Podróże

Rodzina podróżowała przez kraj kamperem z małym dzieckiem

  • 21 października, 2023
  • 5 min read
Rodzina podróżowała przez kraj kamperem z małym dzieckiem


Autorka i jej rodzina.
Dzięki uprzejmości Amandy McCracken

  • Mój mąż i ja wybraliśmy się na 734-kilometrową podróż z naszym małym dzieckiem w kamperze.
  • Chociaż było to wspaniałe doświadczenie, nauczyliśmy się wielu rzeczy w drodze z naszym maluchem.
  • Dowiedzieliśmy się, jak ważne jest wzajemne słuchanie się i że nie warto poświęcać czasu.

Czy to naprawdę wakacje, jeśli wrócisz wyglądając gorzej niż przed wyjazdem? To pytanie zadawaliśmy sobie podczas naszej 1200-kilometrowej podróży kamperem z naszą 2-letnią córką.

To nie było nasze pierwsze rodeo. W środku pandemii podróżowaliśmy po całym kraju z niemowlęciem i starszym psem – raz samochodem do Tennessee, a raz samolotem do Nowego Jorku. Ale ta podróż okazała się zarówno trudniejsza, jak i bardziej satysfakcjonująca.

Wszystko zaczęło się, gdy nasi przyjaciele zaoferowali nam jeden ze swoich wszechstronnych, zbudowanych samochodów dostawczych Sprinter, wyposażony w wygodny, podwyższony materac, lodówkę i elektrownię zapewniającą zasilanie poza siecią na pięć dni. Romantyczne zdjęcia #vanlife, które nasi podróżujący przyjaciele bez dzieci zamieszczali w mediach społecznościowych, rozbudziły naszą ciekawość.

Ale nie byliśmy bezdzietni; musieliśmy zdecydować, czy zabranie ze sobą w podróż naszego malucha było dobrym pomysłem. Jak trudne to może być, pomyśleliśmy?

Warto przeczytać!  Przeglądaj Millennial Travel: najlepsze miejsca docelowe w Indiach

W ciągu sześciu dni odwiedziliśmy Buena Vista, Crested Butte, Gunnison, Ouray i Hotchkiss – wszystko w Kolorado. Z naszych kempingów roztaczał się widok na Dolinę Arkansas, Collegiate Peaks, rwący potok, Maroon Bells i kwitnący sad jabłkowy. Zatrzymywaliśmy się na wyznaczonych kempingach, gdzie odpoczywaliśmy po dniu pełnym przygód.

To było magiczne, ale nie wszystko godne Instagrama. Doszło do napadów złości u dzieci i kłótni rodziców. Oto, czego dowiedzieliśmy się o życiu w vanie z małym dzieckiem.

Pierwszą rzeczą, której się nauczyliśmy, było to, że planowanie jest ważne, ale nie jesteśmy w stanie uwzględnić wszystkiego

Zanim wyruszyliśmy w drogę, zaplanowałem i spakowałem tyle, ile mogłem. W małej organizacji użyłem nawet małych kostek do pakowania dla każdej osoby. Przyniosłam też córce nocnik w nadziei, że ułatwi sikanie.

Jednak oczywiście przeoczyłem pewne rzeczy. Szkoda, że ​​nie zabraliśmy ze sobą podkładek na siusiu dla psów, żeby włożyć je do fotelika samochodowego mojej córki na dwa razy, gdy zasnęła i sikała.

Dowiedzieliśmy się, że lepiej nie spieszyć się i zatrzymać się, gdy zajdzie taka potrzeba, zamiast się spieszyć

Jako dorośli szukaliśmy najpiękniejszych, odległych miejsc na biwak. Ale wszystkie, które zauważyła nasza córka, to place zabaw. Chciała zatrzymać się dla nich wszystkich; chciała usiąść i się pobawić, co jest trudne, gdy ma się przed sobą cel podróży.

Warto przeczytać!  8 najbardziej przystępnych krajów na posiadanie domu wakacyjnego
Rodzina.
Dzięki uprzejmości Amandy McCracken

Podczas gdy my chcieliśmy odkrywać nowe szlaki ze wspaniałymi widokami, ona często chciała po prostu posiedzieć na piasku i popatrzeć na mrówki. Dowiedzieliśmy się, że jest czas i miejsce, aby zrobić jedno i drugie i uszczęśliwić wszystkich.

Czasem warto było wydać pieniądze na pokój w hotelu

Pewnego wieczoru, po dniu pełnym przystanków, dotarliśmy do celu tak późno, że pola namiotowe były pełne, więc zdecydowaliśmy się na pokój w hotelu. Kolejnej nocy potrzebowaliśmy prysznica, więc ponownie zarezerwowaliśmy pokój.

Nie tak wyobrażaliśmy sobie naszą przygodę z kamperem, ale musieliśmy się dostosować. Rezerwacja pokoju hotelowego nie jest oszustwem. Pozwalają naładować baterie i stają się częścią wspaniałego doświadczenia.

W końcu dowiedzieliśmy się, że wszyscy musimy częściej się ze sobą kontaktować

Podróż vanem zapewnia swobodę poruszania się i zatrzymywania, gdziekolwiek i kiedykolwiek chcesz. Ale czasami nasze emocje sięgały zenitu. Czuliśmy się jak trzy śmierdzące, wyczerpane osoby uwięzione w furgonetce. Czasami podważało to poziom naszego stresu – szczególnie w przypadku mojego męża cierpiącego na klaustrofobię.

Warto przeczytać!  Dubaj, wodospad Niagara i Disney World wymieniają przereklamowane miejsca podróży

Kiedy dowiedzieliśmy się, że musimy częściej komunikować się, jak się czujemy, większość rzeczy w furgonetce stała się łatwiejsza.

W końcu nauczyliśmy się, że musimy cieszyć się teraźniejszością

Podczas podróży kilka razy przyłapaliśmy się na mówieniu, że chcielibyśmy, żeby nasza córka była starsza, żeby było to łatwiejsze. Żałujemy również, że nie mieliśmy możliwości podróżowania vanem, zanim urodziliśmy nasze małe dziecko.

Rodzina.
Dzięki uprzejmości Amandy McCracken

Ale kiedy cofnęliśmy się o krok, przypomnieliśmy sobie, jakie mieliśmy wtedy szczęście. Wycieczka nam o tym przypomniała cieszyć się tu i teraz.

Po tym wszystkim nasza córka chce to zrobić jeszcze raz

Ilekroć moja córka widzi na drodze furgonetkę Sprintera, mówi: „Tęsknię za tym!” Pod wieloma względami my też to robimy: przytulne miejsca do spania, swoboda na otwartej drodze i czas spędzony na budowaniu więzi.

Nie było nic lepszego niż obudzenie się z rodziną w ogrzewanej furgonetce obok chłodnego, rwącego strumienia i wpatrywanie się w szczyt o wysokości 5000 metrów, pijąc poranną kawę i śniadanie, które zrobiliśmy bezpośrednio w mini kuchni naszego vana.

Furgonetka podkreśliła mocne i słabe strony naszego zespołu i rzuciła nam wyzwanie, abyśmy opuścili naszą strefę komfortu – to jest bezcenne.


Źródło