Rosja nazywa ukraiński atak dronów na elektrownię w Kursku „aktem terroryzmu nuklearnego”
„Wróg próbował uderzyć w elektrownię jądrową w nocy. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) została poinformowana” – powiedział Putin podczas transmitowanego w telewizji spotkania rządu w czwartek.
Putin nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń i nie podał dalszych szczegółów na temat rzekomego ataku.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że otrzymała informację z Moskwy, iż fragmenty drona znaleziono około 100 metrów od składowiska wypalonego paliwa jądrowego w elektrowni Kursk.
Organ nadzorujący sektor nuklearny poinformował, że jego szef odwiedzi obiekt w przyszłym tygodniu, ponieważ Rosja wielokrotnie biła na alarm w sprawie możliwego ataku, odkąd ukraińskie wojska i czołgi wkroczyły do zachodniego obwodu kurskiego 6 sierpnia.
Ofensywa ta trwa już trzeci tydzień. Kijów rości sobie prawa do kilkudziesięciu rosyjskich osiedli granicznych, a Rosja zmaga się z najpoważniejszym atakiem obcej armii na jej terytorium od czasów II wojny światowej.
Wcześniej w rosyjskich mediach nie pojawiły się żadne doniesienia o próbie ataku na obiekt.
Gubernator obwodu kurskiego Aleksiej Smirnow powiedział Putinowi, że ośrodek działa normalnie.
Władze Kijowa nie zareagowały natychmiast na słowa Putina.
Ukraina i Rosja wymieniały się oskarżeniami o zagrażanie bezpieczeństwu nuklearnemu przez cały dwuipółletni konflikt.
Wojska rosyjskie zajęły opuszczoną elektrownię jądrową w Czarnobylu na północy Ukrainy i elektrownię atomową w Zaporożu – największą w Europie – w pierwszych dniach pełnowymiarowej ofensywy wojskowej.
Nadal kontroluje elektrownię w Zaporożu i została oskarżona o „szantaż jądrowy” przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Moskwa z kolei twierdzi, że siły ukraińskie wielokrotnie próbowały zaatakować elektrownię przy użyciu dronów.
Na początku tego miesiąca wybuchł pożar w jednej z chłodni kominowych elektrowni w Zaporożu.
Rosja twierdzi, że był to wynik ukraińskiego ataku, natomiast Kijów twierdzi, że Rosja celowo podpaliła.
Po tym, jak Ukraina rozpoczęła zbrojną inwazję na obwód kurski, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej zaapelowała zarówno do Rosji, jak i Ukrainy o zachowanie „maksymalnej powściągliwości”, aby „uniknąć wypadku nuklearnego mogącego mieć poważne skutki radiologiczne”.
Władze rosyjskie poinformowały, że w czwartek ukraiński atak lotniczy zatopił prom towarowy w południowej Rosji.
Prom przewoził zbiorniki z paliwem i zacumował w porcie Kaukaz, położonym w Cieśninie Kerczeńskiej, oddzielającej Rosję od anektowanego Półwyspu Krymskiego.
„Zniszczono kolejny niewątpliwie militarny cel. Jego celem było dostarczenie paliwa najeźdźcom. Prom zatonął, a ten port (Kaukaz) nie nadaje się do użytku, dopóki prom nie zostanie usunięty” – powiedział ukraińskiej telewizji w piątek rzecznik marynarki wojennej Dmytro Pletenczuk.
„To promy odpowiadały za trzy czwarte całej logistyki i były głównym kanałem [of supply]„- dodał.
Zełenski w czwartek odwiedził swojego naczelnego dowódcę w obwodzie przygranicznym Sumów, skąd Ukraina wysyła wojska i sprzęt wojskowy do Rosji.
Wojska kijowskie wciąż zmagają się z dotkliwymi niepowodzeniami we wschodnim obwodzie donieckim, gdzie od miesięcy są pod presją.
W czwartek Rosja ogłosiła, że przejęła tam kolejną małą wioskę.
W Rosji Putin został oskarżony o publiczne bagatelizowanie powagi ukraińskiej inwazji.
Gubernator Kurska Smirnow poinformował w czwartek, że od czasu rozpoczęcia ataku przez Ukrainę z rejonów przygranicznych uciekło lub zostało ewakuowanych 133 000 osób.
W czwartek w miastach regionu, w tym w Kurczatowie, obok elektrowni jądrowej Kursk, rozpoczęto instalację betonowych schronów przeciwlotniczych.
Minister edukacji poinformował w czwartek, że gdy we wrześniu rozpocznie się rok akademicki, zajęcia w ponad 110 rosyjskich szkołach położonych blisko granicy będą prowadzone zdalnie.
Rosyjska służba bezpieczeństwa FSB poinformowała w czwartek, że wszczęła postępowanie karne przeciwko kilku dziennikarzom, w tym korespondentowi CNN Nickowi Patonowi Walshowi, za „nielegalne” przekroczenie granicy po tym, jak relacjonowali wydarzenia z obwodu kurskiego.