Rozrywka

Ściśle tajna technologia, nawigatorzy cierpiący na chorobę powietrzną i nie tylko.

  • 26 stycznia, 2024
  • 11 min read
Ściśle tajna technologia, nawigatorzy cierpiący na chorobę powietrzną i nie tylko.


Mistrzowie Powietrzaopowiadający o członkach załogi grupy bombowej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (znanej wówczas jako Siły Powietrzne Armii), której zadaniem jest przeprowadzanie nalotów bombowych w biały dzień na terytoria okupowane przez nazistów podczas II wojny światowej, został opracowany przez Stevena Spielberga i Toma Hanksa – ten sam duet że to sprowadziło nas na ląd Kompania braci (podążając za kompanią regularnych żołnierzy armii podczas kampanii europejskiej) i oceaniczną Pacyfik (podążając za trzema marines w tej kampanii). Powiedzieć, że fani tej serii byli długo wyczekiwani, to mało powiedziane.

Pierwsze dwa odcinki przedstawiają nam trzech bohaterów, na których koncentruje się serial: pilota „Bucka” Clevena (Austin Butler, grającego bystrego i opanowanego lotnika, w którym specjalizuje się Gary Cooper); pilot „Bucky” Egan (Callum Turner, as podejmujący ryzyko w trybie Clarka Gable’a); i nawigator Harry Crosby (Anthony Boyle). Jest ich więcej, ale biorąc pod uwagę wysoką śmiertelność na oddziale, nie wiadomo, przez ile odcinków będą tam przebywać.

Hanks jest dobrze znany ze swojej miłości do maszyn do pisania, a serial jest przesiąknięty podobnym uczuciem do czystej, analogowej niezgrabności bombowca B-17. Właz do komory bombowej nie otwiera się? Znajdź łom i podważ go, aby wydostać bombardiera, zanim samolot się rozbije. Chcesz wiedzieć, skąd nadchodzi kolejne zagrożenie ogniem wroga? Niech strzelec maszynowy w swojej szklanej wieży zauważy go za pomocą „Mark I ludzkiego oka” (tzn. nieuzbrojonego wzroku), a następnie krzyknie: „Myśliwiec na godzinie 2”. Problem z określeniem docelowej lokalizacji? Użyj nawigatora, aby obliczyć to za pomocą papieru, map, kompasu i obliczeń ołówkiem, grzechocząc na wysokości 35 000 stóp pod ostrzałem. Młodsze pokolenia mogą być zdziwione, że załogi nie mogły polegać nawet na mocy obliczeniowej klapki Nokii, a tym bardziej smartfona.

Serial oparty jest na książce Donalda L. Millera pod tym samym tytułem, która w dużej mierze opierała się na zeznaniach weteranów i nie pozostawiono w niej zbyt wielu swobód. Nawet to, co wydaje się nieprawdopodobne, jest zwykle niewiarygodną prawdą. Niemniej jednak w premierowych odcinkach sprawdzamy, co jest fikcją, a co nieprawdopodobnym faktem Mistrzowie Powietrza.

„Bucky’ego” Egana i Calluma Turnera.
„Bucky’ego” Egana i Calluma Turnera.
Zdjęcia: American Air Museum i Apple TV+

Czy załogi bombowe USAAF miały ściśle tajny celownik bombowy?

W serialu piloci USAAF wdają się w spór z niektórymi pilotami Królewskich Sił Powietrznych, którzy uważają, że armia amerykańska zwiększa ryzyko dla swoich załóg, organizując naloty bombowe w ciągu dnia, zamiast latać w nocy, jak robią to Brytyjczycy. Jednak, jak wyjaśnia narracja, Stany Zjednoczone polegały na nowej technologii, ustępując jedynie bombie atomowej pod względem kwoty zainwestowanych pieniędzy i związanej z nią tajemnicy: celownika bombowego, który umożliwiał atakowanie określonych celów z większą precyzją niż kiedykolwiek wcześniej. Wadą było to, że wymagał wizualnego namierzania przez bombardiera, dlatego można go było używać tylko w ciągu dnia, co narażało samoloty na większe ryzyko zestrzelenia.

Warto przeczytać!  Książę Harry ponownie w sądzie za włamanie do telefonu

Prawdą jest, że USAAF obmyśliło swoją strategię wokół nowego typu celownika bombowego – Nordena. Wielkim przełomem w Nordenie było to, że mógł bezpośrednio mierzyć prędkość i kierunek samolotu na ziemi, podczas gdy starsze celowniki bombowe mogły je szacować jedynie za pomocą skomplikowanych procedur ręcznych.

Celownik bombowy Norden był zasadniczo analogowym kalkulatorem, który dostosowywał gęstość powietrza, znoszenie wiatru, prędkość lotu i prędkość względem ziemi, a jednocześnie zawierał autopilota, który mógł kontrolować samolot podczas ostatniego dotarcia do celu. Funkcje te zapewniały niespotykaną dokładność podczas dziennych bombardowań z dużych wysokości, umożliwiając bezpośrednie ataki na statki, fabryki i podobne cele strategiczne.

Cała strategia USAAF bombardowania w biały dzień została zbudowana wokół Nordena i polegała na mniejszej liczbie bomb zrzucanych z większą precyzją, a nie na bombardowaniach dużych obszarów praktykowanych przez Brytyjczyków, co bardziej przypominało obrzucanie dużą ilością błota w nadziei, że jego część się przyklei do realnego celu. Ale bombardowania okolicy można było przeprowadzić w nocy, gdy prawdopodobieństwo zestrzelenia samolotów było zmniejszone.

Armia była tak przekonana o przewadze, jaką oferuje Norden – a pełniący obowiązki szefa Biura Aeronautyki napisał: „Celownik bombowy Norden jest uważany za główny pojedynczy czynnik wyższości sił powietrznych tego kraju nad potencjalnymi krajów wroga” – że przeznaczyła 1,1 miliarda dolarów na badania i rozwój oraz produkcję, co stanowi dwie trzecie budżetu bomby atomowej i ponad jedną czwartą kosztów produkcji bomby atomowej Wszystko Bombowce B-17. Wprowadzono rygorystyczne środki bezpieczeństwa, takie jak wymóg przechowywania Nordenów w klimatyzowanym skarbcu w bezpiecznym magazynie bazy lotniczej, gdy nie są w samolocie.

Jak dobrze to zadziałało?

Niestety, armia dała się nabrać na sprytną kampanię marketingową Nordena. Urządzenie faktycznie działało zgodnie z reklamą w warunkach testowych, ale w rzeczywistej walce to inna historia. Niskie temperatury panujące na wysokości bombardowania spowodowały zastygnięcie olejów smarowych w urządzeniach i zamglenie celowników optycznych, w związku z czym USAAF kupiło koce elektryczne do owinięcia celowników (równie zmarznięci operatorzy nie mieli takich udogodnień). Podobnie system naprowadzania autopilota może zostać zakłócony przez zasłony dymne, a nawet mgłę przyziemną.

Potem była konserwacja. Celownik bombowy Norden jest nadal uważany za jedno z najbardziej skomplikowanych urządzeń mechanicznych, jakie kiedykolwiek wyprodukowano. Składa się z ponad 2000 części, w tym silników prądu stałego, przekładni, sprzęgieł, dźwigni, lusterek i żyroskopów, nie wspominając o wyspecjalizowanych komponentach z Harry’ego Pottera– nazwy, takie jak łożyska kiełbowe, kardana i pierścienie przegubowe. Wszystkie były narażone na wibracje samolotu, przepięcia elektryczne, zużycie i szczotki silników prądu stałego, które rozprzestrzeniały wytwarzany przez siebie pył węglowy do wrażliwych łożysk.

Jednak głównym problemem była, jak zawsze, ludzka słabość. Zadaniem bombardiera było wprowadzanie różnych parametrów do celownika bombowego, a następnie dokonywanie licznych precyzyjnych korekt poprzez odczytywanie drobnego druku na swoich stołach do bombardowania i komputerach przenośnych, podobnie jak suwak logarytmiczny do obliczania różnych prędkości, kątów i parametrów balistycznych bomby przed wystrzeleniem bomby. ostateczne automatyczne zwolnienie. Następnie spoglądał na cel przez teleskop urządzenia, aby dostroić wstępnie ustawione wartości i próbował ustawić cel w martwym punkcie na celowniku, pomimo chmur, mgły, dymu lub ognia, gdy samolot zbliżał się do punktu wypuszczenia. A wszystko to robił, stacjonując w mroźnej temperaturze dziobu B-17 z pleksiglasu, jednej z najbardziej wrażliwych części samolotu, próbując skoncentrować się na hałasie silników samolotu, nadchodzących atakach myśliwców wroga, ostrzale artyleryjskim i własnym samolocie. obronny ogień karabinów maszynowych.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie jest zaskoczeniem, że Norden nie dotrzymał swoich obietnic. Rzeczywiście, niezwykłe było to, że którakolwiek z bomb B-17 trafiła w cokolwiek. Kilka późniejszych badań potwierdziło, że zaledwie 5 procent bomb 8. Sił Powietrznych spadło w promieniu 300 metrów od celów. I pomimo skomplikowanych zabezpieczeń celownik bombowy nie był aż tak wielką tajemnicą — szczegóły dotyczące Nordena przekazano Niemcom jeszcze przed wojną, a zarówno brytyjski RAF, jak i niemiecka Luftwaffe opracowały celowniki bombowe zbudowane na podobnych zasadach.

Harry'ego Crosby'ego i Anthony'ego Boyle'a.
Harry’ego Crosby’ego i Anthony’ego Boyle’a.
Zdjęcia: American Air Museum i Apple TV+

Czy siły powietrzne USA naprawdę korzystały z pomocy nawigatorów cierpiących na chorobę powietrzną?

Harry Crosby, który pełni rolę narratora serialu, jest doskonałym nawigatorem, ale bardzo denerwuje się misjami i cierpi na straszliwą chorobę powietrzną, desperacko próbując zwymiotować do papierowej torby, jednocześnie powstrzymując wymioty od map nawigacyjnych i szybko obliczając pozycje. Błaga członków załogi, aby nie wydawali go na stanowisko dowódcy bombowca, ponieważ chce nadal wykonywać misje lotnicze. W pewnym momencie odcinka 2 rzuca się do hełmu, zakłada go, gdy samolot znajdzie się pod ostrzałem, a następnie zdejmuje go, zapominając, co zostanie mu na głowie.

To wydarzyło się naprawdę. Jako emerytowany starszy sierż. Dewey Christopher powiedział stronie internetowej USAF: „Harry za każdym razem, gdy wyjeżdżał na misję, cierpiał na chorobę powietrzną, więc nosił ze sobą worek. Podczas tej konkretnej misji zapomniał o tym i kiedy samolot wystartował, Harry zachorował; zdał sobie sprawę, że nie ma worka, a bombardier powiedział: „Harry, użyj hełmu”. Kiedy wyszli, aby zrzucić bomby, pilot zawołał: „The”. [flak’s] Robi się tu źle – załóżcie hełmy… I zrobił to, bo zapomniał, że był w tym chory.

Sam Crosby, późniejszy profesor kompozycji i retoryki angielskiej, przyznał to w swoich wspomnieniach: Skrzydło i modlitwa, wspominając: „Mimo że spędziłem w powietrzu… prawie tysiąc godzin, nadal dokuczała mi dokuczliwa choroba powietrzna, szczególnie na małych wysokościach, gdzie latanie było szczególnie burzliwe. Po raz milionowy, odkąd wstąpiłem do Korpusu Powietrznego, żałowałem, że nie wstąpiłem do piechoty.

Nie był też jedyny. Komiks używany do szkolenia nowych nawigatorów instruuje ich, aby używali osłony kompasu lub, w ostateczności, kapelusza jako pojemnika. Towarzyszący podpis brzmi: „Choroba powietrzna była powszechna wśród nowych nawigatorów, którzy często musieli patrzeć na ziemię przez celowniki dryfujące i wykonywać obliczenia podczas manewrów”.

Czy załogi bombowców były naprawdę aż tak przesądne?

Przyjaciel nawigatora Crosby’ego, który wraca do zdrowia w szpitalu, daje Crosby’emu szczęśliwą śnieżną kulę, której, jak przypisuje, chroniła go, gdy zginęło tak wielu pasażerów jego samolotu. Następnie Crosby upewnia się, że zawsze ma przy sobie śnieżną kulę. Nawet praktyczny Buck Cleven przykleja zdjęcie swojej ukochanej do deski rozdzielczej przed startem, a lotnicy w ogóle wydają się mieć tyle samo rytuałów, co gracze w baseball.

W swojej książce Latanie wbrew losowi: przesądy i załogi samolotów alianckich podczas II wojny światowej, SP MacKenzie zauważa, że ​​uważano, że Biblia ma właściwości ochronne. Jednak większą popularnością niż medaliki św. Krzysztofa i podobne przedmioty o charakterze religijnym cieszyły się bibeloty, elementy ubioru, figurki zabawek i różne przedmioty, od wysuszonej stopy kangura po świeże czterolistne koniczyny i różowego szklanego słonia, podczas gdy 100t Samoloty Bomber Group przewoziły nawet „kawałek rozkładającej się bzdury”, niegdyś należącej do człowieka, który przeżył służbę. Biorąc pod uwagę, że straty sojuszniczego Dowództwa Bombowego podczas II wojny światowej przekroczyły 50 procent lotników (nie żeby lotnicy otrzymali tę informację), trudno się dziwić, że załogi próbowały zyskać poczucie sprawstwa wobec okrutnego i losowego losu za pomocą magicznego myślenia i przesądów.

Według artykułu weterana Billa Wallricha zatytułowanego „Przesąd i siły powietrzne”:

piloci często radzili sobie ze stresem, nosząc amulety i talizmany, takie jak srebrne dolary. Każda jednostka miała co najmniej jeden pechowy samolot – „klinkier”, którego temperamentowe zachowanie było wynikiem głębszego zaklęcia – i odwrotnie, zaczarowany samolot, który zwiększał szanse szczęśliwego pilota. Całe 100t Grupa Bombowa, jednostka Mistrzowie Powietrza na którym się koncentruje, był znany szerszej 8. Siłom Powietrznym jako przeklęta jednostka i nazywany „Krwawą 100t” ze względu na dużą liczbę strat we wczesnych nalotach, chociaż statystycznie grupa nie poniosła większej części strat niż jakakolwiek inna Inny.




Źródło