowman, którego książka „Soulsville, USA: The Story of Stax Records” jest uznawana za główne źródło filmu dokumentalnego).

Minęło prawie pół wieku, odkąd Stax istniał jako coś więcej niż tylko nazwa na wytwórni reedycyjnej, a los w przejmujący sposób został przedstawiony na ekranie w następującym po logo HBO komunikacie: „We współpracy z Polygram Entertainment, Concord Originals, Warner Music Entertainment” — firmy będące właścicielami piosenek Stax na ścieżce dźwiękowej. Jak mówi Al Bell: „Duża ryba zjada małą rybę”. Ale piosenki nadal mogą cię tam zabrać.


Źródło