Świat

Sheik Hasina zabiera głos w sprawie spisku USA

  • 11 sierpnia, 2024
  • 7 min read
Sheik Hasina zabiera głos w sprawie spisku USA


Hindusi z Bangladeszu uciekający do Indii w poszukiwaniu bezpieczeństwa gromadzą się na granicy międzynarodowej, Sitalkuchi, Cooch Behar, 9 sierpnia 2024 r.

Ekskluzywny reportaż w dzisiejszym Economic Times, zawierający pierwsze wypowiedzi Sheikh Hasiny po jej odsunięciu od władzy, będzie policzkiem dla ignorantów w naszym kraju, którzy z rozrzewnieniem rozwodzą się nad wydarzeniami w tym kraju, traktując je jako odrębny moment demokracji w polityce regionalnej.

Hasina powiedziała ET: „Zrezygnowałam, żeby nie musieć oglądać procesji zwłok. Chcieli przejąć władzę nad zwłokami studentów, ale nie pozwoliłam na to, zrezygnowałam z urzędu premiera. Mogłabym pozostać u władzy, gdybym oddała suwerenność Saint Martin Island i pozwoliła Ameryce sprawować władzę nad Zatoką Bengalską. Błagam ludzi z mojego kraju: „Proszę, nie pozwólcie, byście byli manipulowani przez radykałów”.

Raport ET, powołujący się na źródła w Awami League, sugeruje, że siepaczem rewolucji kolorowej w Bangladeszu jest nikt inny, jak Donald Lu, urzędujący zastępca sekretarza stanu ds. Azji Południowej i Środkowej, który odwiedził Dhakę w maju.

To jest wystarczająco wiarygodne. Sprawdzenie przeszłości Lu w serii wpisów zdradza całą historię. Ten chińsko-amerykański „dyplomata” pełnił funkcję oficera politycznego w Peszawarze (1992-1994); był specjalnym asystentem ambasadora Franka Wisnera (którego rodzinne pochodzenie jako agentów Deep State jest zbyt dobrze znane, aby je wyjaśnić) w Delhi (1996-1997); następnie zastępcą szefa misji w Delhi w latach 1997-2000 (w tym czasie jego portfolio obejmowało Kaszmir i stosunki indyjsko-pakistańskie), odziedziczając to stanowisko, co ciekawe, po Robinie Raphelu, którego reputacja jako czarnej bestii Indii jest wciąż żywa — analityka CIA, lobbysty i „eksperta” ds. Pakistanu.

Rzeczywiście, Lu odwiedził Bangladesz w połowie maja i spotkał się z wysokimi rangą urzędnikami rządowymi i liderami społeczeństwa obywatelskiego. A wkrótce po jego wizycie USA ogłosiły sankcje wobec ówczesnego szefa armii Bangladeszu, generała Aziza Ahmeda, za to, co Waszyngton określił jako jego udział w „znacznej korupcji”.

Warto przeczytać!  Atak na Wzgórza Golan: Izrael atakuje cele Hezbollahu po ataku na boisko piłkarskie

Po wizycie w Dhace Lu powiedział Voice of America otwarcie: „Promowanie demokracji i praw człowieka w Bangladeszu pozostaje dla nas priorytetem. Będziemy nadal wspierać ważną pracę społeczeństwa obywatelskiego i dziennikarzy oraz orędować za procesami i instytucjami demokratycznymi w Bangladeszu, tak jak robimy to w krajach na całym świecie…

„My [US] otwarcie potępiliśmy przemoc, która zakłóciła cykl wyborczy [in January] i wezwaliśmy rząd Bangladeszu do wiarygodnego zbadania przypadków przemocy i pociągnięcia sprawców do odpowiedzialności. Będziemy nadal angażować się w te kwestie…”

Lu odegrał podobną proaktywną rolę podczas swojego poprzedniego zadania w Kirgistanie (2003-2006), które zakończyło się kolorową rewolucją. Lu specjalizował się w podsycaniu i kierowaniu kolorowymi rewolucjami, które doprowadziły do ​​zmian reżimów w Albanii, Gruzji, Azerbejdżanie, Kirgistanie i Pakistanie (odsunięcie Imrana Khana).

Ujawnienie Sheikh Hasiny nie mogło być zaskoczeniem dla indyjskiego wywiadu. W okresie poprzedzającym wybory w Bangladeszu w styczniu rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych otwarcie zarzuciło, że dyplomacja USA zmienia kurs i planuje serię wydarzeń, aby zdestabilizować sytuację w Bangladeszu w scenariuszu po wyborach.

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych powiedział w oświadczeniu w Moskwie: „12-13 grudnia w kilku rejonach Bangladeszu przeciwnicy obecnego rządu zablokowali ruch drogowy, podpalili autobusy i starli się z policją. Widzimy bezpośredni związek między tymi wydarzeniami a podżegającą działalnością zachodnich misji dyplomatycznych w Dhace. W szczególności ambasadora USA P. Haasa, o którym już mówiliśmy na briefingu 22 listopada.

„Istnieją poważne powody, by obawiać się, że w nadchodzących tygodniach jeszcze szerszy arsenał nacisków, w tym sankcje, może zostać użyty przeciwko rządowi Bangladeszu, co jest niepożądane dla Zachodu. Kluczowe gałęzie przemysłu mogą zostać zaatakowane, podobnie jak szereg urzędników, którzy zostaną oskarżeni bez dowodów o utrudnianie demokratycznej woli obywateli w nadchodzących wyborach parlamentarnych 7 stycznia 2024 r.

Warto przeczytać!  „Żuraw, na litość boską”: wewnątrz zmagań związanych z odpowiedzią na trzęsienie ziemi w Turcji

„Niestety, szanse, że Waszyngton opamięta się i powstrzyma od kolejnej rażącej ingerencji w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa, są niewielkie. Jesteśmy jednak przekonani, że pomimo wszelkich machinacji sił zewnętrznych, kwestia władzy w Bangladeszu zostanie ostatecznie rozstrzygnięta przez przyjaznych ludzi tego kraju, a nie przez nikogo innego”.

Moskwa i Pekin przyjęły jednak skrupulatnie poprawne stanowisko nieingerencji. Wierny rosyjskiemu pragmatyzmowi ambasador Moskwy w Bangladeszu Aleksander Mantycki zauważył, że jego kraj „będzie współpracować z każdym przywódcą i rządem wybranym przez ludność Bangladeszu, który jest gotowy na równy i wzajemnie pełen szacunku dialog z Rosją”.

To powiedziawszy, zarówno Rosja, jak i Chiny muszą być zaniepokojone intencjami USA. Nie mogą też nie być sceptyczni co do kształtu przyszłych wydarzeń, biorąc pod uwagę fatalny bilans reżimów klienckich USA, które zostały wyniesione do władzy poprzez kolorowe rewolucje.

W przeciwieństwie do Rosji, która ma interesy gospodarcze w Bangladeszu i jest stroną biorącą udział w tworzeniu wielobiegunowego porządku światowego, interesy bezpieczeństwa Chin i Indii zostaną bezpośrednio dotknięte, jeśli nowy reżim w Dhace nie wywiąże się ze swoich obowiązków, a kraj pogrąży się w kryzysie gospodarczym i bezprawiu, stając się państwem upadłym.

To jest bezprzedmiotowe, dlatego też, czy ta zmiana reżimu w Dhace, zaplanowana przez Waszyngton, jest „indiocentryczna”, czy nie. Sednem sprawy jest to, że obecnie Indie są otoczone od zachodu i wschodu przez dwa nieprzyjazne reżimy, które są pod wpływem USA. I dzieje się to w momencie, gdy jest wiele oznak, że niezależna polityka zagraniczna rządu i uparte trzymanie się strategicznej autonomii zakłóciły strategię USA w Indo-Pacyfiku.

Paradoks polega na tym, że kolorowa rewolucja w Bangladeszu została zapoczątkowana w ciągu tygodnia od spotkania Quad na szczeblu ministerialnym w Tokio, które, nawiasem mówiąc, było również pospiesznie zorganizowaną inicjatywą USA. Być może indyjski establishment został uśpiony w poczuciu samozadowolenia?

Warto przeczytać!  Izraelska firma Cognyte wygrała przetarg na oprogramowanie szpiegowskie w Myanmarze przed zamachem stanu | Wiadomości telekomunikacyjne

Brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy skontaktował się telefonicznie z ministrem spraw zagranicznych S. Jaishankarem 8 sierpnia, co zbiegło się z mianowaniem tymczasowego rządu w Dhace, co Wielka Brytania przyjęła z zadowoleniem, wzywając jednocześnie do „pokojowego rozwiązania problemu inkluzywna, demokratyczna przyszłość” dla Bangladeszu — podobnie jak mieszkańcy tego kraju zasługują na „odpowiedzialność”. [Emphasis added.]

Indie milczą. Jedynym sposobem, w jaki Bangladesz może znaleźć wyjście z okopu, jest inkluzywny proces demokratyczny. Ale mianowanie, rzekomo na polecenie studentów, wykształconego w USA prawnika na nowego prezesa Sądu Najwyższego w Dhace jest kolejnym złowieszczym znakiem, że Waszyngton zaciska uścisk.

Na tym tle geopolitycznym w czwartkowym komentarzu chińskiego dziennika Global Times zatytułowanym Relacje chińsko-indyjskie się poprawiają, trzeba odnaleźć się w nowych realiach daje do myślenia.

Mówiono o konieczności „stworzenia przez Indie i Chiny nowego rodzaju relacji, która odzwierciedlałaby ich status jako mocarstw głównych… Oba kraje powinny powitać i wspierać wzajemną obecność w swoich sąsiadujących regionach”. W przeciwnym razie, jak podkreślono w komentarzu, „trudno będzie poprawić otaczające środowisko dyplomatyczne dla obu krajów”.

Zmiana reżimu w Bangladeszu świadczy o tej nowej rzeczywistości. Sednem sprawy jest to, że podczas gdy z jednej strony Hindusi uwierzyli w narrację USA, że są „przeciwwagą dla Chin”, w rzeczywistości USA zaczęły wykorzystywać napięcia indyjsko-chińskie, aby trzymać je z dala od siebie w celu realizacji własnej geopolitycznej agendy regionalnej hegemonii.

Delhi powinno dokonać strategicznego przeglądu tego, gdzie leżą jego interesy w tej zmianie paradygmatu, ponieważ zwykły sposób myślenia lub robienia czegoś w naszym sąsiedztwie jest brutalnie zastępowany przez nowe i inne doświadczenie, które Waszyngton jednostronnie narzucił. Być może nie zrozumieliśmy, że zalążki nowego paradygmatu były już obecne w istniejącym.


Źródło