Biznes

Rząd D. Tuska zamrozi ceny prądu. „Projekt ustawy jest gotowy”

  • 28 listopada, 2023
  • 3 min read
Rząd D. Tuska zamrozi ceny prądu. „Projekt ustawy jest gotowy”


Według informacji, do których dotarł „Dziennik Gazeta Prawna”, ceny energii dla odbiorców końcowych mają zostać zamrożone przez pierwsze sześć miesięcy 2024 r., czyli do końca czerwca. Rząd będzie jednocześnie obserwował sytuację na rynku i w zależności od niej podejmie decyzję o ewentualnym dalszym przedłużeniu tych regulacji – albo o ich zniesieniu.

Przypomnijmy, że 21 listopada „stary” rząd Mateusza Morawieckiego przyjął projekt ustawy przewidującej zamrożenie cen energii w 2024 r. Prawo i Sprawiedliwość postawiło na przedłużenie mechanizmów osłonowych, które obowiązywały w tym roku. Rachunki za obrót i dystrybucję energii miałyby więc pozostać na poziomie cen i stawek opłat taryfowych z 2022 r., bez względu wzrost cen energii elektrycznej i stawek opłat dystrybucyjnych w taryfach na 2024 r. Z mechanizmu mrożenia korzystałyby gospodarstwa domowe do limitu zużycia energii na poziomie 3 MWh, gospodarstwa domowe z osobami z niepełnosprawnościami do limitu 3,6 MWh oraz gospodarstwa domowe rolników i posiadaczy Karty Dużej Rodziny do limitu 4 MWh. Po przekroczeniu limitów, gospodarstwo byłoby chronione przez mechanizm ceny maksymalnej na dotychczasowym poziomie 693 zł za MWh. Mechanizm ceny maksymalnej obowiązywałby też w przypadku małych i średnich firm, podmiotów wrażliwych (szkoły, szpitale – red.) i samorządów. 

Należy jednak zakładać, że ten projekt nie zyska poparcia w Sejmie – tam stabilną większością dysponuje bowiem alians Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi (czyli Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego) oraz Nowej Lewicy. 

Jak dowiedział się „Dziennik Gazeta Prawna”, projekt ustawy proponowany przez parlamentarną większość ma także złagodzić obostrzenia dotyczące budowy farm wiatrowych na lądzie.

W 2016 r. Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło tak zwaną zasadę 10H, która zakazywała budowania farm wiatrowych w takiej odległości od budynków mieszkalnych, która byłaby mniejsza niż 10-krotność wysokości elektrowni wiatrowej, czyli popularnego „wiatraka” (wysokość ta była mierzona od poziomu gruntu do najwyższego punktu elektrowni przy maksymalnym wzniesieniu łopaty wirnika). Restrykcje te ograniczyły inwestorom pole manewru i w praktyce zahamowały rozwój wiatrowej energetyki na lądzie. 

W miarę, jak wzrost kosztów związanych z produkcją energii ze źródeł konwencjonalnych coraz mocniej dawał rządzącym do zrozumienia, że Polska musi stawiać na energię odnawialną w swoim miksie energetycznym, Prawo i Sprawiedliwość zaczęło podejmować niezbyt udane próby złagodzenia przepisów, które samo przeforsowało. Na początku 2023 r. pojawiła się propozycja lokalizacji farm wiatrowych bliżej budynków mieszkalnych, o ile dana gmina wyraziłaby na to zgodę w ramach procedury planowania miejscowego. Minimalna odległość turbin od budynków mieszkalnych miała wynosić 500 m. Ostatecznie skończyło się na tym, że ten minimalny dystans zwiększono do 700 m. 

Teraz, według „Dziennika Gazety Prawnej”, przyszły rząd Donalda Tuska ma znów zmniejszyć tę odległość do 500 m.

Ostatnią ważną zmianą, jaką według informacji „Dziennika Gazety Prawnej” ma przynosić projekt „ustawy energetycznej” koalicji, jest przywrócenie obliga giełdowego, czyli obowiązku sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej poprzez rynek giełdowy, a konkretnie na Towarowej Giełdzie Energii. Rząd PiS zniósł ten obowiązek w 2022 r.


Źródło

Warto przeczytać!  NIe wchodź na te strony. Jest ich ponad 100 tysięcy