Relacje wojskowo-cywilne z USA wspierają odporność Polski
Amerykanie świętowali tegoroczne Święto Niepodległości w Powidzu z lokalną społecznością. Ale tego typu wydarzenie, jak i inne podobne, można dziś rozpatrywać w szerszym sensie, jako niezbędne tło dla relacji wojskowo-cywilnych. Ponadto tworzy ono swego rodzaju odporność na działania dezinformacyjne.
W Powidzu, Garnizon Armii USA w Polsce i strona polska zorganizowała po raz pierwszy wielkie obchody Dnia Niepodległości w ramach „Polsko-Amerykański Festiwal Wolności”. Oczywiście, jak na standardy amerykańskie, pokaz fajerwerków był godny pozazdroszczenia pod względem skali i czasu trwania efektów pirotechnicznych oraz muzyki z obu krajów. Wydarzenie z 4 lipca tego roku można oczywiście traktować jedynie powierzchownie, biorąc pod uwagę, że jest to naturalna konsekwencja rozwoju stacjonowania amerykańskich żołnierzy w Polsce.
Amerykańscy żołnierze każdego dnia w polskich miastach i miasteczkach
Jednak w oparciu o to wydarzenie powinniśmy również przyjrzeć się pewnym aspektom, które zwykle umykają analizie Stosunki amerykańsko-polskie z perspektywy obronności. Po pierwsze, istnieje kluczowa przestrzeń do integracji żołnierzy i lokalnych społeczności. Ten aspekt został podkreślony, gdy zmieniono dowódców garnizonu US Army w Poznaniu. Obaj dowódcy wspomnieli o znaczeniu działań na styku wojska i cywilów.
Zauważmy, że amerykańscy oficerowie i żołnierze przyjeżdżają do Polski i oczywiście mają swoje obowiązki w ramach codziennej służby. Jednak służba ta może być o wiele bardziej wymagająca pod względem życia po służbie bez właściwego zrozumienia lokalnych społeczności. Polska stoi więc przed sytuacją, w której zarówno duże miasta, jak Poznań czy Wrocław, ale także Powidz, muszą wypracować swoje podejście do rozwoju obecności wojskowej naszego sojusznika. Na szczęście, jak dotąd, większość oficjalnych i mniej oficjalnych opinii wskazuje, że to nieco niezauważalne zadanie państwa przyjmującego jest oceniane bardzo dobrze. Omawiamy kilka kwestii, które mogą wydawać się błahe, ale w dłuższej perspektywie bardzo ważne, od przestrzeni językowej i kulturowej po aspekty społeczne i, szerzej, komfort życia dla nich samych, a często także dla ich rodzin.
Amerykańskie bazy w Polsce są celem Rosjan i Białorusinów
Warto raz jeszcze przypomnieć, że musimy stawiać opór próbom działań podejmowanych przez Rosjanie, Białorusini, a nawet Chińczycy w tym aspekcie. Należy zauważyć, że mówimy bezpośrednio o zagrożeniach związanych przede wszystkim z działalnością szpiegowską rosyjskich i białoruskich służb wywiadowczych w Polsce. Obiekty wykorzystywane przez amerykańskie i polsko-amerykańskie ośrodki współpracy są na ogół wysoko na liście priorytetów Działania SVR, KDB (Białoruś) i GU/GRU.
W tym przypadku skuteczność ochrony kontrwywiadowczej będzie zależeć nie tylko od naszych służb kontrwywiadowczych i współpracy sojuszniczej. Wspomniane wcześniej społeczności lokalne i społeczeństwo mają niewątpliwie znaczącą rolę do odegrania. Jeśli jednak rozszerzymy duet rosyjsko-białoruski o Chińczyków, musimy mówić wprost o działaniach w domenie informacyjnej. W przeszłości celem ataków było wiele amerykańskich baz, a także miejsc, w których stacjonowali amerykańscy żołnierze (nie tylko ci z armii USA).
Chociaż atakujący często korzystają z narzędzi z dziedziny cyberinformacji (jak w wielu krajach, dwie domeny). Mają one na celu przede wszystkim wywołanie napięć między wojskiem a ludnością cywilną. Nie możemy unikać podobnych dyskusji, ponieważ mamy już bogate dossier podobnych ataków w Polsce.
Po raz kolejny wracamy do odporności, widzianej z perspektywy miejsc związanych ze stacjonowaniem amerykańskich żołnierzy w Polsce. W jakim stopniu lokalne społeczności i całe społeczeństwo są dziś lepiej przygotowane do kolejnych ataków, często związanych z działaniem wrogich, profesjonalnych elementów operacji psychologicznych?
Świętujmy razem i działajmy razem
Można w tym miejscu powiedzieć, że nawet wspólne świętowanie 4 lipca – jako krytycznego amerykańskiego święta – jest elementem budowania wspomnianej odporności. Żołnierze naszych sojuszników świętują mniej formalnie, a co ważne, przyczynia się to do tworzenia lepszej atmosfery z ludnością cywilną i lokalnymi władzami.
Dlatego nawet w kryzysach Rosjanom, Białorusinom, a nawet Chińczykom będzie trudniej wywołać reakcję na narracje antynatowskie, antyamerykańskie i antysojusznicze. Kontrast stanie się zauważalny między lokalną percepcją ludzi, którzy codziennie stykają się z amerykańskimi żołnierzami, a działaniami np. prorosyjskich, prochińskich, a nawet probiałoruskich środowisk w mediach społecznościowych. Dysonans poznawczy może być naszą obroną przed propagandą. Niestety, przykłady mniej lub bardziej zawoalowanej aktywności tego typu agencji wpływu w polskiej przestrzeni mediów społecznościowych również nie są zaskoczeniem.
Idąc dalej, takie wydarzenia są również okazją do zauważenia, że relacje sojusznicze to nie tylko szczyty i rozmowy przywódców państw. To ostateczna realizacja założeń sojuszniczych przez żołnierzy, podoficerów i oficerów w takich miejscach jak Powidz czy Poznań. W tym przypadku mamy pętlę sprzężenia zwrotnego, ponieważ Amerykanie po służbie w Polsce wracają do swoich społeczności rozsianych po USA, prezentując swoje odczucia i subiektywne oceny dotyczące Polski i regionu. Na końcu tego są na przykład wybory kongresowe i prezydenckie w 2024 roku. Żołnierze po misji w Polsce mogą więc pełnić rolę naszych nieoficjalnych dyplomatów w swoim państwieMusimy pamiętać, że w USA możemy usłyszeć wiele głosów krytykujących rozległe zaangażowanie Ameryki w regionach Europy Środkowej i Wschodniej.
Małe gesty i mała komunikacja między społeczeństwami oznaczają szczegółowe tworzenie innego obrazu współpracy sojuszniczej, uzupełniając konwencjonalne patrzenie na mapy i analizy ilościowe i jakościowe w centrach dowodzenia lub ośrodkach podejmowania decyzji politycznych. Nie wspominając o przestrzeni do zrozumienia wspólnoty wartości, która jest często pomijanym spoiwem działań sojuszniczych w ramach stosunków dwustronnych i NATO.
Kraj-gospodarz z wieloma wyzwaniami
Podsumowując, my i nasi amerykańscy sojusznicy możemy życzyć sobie więcej wydarzeń, takich jak wspólne świętowanie w Powidzu 4 lipca 2024 r. Oprócz przestrzeni świętowania i dobrej zabawy, tworzenie właściwych relacji pomiędzy wojskiem a ludnością cywilną jest jedną z najważniejszych czynności wspierających działania praktyczne USA i kraju gospodarza, w tym przypadku Polski.
Zwłaszcza, że na przykład biorąc pod uwagę doświadczenia z baz amerykańskich w Japonii, Republice Korei, Niemczech czy Włoszech, prędzej czy później nadejdzie moment kryzysu. A bez wzajemnego zrozumienia i stworzenia tej tkanki społecznej, każde napięcie może doprowadzić do kryzysu. Ponadto jesteśmy w miejscu wzmożonej aktywności szpiegowskiej, a także PSYOP-ów naszych przeciwników. Ich celem jest bezpośrednie podważenie relacji sojuszniczych, ale także działanie w celu wywołania wyżej wymienionych napięć na szczeblu lokalnym, regionalnym i krajowym.
Dobrze skonstruowane relacje z władzami (w tym, podkreślamy, lokalnymi), społecznościami i społeczeństwem mogą nie tylko zapobiegać dezinformacji, ale także stanowić istotną broń w przeciwdziałaniu bardziej skomplikowanym operacjom, np. dezintegracji. Ponadto tworzą zrozumienie i percepcję własnych potrzeb. Mogą wspierać budowanie niezbędnych kanałów nieformalnych, które będą ważne w przypadku kryzysu i konieczności poradzenia sobie z jego dynamiką.
Znaczenie Powidza rośnie i jest co świętować
Wreszcie tak wielkie obchody 4 lipca w Powidzu wymagają od nas powtórzenia znaczenia amerykańsko-polskiej infrastruktury w Polsce. 2 lipca, dwa dni przed świętami, Damian Ratka w Defence24 zwrócił uwagę, że „armia USA rozpoczyna transfer sprzętu wojskowego do składu sprzętu wojskowego w Powidzu. Obiekt w Polsce jest częścią szerszego systemu składów sprzętu dla amerykańskich wojsk lądowych w Europie w ramach APS-2 (Armia Prepositioned Stock – 2).”
Damian Ratka sprecyzował później, że „w bazie APS-2 w Powidzu będzie przechowywany sprzęt dla brygady pancernej US Army”. Będą to m.in. najnowsze wersje różnych typów bojowych wozów opancerzonych, czołgi podstawowe M1A2SEPv3, bojowe wozy piechoty M2A4 (lub A3) Bradley, bojowe wozy rozpoznawcze M7A4 i kierowania ogniem artyleryjskim, specjalistyczne transportery opancerzone z rodziny AMPV, samobieżne haubice M109A7 i wozy wsparcia technicznego M88A2, mosty szturmowe M1110, JLTV itp. Widzimy więc, jak ważna jest codzienna misja US Army Garrison Polska, nie wspominając o V Korpusie z jego wysuniętym dowództwem w Poznaniu. Tym bardziej, że sprzęt bez ludzi odpowiednio zmotywowanych i widzących potrzebę współpracy sojuszniczej jest tylko sprzętem.