Świat

Serbscy populiści odnoszą miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych

  • 17 grudnia, 2023
  • 4 min read
Serbscy populiści odnoszą miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych


Prezydent Aleksandar Vucić ogłosił zwycięstwo w przedterminowych wyborach parlamentarnych w niedzielę po tym, jak sondaże przewidywały, że jego rządząca Serbska Partia Postępowa (SNS) jest na dobrej drodze do łatwego zwycięstwa.

Wydane w:

2 min

Na podstawie głosów zliczonych w próbie lokali wyborczych ankieterzy Ipsos i CeSID przewidywali, że populistyczny SNS zdobędzie 46,2% głosów, podczas gdy opozycyjny centrolewicowy sojusz Serbia Przeciw Przemocy (SPN) zajmie drugie miejsce z 23,2%.

„To absolutne zwycięstwo, które mnie uszczęśliwia” – powiedział Vucic po opracowaniu prognoz.

Socjalistyczna Partia Serbii ustępującego ministra spraw zagranicznych Ivicy Dacicia uplasowała się na trzecim miejscu z 6,7% głosów.

Wybory parlamentarne, piąte od 2012 roku, zbiegają się z wyborami samorządowymi w większości gmin, stolicy Belgradzie i północnej prowincji Wojwodina.

Sondaże podają także, że w Belgradzie najwięcej głosów zdobyła SNS, zdobywając 38,6% głosów w radzie miasta i burmistrza, podczas gdy na drugim miejscu znalazła się opozycyjna SPN z 35% głosów.

Liczący 1,4 miliona mieszkańców Belgrad reprezentuje około jednej czwartej serbskiego elektoratu, a jego burmistrz jest postrzegany jako jeden z najbardziej wpływowych urzędników w Serbii.

Warto przeczytać!  Trzęsienie ziemi w Japonii – na żywo: Ratownicy „walczą z czasem”, liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 48

CeSID i IPSOS zgłosiły szereg nieprawidłowości, w tym zorganizowane przybycie wyborców do lokali wyborczych, fotografowanie kart do głosowania i błędy proceduralne.

Serbia Przeciw Przemocy oskarżyła partię rządzącą o fałszerstwa wyborcze i zapowiedziała złożenie skargi do państwowej komisji wyborczej.

„Byliśmy świadkami poważnej próby kradzieży wyborów” – powiedział w niedzielny wieczór jeden z jej przywódców Miroslav Aleksic.

O poparcie 6,5-milionowego elektoratu o 250 mandatów w parlamencie rywalizowało łącznie 18 partii i sojuszy. Próg wejścia do parlamentu wynosi 3% głosów.

Wstępne liczenie głosów sugeruje, że SNS będzie dysponować niewielką większością co najmniej 127 deputowanych, wystarczającą do samodzielnego sprawowania rządów, ale oczekuje się, że będzie szukać partnerów koalicyjnych, aby umocnić swoją dominację w parlamencie.

Dwie masowe strzelaniny, które miały miejsce w maju, w wyniku których zginęło 18 osób, w tym dziewięciu uczniów szkół podstawowych, wywołały protesty, które wstrząsnęły trwającą od dziesięciu lat władzą Vucicia i SNS. Niezadowolenie pogłębiła rosnąca inflacja, która w listopadzie osiągnęła 8%.

Partie opozycyjne i organy ochrony praw oskarżają również Vucica i SNS o przekupywanie wyborców, tłumienie wolności mediów, przemoc wobec przeciwników, korupcję i powiązania z przestępczością zorganizowaną. Vucic i jego sojusznicy zaprzeczają tym zarzutom.

Warto przeczytać!  Borys Nadieżdin: Rosyjski antywojenny kandydat w wyborach ma zakaz kandydowania przeciwko Putinowi

Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła, że ​​w północnej Serbii zaatakowano obserwatorów wyborów z organizacji CRTA. Jak poinformowała policja, w związku z incydentem zatrzymano później jedną osobę.

Zgodnie z prawem parlament musi zwołać się w ciągu dwóch tygodni od oficjalnego ogłoszenia ostatecznych wyników wyborów, a partie mają wówczas 60 dni na utworzenie rządu.

Serbia, kandydat do przystąpienia do Unii Europejskiej, musi najpierw znormalizować stosunki z Kosowem – jego dawną prowincją, w której przeważają albanie, która ogłosiła niepodległość w 2008 roku po powstaniu partyzanckim pod koniec lat 90. Rozmowy prowadzone za pośrednictwem UE między Belgradem a Prisztiną utknęły w martwym punkcie, a napięcie pozostaje wysokie.

Serbia musi także wykorzenić korupcję i przestępczość zorganizowaną, zliberalizować gospodarkę i dostosować swoją politykę zagraniczną do polityki UE, w tym wprowadzić sankcje wobec swojego tradycyjnego sojusznika, Rosji, w związku z jej inwazją na Ukrainę.

(Reuters)


Źródło