Rozrywka

Recenzja „Stereofoniczna”: twórcy hitów renderowani z niezwykłą szczegółowością

  • 20 kwietnia, 2024
  • 5 min read
Recenzja „Stereofoniczna”: twórcy hitów renderowani z niezwykłą szczegółowością


Zaglądanie za mistyką rock’n’rolla ma niezaprzeczalny urok podglądactwa. Widok wyłożonej mahoniową boazerią reżyserni i przeszklonej kabiny dźwiękowej wypełniających scenę Golden Theatre, gdzie w piątek otwarto „Stereophonic”, wywołuje natychmiastowy dreszczyk emocji. Ale zdumiewająca nowa sztuka Davida Adjmiego, z piosenkami byłego członka Arcade Fire, Willa Butlera, dostarcza znacznie więcej niż tylko mglistego spojrzenia na studio nagraniowe w złotym wieku rocka.

Trafne studium tego, jak ludzie zarówno potrzebują, jak i zaciekle się niszczą, „Stereophonic” to ognisty dramat rodzinny, elektryzujący jak każdy inny od czasu „Kto się boi Virginii Woolf?” Przedstawiona w nim analiza tworzenia muzyki w czasie rzeczywistym – współpraca między wadliwymi, utalentowanymi artystami połączona w jedność – jest genialnie zabawna i wnikliwym metakomentarzem na temat natury sztuki. Spektakl jest oszałamiającym osiągnięciem i już sprawia wrażenie amerykańskiego klasyka, który trzeba zobaczyć.

Jest rok 1976 w Sausalito w Kalifornii i niezbyt znany jeszcze zespół — przynajmniej nie inspirowany wyłącznie Fleetwood Mac — nagrywa płytę, która zapewni mu sławę i odkryje życie osobiste swoich członków (w podobny sposób w taki sam sposób, jak tworzenie „Rumours” dla Fleetwood Mac). Sceneria (cudo autorstwa scenografa Davida Zinna) to szybkowar: ekspres do kawy jest zepsuty, ale w środku znajduje się galonowy worek kokainy, a napięcia i uczucia – zarówno twórcze, jak i osobiste – stają się gorące.

Warto przeczytać!  William Shatner mówi, że „nie ma długo życia”, zastanawiając się nad dziedzictwem

Wyreżyserowany z dyrygencką precyzją przez Daniela Aukina „Stereophonic” to epickie płótno przedstawione z niezwykle intymnymi szczegółami: szeptane zwierzenia i poprawki techniczne, garbienie się i spojrzenia, mnóstwo leżenia i kręcenia stawami. Bezruch i cisza są równie wyraziste jak starannie zaaranżowane dialogi Adjmiego, a mowa ciała czasami nawet bardziej. Wspinanie się zespołu do sławy można odczytać poza granicami studia, gdy jego poprzedni album wspina się na listy przebojów magazynu Billboard, jedynie w ruchomych biodrach głównego wokalisty (oraz w postępie nadruków i flar w boskich kostiumach Envera Chakartasha). .

Kiedy poetycka i niepewna siebie Diana, grana z oszałamiającą wrażliwością przez Sarę Pidgeon, siada przy fortepianie jakieś 45 minut po trzygodzinnym przedstawieniu, promienny głos aktora wygłasza pierwszą znaczącą kompozycję, którą słyszy publiczność: „Bright”, folk- zabarwiona rockowa ballada ze znakomitym, eterycznym wokalem. Do tego czasu nuty wypływają krótkimi seriami. Często przerywane lub uzupełniane riffami, wyrazy charakteru i niezgody generowane przez muzykę Butlera są abstrakcyjne – ich fragmentacja ma na celu sprawić, że będziesz chciał więcej. (Delektuj się wczesnymi sesjami, kiedy wszyscy mogą znieść przebywanie w tym samym pomieszczeniu.)

Toksyczny romans Diany z Peterem (Tom Pecinka) – gitarzystą, producentem i nieubłaganym narcyzem – jest palącym i nieustannym źródłem emocjonalnego zapłonu. Gotowość Petera do poruszenia słabych punktów Diany sprawia, że ​​druga zwaśniona para wygląda wręcz słodko: Reg, pijacki filozoficzny basista (w tej roli Will Brill z ujmującą zwinnością Muppeta) i poszukująca pokoju Holly (Juliana Canfield, stanowiąca doskonały debiut na Broadwayu). Zrównoważona głowa w pomieszczeniu zwykle należy do Simona (uroczego Chrisa Stacka), chyba że wpada w szał przez niespodziewany zestaw perkusyjny.

Warto przeczytać!  10 teorii zakończenia „trudników”: kto skończy razem?

Kiedy członkowie zespołu ustawiają się za szybą kabiny nagraniowej – wyniesieni na wyższy poziom, a ich twarze otoczone są ciepłą aureolą (wspaniałe oświetlenie wykonała Jiyoun Chang) – są jak bogowie na górze Olimp, spoglądający z góry na stół technologiczny. Dynamika relacji na górze i na dole pomiędzy muzykami i ich inżynierami dźwięku, powściągliwym, ambitnym Groverem (Eli Gelb) i nonszalanckim gadającym Charliem (Andrew R. Butler) jest czcionką częstych komedii, w tym szalonego, pozbawionego snu Grovera wrażenie Piotra i Szymona, którzy go nękają całonocnymi atrakcjami.

Ale kto ma większą władzę w studiu dźwiękowym niż ludzie obsługujący mikrofony? Grover i Charlie nie tylko słyszą wszystko, ale kontrolują także to, co słyszą wszyscy inni (w tym publiczność). (Projekt dźwiękowy Ryana Rumery’ego to cud techniki.) Grover dojrzewa najbardziej w ciągu roku, w którym toczy się akcja, od sfałszowania jej do stania się niezastąpionym, co Gelb śledzi z niepozorną subtelnością. Widoczność Grovera w pomieszczeniu to kolejny wskaźnik wzrostu; zespół przechodzi od traktowania go jak meble do bezgranicznego zaufania. (Biedny Charlie nie dostąpi tego samego zaszczytu.)

Warto przeczytać!  Teddi Mellencamp przechodzi operację raka skóry w celu leczenia czerniaka

Nawet teraz można sobie wyobrazić fanów tej produkcji, której premiera odbyła się w październiku na Off Broadwayu w Playwrights Horizons (gdzie krytyk New York Timesa Jesse Green nazwał ją „nieubłaganie fascynującą”), z załzawionymi oczyma, zastanawiających się nad tym przeżyciem, jakby było to jedyna w swoim rodzaju wycieczka po stadionie. A transfer z Broadwayu zwiększa głośność w kulminacyjnych momentach synchronizacji, kiedy zespół osiąga fenomenalne podejście lub warstwy utworu łączą się lub pękają, wywołując dreszcze.

Ale przyjemności płynące z „Stereophonic” są bardziej szczegółowe i natychmiastowe; uważna i ciągła obserwacja artystów, trzymanych w niewoli przez ich pragnienia tworzenia, dostarcza najbardziej fascynujących spostrzeżeń. Tak w ogóle, jaki to wszystko ma sens? „Życie jest dla przyjemności” – twierdzi Reg. „Życie jest bólem” – przeciwstawia się Grover. Jeśli spytasz Holly, najgorsza jest potrzeba innych. Jednak nie może być harmonii bez wszystkich radości i nieszczęść innych ludzi.

Stereofoniczny
Do 7 lipca w Golden Theatre na Manhattanie; stereophonicplay.com. Czas trwania: 3 godziny 10 minut.


Źródło