Świat

Setki tysięcy maszerują w Polsce w antyrządowych protestach, by okazać poparcie dla demokracji

  • 4 czerwca, 2023
  • 6 min read
Setki tysięcy maszerują w Polsce w antyrządowych protestach, by okazać poparcie dla demokracji


WARSZAWA, Polska (AP) – Setki tysięcy ludzi maszerowało w niedzielę w stolicy Polski w proteście antyrządowym, a obywatele podróżowali z całego kraju, aby wyrazić swój gniew na urzędników, którzy według nich podkopali demokrację normy i wywołały obawy, że naród podąża drogą Węgier i Turcji do autokracji.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, należący do partii opozycyjnej, która przewodziła marszowi, oszacował, że wzięło w nim udział 500 tys. osób. Portal informacyjny Onet oszacował, że w kulminacyjnym momencie marszu było co najmniej 300 tys.

Tłumy zgromadziły się również w Krakowie i innych miastach w 38-milionowym kraju, okazując frustrację rządem, który krytycy oskarżają o łamanie konstytucji i erozję praw podstawowych w Polsce, kraju od dawna okrzykniętym wzorem pokojowych i demokratycznych zmian.

Były prezydent Lech Wałęsa, przywódca ruchu Solidarność, który odegrał historyczną rolę w obaleniu komunizmu w Polsce, maszerował obok lidera opozycyjnej Platformy Obywatelskiej, byłego premiera Polski Donalda Tuska.

Warszawska publiczność wiwatowała obu mężczyznom, obydwaj są piętnowani przez rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość kierowaną przez Jarosława Kaczyńskiego, a czasami skandowali „Demokracja!” i „Konstytucja!”

Tłum maszerował spod Kancelarii Premiera Mateusza Morawieckiego i obok siedziby Prezydenta Andrzeja Dudy, kończąc na historycznym Zamku Królewskim, gdzie Tusk powitał ogromną frekwencję i zobowiązał się do walki o zwycięstwo w jesiennych wyborach i zniweczenie tego, co określił jako głębokie krzywdy i podziały wyrządzone narodowi.

„Idziemy na te wybory, aby wygrać i naprawić ludzkie krzywdy. Obiecuję zwycięstwo, rozstrzygnięcie zła, zadośćuczynienie za ludzkie krzywdy i pojednanie między Polakami” – powiedział Tusk do zgromadzonych.

Rzecznik rządu Piotr Mueller oskarżył Tuska i Wałęsę o „próbę obalenia rządu”.

Warto przeczytać!  Konflikt sudański: miejsce w pierwszym rzędzie rozpadu mojego kraju

Tusk wezwał Polaków do marszu razem z nim w imię przyszłości narodu – przesłanie to odbiło się echem na 49-letnim Radku Tusińskim, który przybył z żoną i dwójką małych dzieci. Do wózka dziecięcego przyczepiono własnoręcznie wykonany napis „Nie mogę zrezygnować z wolności”.

Tuskinski powiedział, że martwi go pełzający powrót autorytarnego systemu, podobnego do tego, który pamięta z dzieciństwa.

„Chcemy wolnego kraju dla naszych dzieci” – powiedział.

Zwolennicy marszu ostrzegają, że wybory mogą być ostatnią szansą narodu na powstrzymanie erozji demokracji pod rządami partii rządzącej Prawo i Sprawiedliwość, w obliczu rosnących obaw, że jesienne wybory mogą nie być uczciwe.

Rządzący od 2015 r. PiS znalazł popularną formułę, łączącą wyższe wydatki socjalne z społecznie konserwatywną polityką i poparciem dla kościoła w narodzie w większości katolickim.

Jednak krytycy od lat ostrzegają, że partia odwraca wiele osiągnięć dokonanych od czasu wyjścia Polski spod rządów komunistycznych w 1989 roku.

Rząd Stanów Zjednoczonych interweniował, gdy uważał, że podważa swobody mediów i wolność akademicką w dziedzinie badań nad Holokaustem.

Krytycy wskazują przede wszystkim na stopniowe przejmowanie przez partię sądownictwa i mediów. Wykorzystuje media państwowe do brutalnej propagandy, by zszargać przeciwników. Prawo i Sprawiedliwość wykorzystało także niechęć do mniejszości, zwłaszcza osób LGBTQ+, których walkę o prawa partia przedstawia jako zagrożenie dla rodzin i tożsamości narodowej. Ograniczenie prawa do aborcji wywołało masowe protesty.

Krytycy obawiają się, że partia może ostatecznie zmusić kraj do opuszczenia Unii Europejskiej, 27-osobowej unii opartej na demokratycznych ideałach.

Warto przeczytać!  Nie ma jeszcze NATO, Turcja mówi Szwecji i Finlandii – POLITICO

Uczestnicy marszu nieśli flagi UE i Polski, a niektórzy mieli tęczowe flagi.

Niektórzy wyrażali również złość na dwucyfrową inflację w hrabstwie. Polski rząd obwinia wojnę Rosji na Ukrainie i pandemię COVID-19, ale ekonomiści twierdzą, że jego polityka wydatków przyspieszyła spiralę cen.

26-letnia Barbara Dec i jej babcia opuściły swoją rodzinną Zieloną Górę o 4:30 rano i podróżowały siedem godzin autobusem zorganizowanym przez Platformę Obywatelską w ramach protestu. Planowali wrócić do domu zaraz po warszawskiej imprezie.

Dec trzymał kartonową tabliczkę z napisem „Boję się mieć dzieci w Polsce”.

„Kobiety straciły prawo do aborcji, nawet jeśli płód jest śmiertelnie chory, a niektóre kobiety zmarły” – wyjaśniła. „Obawiam się też, że nie poradzę sobie finansowo”.

Marsz odbył się w 34. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce, demokratycznego przełomu w obaleniu komunizmu w całej Europie Wschodniej. Protest był postrzegany jako test dla Platformy Obywatelskiej Tuska, centrowej i proeuropejskiej partii, która w sondażach pozostaje w tyle za Prawem i Sprawiedliwością.

Wydaje się jednak, że uchwalenie w zeszłym miesiącu kontrowersyjnej ustawy zmobilizowało Tuska do większego poparcia. Oczekuje się, że w październiku w Polsce odbędą się wybory parlamentarne, choć data nie została jeszcze ustalona.

Ustawa zezwala na powołanie komisji do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. Krytycy twierdzą, że miałby on niekonstytucyjne uprawnienia, w tym możliwość wykluczania urzędników z życia publicznego na dekadę. Obawiają się, że zostanie wykorzystany przez partię rządzącą do usunięcia Tuska i innych przeciwników z życia publicznego, nazywając go „Lex Tusk”.

Warto przeczytać!  Czołowy urzędnik Hamasu twierdzi, że „nikt nie ma pojęcia”, ilu izraelskich zakładników wciąż żyje

Wśród wrzawy w Polsce i krytyki ze strony USA i UE prezydent Andrzej Duda, który podpisał ustawę w dniu 29 maja proponowane zmiany do tego w piątek. Tymczasem ustawa wejdzie w życie bez gwarancji, że parlamentarzyści osłabią uprawnienia komisji.

Niektórzy Polacy twierdzą, że może przypominać śledztwo Josepha McCarthy’ego, amerykańskiego senatora, którego antykomunistyczna kampania na początku lat 50. doprowadziła do histerii i prześladowań politycznych.

Obawy te zostały podkreślone w miniony weekend, gdy Kaczyński, lider partii rządzącej, został zapytany przez reportera, czy nadal ma zaufanie do ministra obrony w związku z rosyjskim pociskiem, który spadł na Polskę w grudniu.

„Jestem zmuszony… postrzegać cię jako przedstawiciela Kremla” – odpowiedział. „Bo tylko Kreml chce, żeby ten człowiek przestał być ministrem obrony narodowej”.

Grupa zajmująca się wolnością mediów Reporterzy bez Granic wyraziła zaniepokojenie, że komisja „może posłużyć jako nowa broń do tego typu ataków, w których podważa się uczciwość dziennikarzy, próbując oczernić ich reputację”.

Tusk, który jest także byłym przewodniczącym Rady Europejskiej, wezwał do marszu kilka tygodni temu, wzywając ludzi do demonstracji „przeciwko wysokim cenom, kradzieży i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską”.

Początkowo niektórzy działacze opozycji planowali trzymać się z daleka, ale podpisanie ustawy przez Dudę skłoniło ich do przyłączenia się.

Prawo i Sprawiedliwość próbowało zniechęcić do udziału w marszu za pomocą spotu wideo, w którym motywem przewodnim był Auschwitz — wywołanie krytyki ze strony muzeum państwowego, które przechowuje teren byłego niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady.


Źródło