Rozrywka

Recenzja teatralna: „Spamalot” powraca na Broadway

  • 17 listopada, 2023
  • 8 min read
Recenzja teatralna: „Spamalot” powraca na Broadway


Jasna strona życia.

Jasna strona życia.
Zdjęcie: Matthew Murphy

Na Broadwayu opanowanym przez przetworzone kinowe IP – latające DeLoreany, wątpliwe przygody w przebieraniu się, wielkie czerwone wiatraki, szał zakupów zemsty – powrót Erica Idle’a i Johna Du Preza Spalolot to duża, gruba przynęta wydmuchująca maliny. I to jest dobra rzecz. Gdy Spalolot (motto: „Muzyczny z miłością wyrwany z… Monty Python i Święty Graal”) po raz pierwszy wjechał na Times Square na Times Square w 2005 roku, rurociąg z Hollywood na Broadway już pompował (w tym samym roku Brudne, zgniłe łajdaki I Kolor fioletowy), ale obecnie napływ „treści” napędzanych nostalgią jest na tyle przytłaczający, że wywołuje wręcz mdłości. Trudno jest siedzieć w teatrze, gdzie ludzie zapłacili wiele dolarów, aby usłyszeć wersety, które pamiętają Christophera Lloyda czy Julię Roberts, przeplatane przeciętnymi piosenkami. Biorąc pod uwagę, że recytowanie fragmentów Święty Graal jest praktycznie sportem NCAA, wydaje się, że adaptacja sceniczna zmierza prosto do strefy zagrożenia – miejsca, w którym sztuka staje się, żeby nie przesadzać, martwą papugą.

Ale w najlepszych chwilach Spalolot zna się na swoim fachu, a to jest show-biznes, kochanie. Jej mądrym posunięciem było przetłumaczenie Graalbezczelną meta-nowość w nowe medium. Film wiedział, że to film, musical wiedział, że to musical, i rzucał kokosami na ścianę, aby wysłać i uczcić ten fakt. W krajobrazie Broadwayu w 2023 r. Spalolot okazuje się być dziwnie dobrze przygotowany, aby zwabić ludzi obietnicą czegoś całkiem znajomego, a następnie wystrzelić ich w twarz armatą konfetti pełną TEATRU (i dosłownego konfetti).

Oczywiście dostajesz także wszystkie fragmenty, które można recytować – nie mogły zbyt dobrze nie — a w efektownej produkcji reżysera i choreografa Josha Rhodesa przyjemność płynąca z tych kawałków maleje i rośnie. Na początku, gdy pojawiło się kilku wartowników, aby debatować nad prędkością lotu w wieżach zestawu Paula Tate dePoo III (połączenie w technicolorze głównie płaskiej scenerii i hiperaktywnych projekcji w stylu Terry’ego Gilliama, które również zaprojektował Tate), serce mi zamarło. tylko trochę. Czy tak miało być? Skalisty horror — co Amerykanie najbardziej przypominają pantomimę – bez tej kluczowej zabawy, jaką jest możliwość wrzeszczenia i rzucania tostów? Ale potem zaczął padać deszcz kopnięć, strusich piór, kranów i świecidełek oraz więcej odniesień, niż można by uścisnąć odciętą rękę. (Również ludzie zrobił wrzeszczeć i gwizdać.) Zanim Sir Galahad (bardzo zabawny Nik Walker) i Pani Jeziora (Leslie Rodriguez Kritzer, której głos to 16-tonowy ciężarek wykonany z Silly Putty, masywny i nieskończenie plastyczny) wypłynęli razem na gondoli – z obrazem potężnego żyrandola opadającego w tle zawsze trzaskających projekcji – byłem na pokładzie. To znaczy, co zrobisz, spóźnisz się na łódź?

Warto przeczytać!  Paul McCartney prawie został potrącony przez samochód, odtwarzając kultowy obraz Beatlesów na przejściu dla pieszych, mówi córka Mary

Fabuła, podobnie jak w przypadku Święty Graal, nie potrzebujemy wiele, aby zacząć. Jak wyjaśnił nam historyk w okularach i muszce (Ethan Slater), jest to Anglia w AD coś-coś – zaraza, zaraza, Angles, Sasi itd. Artur, król Brytyjczyków (James Monroe Iglehart) i jego wierny sługa Patsy (Christopher Fitzgerald) przemierza krainę w poszukiwaniu rycerzy do Okrągłego Stołu Artura (stały fragment nie pojawia się w tej sztuce). Udaje im się zebrać chronicznie tchórzliwego Sir Robina (Michael Urie), leksykalnie kwestionowanego Sir Lancelota (Taran Killam), przyćmionego i wzdętego Sir Bedevere (Jimmy Smagula) oraz gorącego socjalistę Sir Galahada. Artur nie jest wybredny w kwestii tego, kogo awansuje na gwardię królewską, a zabawa polega na łączeniu rycerzy z innymi tworami Pythona: Robin i Lancelot zaczynają jako „Wyprowadźcie swoich umarłych” – krzyczący zbieracze zwłok, a Galahad, imieniem Dennis, był urodził się i wychował obrzucający błoto anarchosyndykalistą.

Znasz resztę — a jeśli nie, to w porządku. Wiąże się to z udaniem się do Camelotu, poszukiwaniem Świętego Graala, byciem wyśmiewanym przez Francuzów, znajdowaniem krzewów i rzucaniem granatów w zabójcze króliki. Co ważniejsze, wiąże się to z zalewem metamuzycznych szaleństw, które rażąco mrugają, nie dając poczucia ekskluzywności. Kritzer zyskuje wiernych sojuszników wśród publiczności, zapinając pasy i jodłując podczas parodii Andrew Lloyda Webbera, Wymarzone dziewczyny, Céline Dion, Judy Garland, Liza Minnelli – a nawet „okrzyk bojowy” Elphaby. („Cokolwiek się stało z moją częścią?” – śpiewa w niezadowolonym, wstrząsającym flisakami „Diva’s Lament”, w imieniu którego wszędzie zapomniano o głównych bohaterkach.) Są ekstrawagancje w stylu Vegas, uderzenia w ziemię i ukłony w stronę Chicago, Historia z West Side, La Cage aux FollesI Firma: „I kolejne sto osób zaraziło się zarazą” – tryluje Slater, tutaj w roli delikatnego księcia Herberta, który po prostu chce siiiiiiiii. Ten materiał jest sprytnie i gościnnie wykonany: nawet jeśli nie znasz konkretnego punktu odniesienia, i tak zrozumiesz żart.

Warto przeczytać!  Fani teatru muzycznego wściekają się na obsadę „Nepo baby” Maude Apatow w Little Shop Of Horrors

Następnie, najdzikszy ze wszystkich, jest „Nie odniesiesz sukcesu na Broadwayu”. W końcu jako Spalolot staje się osobliwością teatru muzyczno-teatralnego, Artur i jego rycerze otrzymują zadanie (od zadowolonych z pobocznych zadań Rycerzy, którzy mówią „Ni!”) wystawienia musicalu na Broadwayu. Jako Sir Robin, który ma obsesję na punkcie pieśni i tańca, Urie zajmuje centralne miejsce i wyjaśnia Arthurowi, że, tragicznie, „nie odniosą sukcesu na Broadwayu” – ponieważ „nie mają żadnych Żydów”. W 2005 r. prawdopodobnie wydawało się to bezczelne i lekceważące, ale jesienią 2023 r. jest to naprawdę moment, w którym można pluć. W pomieszczeniu można poczuć wspólny dopływ powietrza. wyobrażam sobie SpalolotZespół rozmawiał o trwającej obecnie na świecie paradzie horrorów i zdecydował, w duchu Mela Brooksa i Maxa Bialystocka, mimo to ją kontynuować. I gdy Urie – znakomity klaun z elastycznymi kończynami i świszczącą sinusoidą zamiast głosu – dołącza do zespołu, aby wykonać wersję Skrzypek na dachu taniec z butelkami (oczywiście z graalami zamiast butelek), trudno się na to złościć. To radosne, to oburzające i w dziwny, bezwstydny sposób zmusza nas do liczenia się z naszymi własnymi, znacznie wzmożonymi, współczesnymi reakcjami. Na świecie jest mnóstwo zła, a to nie jest jego częścią.

Prawdziwy sekret SpalolotPrzyjazny duch rzucenia wszystkim pod ścianę polega na tym, że przedstawienie jest tym, co można by dostać, gdybyś przekazał teatrowi lokalnemu kilka milionów dolarów. Podwojenie głównej obsady stanowi ważną część tego etosu. Tak, produkcja ma niewyczerpany zespół (którego stojaki na kostiumy wypełnione bonanzą cekinów, piór i kolczug Jen Caprio muszą mieć milę długości), ale Slater, Urie, Killam, Walker i Smagula mają w sobie pewną żwawą energię. Whac-A-Mole-ming między częściami, prawdopodobnie zostawiając za kulisami ślad kapeluszy, peruk i dubletów. Wszyscy wykonują bez tchu poczwórny obowiązek, a ich radość jest oczywista – na scenie, a nawet w teatrze Afisz teatralny. „Proszę krzyczeć głośniej w imieniu Jamesa niż Nika Walkera” – czytamy w biografii Igleharta. Notatki biograficzne Walkera: „Zaprzysiężony wróg Jamesa Igleharta. Nieskończenie fajniejszy niż James Iglehart. Chroń Nika przed Jamesem Iglehartem. To jest coś, co dostajesz w programie lokalnej produkcji Shrek Jr. To głupie, szczere, pozbawione zawstydzenia, niecenne i radośnie nieprofesjonalne. Tutaj dla tego.

Warto przeczytać!  W The Shadow Of The Strike sieci zmagają się z upfrontami opartymi na skryptach – Deadline

Prawdą jest, że jest to produkt o wysokiej zawartości cukru Spalolot: Pod koniec Twoje zęby brzęczą od mnóstwa iskier i crescendo. Ale jest też poczucie nieodłącznego absurdu formy, który wydaje się niemal egzystencjalny, a przez to wierny Pythonowi. Być może to kwestia cukru, ale gdy stos trupów zarazy dołączył do Patsy, by zaśpiewać „Always Look on the Bright Side of Life” (zaczerpnięte z Życie Briana bo czemu nie?), logiczna konkluzja teatru muzycznego wydawała mi się jasna: oto to, co stworzyliśmy, te widowiska absolutnej śmieszności, bo życie jest absolutnie śmieszne, ale o wiele mroczniejsze i z mniejszą ilością tańca – i dlatego, że w słowa komika Dylana Morana: „Powinieneś żyć tak długo, jak to możliwe, dopóki nie umrzesz całkowicie”.

Spalolot jest w St. James Theatre.


Źródło