Rzadkie wcześniejsze wyjście z Pucharu: czy wskazuje to na większe problemy w krykiecie w Nowej Zelandii?
![Rzadkie wcześniejsze wyjście z Pucharu: czy wskazuje to na większe problemy w krykiecie w Nowej Zelandii?](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/PTI06-13-2024-000003B-0_1718388759361_1718388803020-770x470.jpg)
Nowa Zelandia została wyeliminowana z Pucharu Świata T20 po tym, jak Afganistan rozbił Papuę Nową Gwineę siedmioma bramkami, co czyni ten mecz pierwszym Pucharem Świata ICC od 2014 roku, w którym Kiwi nie znalazły się w półfinale.
Ich odejście nie mogło być bardziej haniebne, gdyż nastąpiło w postaci 75 runów chłosty z Afganistanu, zanim Indie Zachodnie wygrały 13 runami. Zwycięstwa z Ugandą i Papuą Nową Gwineą mogą nieco złagodzić cios, przynajmniej w tabeli punktowej, ale dokąd zmierza Nowa Zelandia?
To trudne pytanie, ponieważ pomimo tego, że przez ostatnie cztery dekady Nowa Zelandia była świetnym zespołem, nie może pochwalić się przepełnioną szafą z trofeami. Brak wygranej w żadnym turnieju białej piłki ICC poza Trofeum Mistrzów 2000 w Nairobi oznacza, że nie ma żadnych wspomnień o wielkich tytułach, z których mogłoby skorzystać następne pokolenie.
Postacie takie jak Richard Hadlee, Martin Crowe, Mark Greatbatch i Brendon McCullum wywarły trwały wpływ na grę, ale nigdy nie przyniosły one Nowej Zelandii takiego sukcesu, który mógłby przełożyć się na istotne znaczenie.
Ten ostatni element staje się kluczowy w kraju znanym z fanatyki rugby, umiejętności dotarcia do finału Pucharu Świata i posiadającego także znakomitą drużynę netballu. Dla porównania, krykiet zajmuje dość niskie miejsce w indeksie popularności.
Krykieciści są zazwyczaj wszechstronni, ale ich liga T20 nie ma zbyt wielu chętnych. Ekstremalne położenie geograficzne pogłębia nieszczęścia, ponieważ tak znane zespoły, jak Indie, nigdy nie są specjalnie zainteresowane długimi trasami koncertowymi. A drenaż talentów – czy to proszenie młodego Bena Stokesa, aby zaczął od zera, czy przejście Coreya Andersona do drużyny USA – również nie pomaga. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki w tle, pojawienie się Nowej Zelandii tak wcześnie wydaje się bardziej złowieszcze, niż powinno.
Nie można zignorować faktu, że zbiega się to z wyjątkową grupą krykieta zbliżającą się do emerytury. Prawdopodobnie najlepszy, jaki wyłonił się ze stajni niezłomnych odbijaczy w Nowej Zelandii, 33-letni Kane Williamson po cichu wkracza w niczym niezwykły ostatni etap kariery białej piłki, podczas którego częściej zasiada na ławkach IPL przed jąkaniem w Pucharze Świata zaraz po tym. Devona Conwaya i Daryla Mitchella można nazwać liderami w przygotowaniu, ale kijem nie zapiera im dech w piersiach. Rachin Ravindra ma potencjał, ale przed nim jeszcze długa droga.
Większe będą buty, które po przejściu na emeryturę pozostawią po sobie Trent Boult (34 l.) i Tim Southee (35 l.). Tylko James Anderson może ręczyć za jakość, jaką Stuart Broad wniósł do angielskiej kręgli, podczas gdy jego nowy partner w grze w piłkę oraz Nowa Zelandia mogą być dumni z tego, że tak długo mieli Boulta i Southee.
Ale nikt nie był nawet bliski zastąpienia choćby jednego z nich. Powolny, leworęczny, ortodoksyjny melonik Mitchell Santner był tym, który błyszczał w nowozelandzkim kręgle, a rola lidera prawdopodobnie czaiła się za rogiem. Nie może to jednak zrekompensować braku w ich szeregach dobrych zawodników potrafiących rzucać białymi piłkami w najkrótszym formacie gry, mimo że Lockie Ferguson i James Neesham dają z siebie wszystko.
Bardziej skomplikowana będzie tendencja do wycofywania się krykieta z centralnego systemu kontraktów i stania się globtroterami ligi franczyzowej, ponieważ Nowa Zelandia nie ma tak dużej puli talentów ani solidnego systemu zaopatrzenia, który byłby w stanie załatać luki w krótkich odstępach czasu.
Kyle Jamieson, ich najbardziej obiecujący wszechstronny zawodnik ostatnich lat, już przeżywa trudny okres z powodu powtarzających się złamań kręgosłupa. A takim artystom jak Ravindra wciąż daleko do prawidłowego dostosowania się do wszystkich formatów. Dlatego to obalenie może wywołać znacznie więcej niż tylko zmianę, jaką przechodzą wszystkie drużyny krykieta po wyniszczającym dołku. Może to tylko turniej T20, ale wydaje się, że jest to skrzyżowanie dróg dla nowozelandzkiego krykieta.