Nastały takie czasy, w których Polacy za wszelką cenę szukają promocji. Sprawdzają w którym sklepie dany produkt jest najtańszy, wtedy wsiadają w samochód i tam jadą. Można powiedzieć, że każda promocja jest na wagę złota. Zauważalny jest też jeszcze inny trend. Polacy rezygnują ze swoich ulubionych produktów, a szukają tańszych zamienników. Właśnie do tego doprowadziła inflacja.

W grudniu 2022 roku inflacja wynosiła 16,6%. To wciąż bardzo wysoki wynik. W większości wyższy od tego, co obserwujemy w krajach Europy zachodniej. Polacy narzekają na drożyznę i nie ma co się temu dziwić. W ubiegłym roku byliśmy w pewnym momencie w sytuacji, kiedy wszystko stało się tańsze przez obniżkę podatku VAT. Ale później te „cudowne” ceny momentalnie uleciały, a Polacy musieli mierzyć się – zresztą, dalej muszą się mierzyć – z potężną drożyzną. Taki stan rzeczy zmienił wszystko.

Na rynku zauważono pewien dobrze znany psychologiczny trend. Ludzie zaczęli rezygnować z ulubionych produktów. Każdy ma swoje ulubione marki. Masło, mąka, makaron, chipsy, napoje, płatki, mleko i tak dalej. W pewnym momencie ludzie przestali kupować swoje ulubiony – czytaj oryginalne – marki i skierowali się w stronę zamienników. Zamienników produkowanych często z logo konkretnej sieci. One w smaku nie różnią się przecież aż tak bardzo… a jakby nie było – cena jest zachęcająca.

Lepiej zatankuj teraz… Idzie potężny wzrost cen paliw. Po ile benzyna i diesel w kolejnych dniach?

Ludzie rzucili się na wszelkiego rodzaju promocje. I to nie tylko Polacy. Mieszkam na terenie przygranicznym, na którym od lutego 2022 roku do dzisiaj naturalnym obrazkiem jest to, że na parkingu przy sklepie jakaś część samochodów to goście zza granicy. Czasami jest to uciążliwe, bo nawet 50% pojazdów jest na zagranicznych rejestracjach, a nasi sąsiedzi nie robią zakupów „na teraz”. Często biorą dwa, albo nawet trzy wózki i wykupują dosłownie wszystko, co wpadnie im w ręce. Chodzi mi o to, że nawet oni wolą pokonać kilkadziesiąt kilometrów tylko po to, aby zrobić zakupy tam, gdzie jest taniej.

Wyjątkowa promocja…

Wyjątkową promocją swoich klientów zaskoczył Lidl. Od dzisiaj do 29 stycznia obowiązuje nowa promocja. Zgodnie z nią kostkę masła można kupić za… 2,99 zł. Przypominam, że średnia cena masła w naszym kraju to ok. 7 zł. Nagle kupić kostkę za 2,99 zł to jednak dosyć spora różnica. W tym przypadku produkt jest przeceniony o 50%. Natomiast jest tutaj pewien – nazwijmy to – „haczyk”. Ludzie widząc takie promocje zazwyczaj kupują co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście sztuk produktu na zapas. Tym razem – owszem – jest to możliwe, ale czy opłacalne?

Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych nie wejdzie w życie? Jest ważny głos z polskiego rządu

W Lidlu aby skorzystać z tej promocji, trzeba będzie kupić wszystkie 8 produktów wymienione w gazetce. Jeśli zatem kupisz – na przykład – 4, czy 6 kostek masła, promocja nie będzie cię dotyczyła. Zapłacisz cenę regularną. Aby skorzystać z promocji -50% musisz kupić wszystkie 8 produktów, czyli masło, parówki, mięso mielone, ser, kawę, słodycze, płatki i tabletki do zmywarki. Dopiero kupując wszystkie te konkretne 8 produktów wymienionych w gazetce będziesz mógł skorzystać z promocji -50% – na wszystkie te produkty. Limit promocji to jeden taki zestaw na jeden paragon.

Wojsko może zabrać twój samochód. I nie tylko wojsko. Czy można odmówić takiego przejęcia?

Polacy szukają promocji bardzo chętnie. Zatem ktoś z całą pewnością skorzysta i cały ten pakiet kupi za połowę regularnej ceny. Oczywiście koniec końców będą też tacy, którzy przejrzą ofertę i zaraz się okaże, że np. 3 produktów z tego zestawu w ogóle nie potrzebują… Albo wszystko, albo nic.