Rozrywka

Recenzja: W „Tłumaczeniach” Co traci się, gdy plądruje się język

  • 12 grudnia, 2023
  • 3 min read
Recenzja: W „Tłumaczeniach” Co traci się, gdy plądruje się język


Pijany filozof dochodzi do swego najwspanialszego argumentu: że kształtują nas nie fakty historyczne, ale nasze wyobrażenie o nich. „Nigdy nie możemy przestać odnawiać tych obrazów” – mówi, bo inaczej przestaniemy żyć.

Tym spragnionym uczonym jest Hugh (Seán McGinley), który prowadzi jedną z tajnych (i nielegalnych) irlandzkich szkół żywopłotowych, ucząc wiejskie zgromadzenie dorosłych uczniów w swojej zrujnowanej chatce. „Tłumaczenia” z 1980 roku to pierwsza sztuka w ramach Friel Project, sezonu trzech dzieł wystawianych w Irish Repertory Theatre. Skromne, ale wykwintne odrodzenie w reżyserii Douga Hughesa, stanowi rygorystyczny dowód nie tylko na wyższość Briana Friela jako interpretatora irlandzkiej tożsamości narodowej, ale także na witalność sztuki w rozszyfrowywaniu życia.

Jest rok 1833 w fikcyjnym miasteczku Friela, Ballybeg, gdzie słodki, zgniły zapach unoszący się z pól ziemniaków zwiastuje głód, a wtargnięcie czerwonych fartuchów grozi zniszczeniem lokalnego dziedzictwa. Bunt w 1798 r. nie doprowadził do niepodległości, ale do wymuszonego zjednoczenia się z Wielką Brytanią w Wielkiej Brytanii. A teraz brytyjscy żołnierze, w tym apatyczny romantyczny porucznik Yolland (Raffi Barsoumian), sporządzają mapy wsi i anglicyzują irlandzkie nazwy miejscowości. Jeden z dwóch synów Hugh, Owen (Seth Numrich), został nie tylko tłumaczem, ale także mistrzem „dobrego angielskiego króla” i był zachwycony tym przedsięwzięciem bardziej niż nawet Yolland. Aktorzy dodają braterstwu młodych mężczyzn energii i ciekawości, które podkreślają konsekwencje tego, co robią: zmiany nazwy ojczyzny spod stóp jej mieszkańców.

Warto przeczytać!  Teyana Taylor przyniosła WŁASNY POSIŁEK na Galę Met: Piosenkarka zakradła się do Chick-fil-A

Yolland waha się, choć nie ze względów moralnych: nieszczęsny syn imperium, fetyszyzuje, czując się jak outsider, rozkoszując się dźwiękiem irlandzkich samogłosek, a jeszcze słodiej w stosunku do Maire (Mary Wiseman), dojarki z nastawionym na cel na Amerykę. Ich zawrotne, zawrotne zauroczenie jest podsycane wzajemnym niezrozumieniem, poprzedzającym ostry zwrot, którego potencjalnie tragiczne skutki Wiseman igra z wpływaniem na przejrzystość.

Sprytne spojrzenie Friela na dramat pastoralny opiera się na przekonaniach tych starannie narysowanych postaci. Ale sztuka stawia także czoła rosnącym pytaniom o naturę języka — w jaki sposób łączy on ludzi z ich domami (zestaw „Deptana ziemia” autorstwa Charliego Corcorana) i między sobą oraz co się dzieje, gdy wymazuje się język ojczysty.

Owen Campbell w spokojniejszy sposób opisuje złamane serce, gdy skromniejszy syn Hugh, Manus, którego marzenie o zachowaniu edukacji w domu, z Maire u boku, staje się kolejną ofiarą kolonii. Ucieleśnieniem skrajnych krańców spektrum komunikacyjnego są Sarah (Erin Wilhelmi), przypuszczalnie niema, która ma trudności z wyartykułowaniem swojego imienia, oraz Jimmy Jack (John Keating), rozczochrany mól książkowy, który obszernie opowiada po grecku i łacinie o swoim zauroczeniu Ateną, bogini mądrości.

Warto przeczytać!  Bomba F America Ferrera, przesąd Spielberga

Ubrana w chłopski strój z gliny autorstwa Alejo Viettiego i delikatnie oświetlona przez Michaela Gottlieba, każda z tych postaci jest zilustrowana z Rembrandtowską specyfiką. Jak wyraźnie widać na ich portretach, konieczne jest ciągłe wyobrażanie sobie na nowo trudnej sytuacji tych, którzy są trawieni przez imperialne apetyty. Może to doprowadzić do głębszego zrozumienia między nami.

Tłumaczenia
Do 31 grudnia w Irish Repertory Theatre na Manhattanie; irishrep.org. Czas trwania: 2 godziny 15 minut.


Źródło