Świat

Rosnąca liczba chińskich migrantów przekracza południową granicę USA

  • 24 listopada, 2023
  • 8 min read
Rosnąca liczba chińskich migrantów przekracza południową granicę USA


Fala migrantów napływających do Stanów Zjednoczonych przez południową granicę w coraz większym stopniu obejmuje ludzi z zaskakującego miejsca: Chin.

Pomimo odległości i trudności związanych z podróżą, w zeszłym roku zatrzymano ponad 24 000 obywateli Chin przekraczających granicę Stanów Zjednoczonych z Meksyku. To więcej niż łącznie przez poprzednie 10 lat – wynika z danych rządowych.

Zwykle przylatują do Ekwadoru, gdzie nie potrzebują wizy. Następnie, podobnie jak setki tysięcy innych migrantów z Ameryki Środkowej i Południowej oraz z bardziej odległych miejsc, płacą przemytnikom za prowadzenie ich przez niebezpieczną dżunglę między Kolumbią a Panamą w drodze do Stanów Zjednoczonych. Na miejscu zwracają się do funkcjonariuszy granicznych, a wielu szuka azylu.

I większości się to udaje, co z kolei napędza dalsze próby. Obywatele Chin radzą sobie z wnioskami o azyl w sądzie imigracyjnym lepiej niż obywatele innych krajów. A ci, którzy nie zostaną, i tak zostają, ponieważ Chiny zwykle ich nie przyjmują z powrotem.

W polaryzującej debacie na temat imigracji jest to mało dyskutowana kwestia w systemie amerykańskim: amerykańscy urzędnicy nie mogą zmuszać krajów do przyjmowania z powrotem swoich obywateli. W większości nie stanowi to problemu. Jednak kilkanaście krajów nie wykazuje skłonności do współpracy, a Chiny są największym przestępcą.

Według urzędnika administracji, który wypowiadał się pod warunkiem zachowania anonimowości w celu omówienia danych wewnętrznych, spośród 1,3 miliona osób w Stanach Zjednoczonych, którym nakazano ostatecznie deportację, około 100 000 to Chińczycy.

Migranci stanowią część exodusu obywateli, którzy byli sfrustrowani surowymi ograniczeniami związanymi z pandemią koronawirusa i kierunkiem autorytarnego rządu Xi Jinpinga. Trend ten ukuł „filozofię biegu”, w ramach której obywatele uciekają do Japonii, Europy i Stanów Zjednoczonych.

„Dla mnie najważniejszym powodem jest środowisko polityczne” – powiedział w lutym Mark Xu, lat 35, nauczyciel języka angielskiego w chińskiej szkole podstawowej i gimnazjum, czekając na wejście na łódź w Necoclí w Kolumbii, nadmorskim miasteczku na północy. Dodał, że w Chinach było tak duszno, że „trudno było oddychać”.

Był jednym z około 100 chińskich migrantów, którzy wyruszyli tego ranka, aby rozpocząć podróż przez zdradliwą przełęcz Darién Gap, jedyną drogę lądową z Ameryki Południowej do Stanów Zjednoczonych. Pan Xu powiedział, że dowiedział się o tej wycieczce z YouTube i wyszukiwarek w Google, w tym „jak wydostać się z Chin” i „jak uciec”.

Warto przeczytać!  CISA dzieli się wskazówkami dotyczącymi ochrony infrastruktury krytycznej przed chińskimi hakerami

W ciągu ostatnich dwóch lat ten obszar był jednym z najtrudniejszych odcinków desperackiej podróży dużej liczby migrantów pragnących udać się na północ. Według panamskich urzędników do tej pory przez dżunglę przeszło w tym roku 481 000 osób w porównaniu z 248 000 w roku ubiegłym.

Większość migrantów to Wenezuelczycy, Ekwadorczycy i Haitańczycy uciekający przed wewnętrznymi kryzysami, w tym problemami gospodarczymi i bezpieczeństwem. Jednak w tym roku coraz więcej Chińczyków wyrusza w tę podróż.

Przeszło tak wielu, że obywatele Chin stanowią obecnie czwartą co do wielkości grupę przemierzającą dżunglę.

Wiele osób leci do Turcji, a następnie udaje się do Ekwadoru i Stanów Zjednoczonych.

Według danych rządowych w roku budżetowym 2023 do Stanów Zjednoczonych przybyło ponad 24 000 osób. W ciągu ostatnich 10 lat mniej niż 15 000 chińskich migrantów zostało przyłapanych na nielegalnym przekraczaniu południowej granicy.

Historyczny poziom migracji przez południową granicę stanowi poważny problem polityczny w Stanach Zjednoczonych, gdzie prezydent Biden znajduje się pod silną presją, aby ograniczyć ten przepływ; chińscy migranci stanowią niewielki ułamek.

Większość osób, które przybyły do ​​Stanów Zjednoczonych w zeszłym roku, to dorośli przedstawiciele klasy średniej, którzy po wyjściu z aresztu udali się do Nowego Jorku.

Nowy Jork jest także głównym celem podróży migrantów z innych krajów, zwłaszcza Wenezuelczyków, którzy są uzależnieni od zasobów miasta, w tym schronisk. Jednak niewielu chińskich migrantów przebywa w schroniskach. Zamiast tego udają się tam, gdzie obywatele Chin udali się od pokoleń: Flushing, Queens. A dla niektórych chiński Manhattan.

„Nowy Jork jest samowystarczalną społecznością chińskich imigrantów” – powiedział wielebny Mike Chan, dyrektor wykonawczy Chinese Christian Herald Crusade, sąsiedzkiej grupy wyznaniowej. Nowoprzybyli nie muszą znać angielskiego, ponieważ wielu mówi po mandaryńsku lub kantońsku – dodał, ułatwiając również znalezienie pracy. Tego rodzaju sieć pomaga ludziom znaleźć prawników imigracyjnych, mieszkanie i inne podstawowe potrzeby.

Warto przeczytać!  Pożar kasyna w Kambodży: liczba ofiar śmiertelnych w Poipet rośnie, a dziesiątki wciąż są zaginione

Ich droga do Flushing przez południowoamerykańską dżunglę jest tym, co wyróżnia tych, którzy niedawno przybyli. W przeszłości większość chińskich osób ubiegających się o azyl przybywała na podstawie wizy, a następnie składała wniosek po przybyciu do Stanów Zjednoczonych. Ostatni raz taki napływ chińskich migrantów przybył nielegalnie, drogą morską, w latach 90. XX wieku. Ale obecny wolumen jest znacznie wyższy.

„Ameryka jest największą potęgą na świecie, prawda?” – powiedział niedawno przed tajwańską herbaciarnią we Flushing 29-letni chiński migrant, który podawał jedynie pseudonim i nazwisko, Little Xu. Pan Xu robił sobie przerwę w pracy jako posłaniec i poprosił, aby nie używać jego pełnego imienia i nazwiska w obawie przed zemstą.

Jak dodał, opuścił Chiny w poszukiwaniu pracy. „Straciłem nadzieję tam, gdzie mieszkałem” – powiedział, opisując swoją pracę sprzedawcy biżuterii w środkowej prowincji Hubei i to, że szef przestał mu płacić. Pan Xu przybył do Flushing w sierpniu po dwumiesięcznej podróży z Chin, która obejmowała wędrówkę przez dżunglę w deszczu tak ulewnym, że rozerwały mu buty.

Migranci ubiegający się o azyl muszą czekać około sześciu miesięcy od złożenia wniosku, aby uzyskać pozwolenie na legalną pracę. Nowi przybysze będą czekać latami, aż ich sprawy przejdą przez system.

Ogólnie rzecz biorąc, chińscy ubiegający się o azyl odnoszą większe sukcesy w sądach imigracyjnych niż większość. Według danych przeanalizowanych przez Transactional Records Access Clearinghouse na Uniwersytecie Syracuse w latach 2001–2021 około 67 procent osób ubiegających się o azyl otrzymało azyl.

A ci, którym nakazano usunięcie, prawdopodobnie nie zostaną deportowani.

Muzaffar Chishti, starszy pracownik bezstronnego Instytutu Polityki Migracyjnej, powiedział, że dopóki tak się stanie, trend migracyjny będzie się utrzymywał.

Warto przeczytać!  Japonia ściska Wielką Brytanię, starając się przeciwstawić Chinom – POLITICO

„Jeśli uda ci się dotrzeć do Stanów Zjednoczonych, jest bardziej prawdopodobne, że nie będziesz mógł zostać” – powiedział. „Dlatego zdecydowanie warto podjąć to ryzyko”.

Mimo to exodus obywateli Chin, szczególnie tych w wieku produkcyjnym, do Stanów Zjednoczonych i innych krajów stanowi w dłuższej perspektywie wyzwanie dla Chin, twierdzi Carl Minzner, starszy pracownik naukowy ds. studiów nad Chinami w Council on Foreign Relations.

Po raz pierwszy od 60 lat populacja Chin kurczy się, odnotowując mniej urodzeń niż zgonów. A gospodarka kraju rośnie w najwolniejszym tempie od 40 lat.

W przypadku innych krajów, które odmówiły przyjęcia swoich obywateli, Stany Zjednoczone wstrzymały środki na pomoc lub wykorzystały podobną dźwignię w celu nawiązania współpracy. Może również ograniczyć dostęp do niektórych wiz, podobnie jak miało to miejsce w 2017 r. w przypadku Kambodży, Erytrei, Gwinei i Sierra Leone.

Nie były to jednak przekonujące argumenty dla Chin, które otrzymują niewielką pomoc amerykańską. A ponieważ stosunki UE ze Stanami Zjednoczonymi pogarszały się z biegiem lat, kwestia ta nie wydawała się priorytetowa.

Na przykład kiedy Biden i Xi spotkali się w zeszłym tygodniu podczas międzynarodowego szczytu w San Francisco, w ich dyskusji nie było tematu imigracji. Zamiast tego rozmawiali między innymi o fentanylu, inwestycjach amerykańskich przedsiębiorstw w Chinach i kontroli eksportu.

W przeszłości amerykańscy dyplomaci próbowali współpracować z chińskim rządem, aby przekonać go do repatriacji swoich obywateli, ale reakcja była zazwyczaj taka sama.

„Po prostu odmówiliby uznania, że ​​dana osoba jest Chińczykiem” – powiedziała Michele Thoren Bond, była zastępczyni sekretarza stanu, która zajmowała się tymi kwestiami.

„To niewiarygodne, że kraj, który dokumentuje i monitoruje swoich obywateli tak dokładnie jak Chiny, nie posiada zdjęć każdego obywatela” – dodała pani Bond.

Do zgłoszenia przyczynił się m.in Mable Chan I Li Yuana w Nowym Jorku, Julia Turkewitz w Necoclí w Kolumbii i Federico Rios w Medellín w Kolumbii.


Źródło