Biznes

Saudowie mogą Polsce narobić wielkich problemów. Kierowcy mają powody do obaw

  • 11 lutego, 2024
  • 6 min read
Saudowie mogą Polsce narobić wielkich problemów. Kierowcy mają powody do obaw


Komisja Europejska zgodziła się na fuzję Orlenu z Lotosem pod warunkiem, że część aktywów tej drugiej spółki zostanie sprzedana. W ten sposób 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej kupił koncern paliwowo-chemicznego Saudi Aramco.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy podatek na armię. Czy to dobry pomysł? – Marcin Piątkowski – Biznes Klasa #16

Aramco przejęło część polskiej rafinerii

Niebezpieczeństwo to dostrzega również Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ i ekspert rynku paliw. – Chodzi o to, że polski rynek diesla – chociaż benzyny w ostatnim czasie też – jest w deficycie. Nasze dwie rafinerie (Orlenu i do niedawna Lotosu – przyp. red.) są w stanie wyprodukować 60-70 proc. polskiego zapotrzebowania na olej napędowy. Resztę musimy importować – wyjaśnia w rozmowie z money.pl.

Ewentualne wyprowadzenie produktów rafinerii na eksport oznaczałoby konieczność zwiększenia importu i trudno się spodziewać, aby kosztów tego nie odczuli kierowcy. Ekspert dodaje, że olej napędowy jest paliwem kluczowym, ponieważ opiera się o niego m.in. transport lądowy. Co więcej, olej napędowy można uznać za paliwo strategiczne, bo napędza dużą część sprzętu wojskowego.

Przypomnijmy, że zgodnie z raportem NIK, Saudi Aramco otrzymało prawo do dysponowania 50 proc. produktów wytworzonych w rafinerii w Gdańsku.

Połowa produkcji paliwa w Rafinerii Gdańskiej jest ich i mogą zrobić z tym, co im się podoba. Mogą wywieźć przez morze – przecież rafineria leży nad Bałtykiem. Nie jest to co prawda opłacalne z punktu widzenia biznesowego, bo Polska jest rynkiem, gdzie opłaca się diesla sprzedawać, bo go brakuje, ale jak sytuacja się zmieni, albo ktoś się uprze, że tak ma być, to tak będzie – twierdzi ekspert rynku paliw.

Zaznaczmy, że na ryzyko sprzedaży aktywów dawnego Lotosu wskazała również NIK. „Skarb Państwa nie ma uprawnień do zablokowania odsprzedaży przez Aramco udziałów w Rafinerii Gdańskiej innemu podmiotowi” – podkreślili kontrolerzy.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na przyjacielskie relacje Arabii Saudyjskiej i Rosji, które, oprócz USA, są największymi producentami ropy i produktów naftowych na świecie.

Przyjaźń Moskwy i Rijadu kwitnie podczas wojny w Ukrainie

W grudniu 2023 r. do Rijadu przyjechał z wizytą prezydent Rosji Władimir Putin, na którym ciąży nakaz aresztowania. Wydał go Międzynarodowy Trybunał Karny za zbrodnie wojenne w Ukrainie. Podkreślmy jednak, że Arabia Saudyjska nie podpisała deklaracji członkowskiej MTK, dlatego przyjęcie dyktatora nie było wielkim zaskoczeniem. Polsce mogła się jednak zapalić lampka ostrzegawcza ze względu na to, jak ciepłe to przyjęcie było.

– Niedawna wizyta prezydenta Rosji Władimira Putina w Królestwie Arabii Saudyjskiej jest dowodem na to, że między naszymi krajami rozwinęły się głębokie, oparte o zaufanie stosunki – powiedział rosyjskiej agencji RIA Novosti po wizycie saudyjski książę Turki Al Faisal, przewodniczący zarządu Centrum Badań i Studiów Islamskich im. Króla Faisala.

Zysk zdecyduje

Saudi Aramco odmówiło odpowiedzi na pytania money.pl m.in. o to, czy koncern planuje bądź rozważa możliwość eksportu produktów Rafinerii Gdańskiej, a także czy bierze pod uwagę ewentualną sprzedaż aktywów.

O to, czego możemy się spodziewać po Saudach, mówi nam dr Wojciech Szewko, ekspert od stosunków międzynarodowych na Bliskim Wschodzie i w Azji.

Przyjaźń saudyjsko-rosyjska oparta jest w dużej mierze o zysk. Saudyjczycy podkreślali wielokrotnie, szczególnie podczas dyskusji z Amerykanami na temat ewentualnych zmian zasad OPEC+, że ich interesuje ekonomiczna strona wszystkiego, co jest związane z ropą naftową – mówi money.pl dr Szewko.

Krótko mówiąc, jeżeli chodzi o to, czy Saudyjczycy zrobią coś, żeby wyrządzić krzywdę Rosji kosztem swojego zysku, to odpowiedź brzmi: nie. Natomiast w drugą stronę, jeżeli się zapytamy, czy Saudowie będą robili coś, żeby zrobić krzywdę komukolwiek innemu – np. Polsce, Amerykanom – dla Rosji, ale kosztem swojego zysku – odpowiedź znowu brzmi: nie – komentuje ekspert.

Ambicje księcia koronnego

Ekspert tłumaczy, że dla Arabii Saudyjskiej zyski z ropy naftowej są podstawowym źródłem dochodu, co jednak nie oznacza, że Rijad nie musi się martwić o swoje finanse. Wręcz przeciwnie. I mimo tego, że Saudi Aramco, jak wynika z ostatniego raportu Forbesa, generuje ponad 150 mld dol. zysku rocznie, nie mając pod tym względem żadnej konkurencji na świecie.

– Saudyjczycy mają po pierwsze perspektywę kurczenia się popytu w jakiejś dalszej perspektywie. Po drugie – wyczerpywania się zasobów, o czym znakomicie wiedzą, a po trzecie – ogromne koszty. Do niedawna jeszcze finansowali wielką wojnę w Jemenie i kilka innych konfliktów regionalnych. Miliardy dolarów kosztuje też nawracanie na ich wersję islamu – wyjaśnia ekspert.

Warto przeczytać!  Wiadomości z rynku akcji i akcji, Wiadomości z gospodarki i finansów, Sensex, Nifty, Rynek globalny, NSE, BSE Wiadomości z IPO na żywo

Dr Szewko zwraca uwagę, że jeszcze 10 lat temu na telefon z Waszyngtonu Saudowie tak obniżyliby ceny ropy, że Rosjanie po kilku tygodniach musieliby jeść słynny „szczaw i mirabelki”, nawiązując do wypowiedzi z 2013 r. Stefana Niesiołowskiego na temat głodu. Teraz tak nie jest. Ekspert mówi, że jest tego wiele przyczyn, a jedną z nich jest osobista niechęć Mohammeda bin Salmana do Joe Bidena, który w zwycięskiej kampanii wyborczej wprost oskarżył księcia koronnego o zlecenia morderstwa dziennikarza krytycznego wobec saudyjskiego dworu.

To są kwestie ambicjonalne, bo MBS chce być globalnym liderem. On wpędził państwo w 10-letnią wojnę, która mocno zdegradowała finanse saudyjskie. Po prostu w tej chwili będzie kierował się interesem swojego kraju i zysku. W związku z tym, jeśli okaże się, że może gdzieś sprzedać ten diesel (z Rafinerii Gdańskiej – przyp. red.) lepiej, to pewnie go Saudi Aramco sprzeda – twierdzi dr Szewko.

– Przynajmniej o tyle dobrze, że nie możemy się spodziewać tego, że na telefon z Moskwy coś zrobią szkodliwego Polsce. Jestem o tym raczej przekonany, że tak się nie stanie. Ale nie zrobią też niczego na telefon z Waszyngtonu. Co więcej, to stanowisko jeszcze bardziej się usztywnia, w związku z tym, co się dzieje w Izraelu – konkluduje ekspert.

Jacek Losik, dziennikarz money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło