Siedziba hiszpańskich socjalistów została zaatakowana po raz drugi podczas protestów w Madrycie

Protesty przybrały paskudny charakter, gdy tysiące zebrały się, aby wyrazić swoje niezadowolenie z rozmów o amnestii premiera Pedro Sancheza z katalońskimi partiami nacjonalistycznymi.
Policja już drugą noc starła się z protestującymi, którzy sprzeciwiają się negocjacjom między pełniącym obowiązki rządu Hiszpanii a katalońskimi partiami separatystycznymi w sprawie możliwej amnestii dla tysięcy osób zaangażowanych w ruch niepodległościowy Katalonii.
Rząd podał, że we wtorkowym zgromadzeniu u bram siedziby krajowej rządzącej Partii Socjalistycznej w Madrycie wzięło udział około 7 000 osób, czyli mniej więcej dwukrotnie więcej niż liczba protestujących, która wzięła udział dzień wcześniej. Podobne protesty odbyły się w innych hiszpańskich miastach.
W wyniku protestów zatrzymano sześć osób, a około 30 funkcjonariuszy policji zostało rannych.
Kilku protestujących w Madrycie machało hiszpańskimi flagami i wykrzykiwało obelgi pod adresem pełniącego obowiązki premiera Pedro Sáncheza, a niektórzy z nich skandowali, identyfikując się jako „naziści”. Protestujący przepychali się przez bariery ustawione przez policję w strojach bojowych, która odpowiedziała gumowymi kulami i uderzając protestujących pałkami.
Przedstawiciel władz centralnych w stolicy Hiszpanii poinformował, że w poniedziałek aresztowano trzy osoby, w tym dwóch mężczyzn za brutalne zachowanie wobec policji i jedną kobietę za nieposłuszeństwo.
Rzeczniczka skrajnie prawicowej partii Vox, która zajmuje trzecie miejsce w parlamencie krajowym, powiedziała we wtorek, że partia nie popiera przemocy widocznej na zgromadzeniach, ale wspiera protest antyrządowy. Lider Vox, Santiago Abascal, był obecny na poniedziałkowym wydarzeniu w Madrycie.
Sánchez, przywódca socjalistów, ostro skrytykował protesty, twierdząc, że przewodzą im „reakcjoniści”.
„(Przekazuję) całe moje ciepło i wsparcie członkom Partii Socjalistycznej, którzy cierpią z powodu prześladowań ze strony reakcjonistów w ich lokalnej siedzibie” – napisał Sánchez na X, platformie mediów społecznościowych znanej wcześniej jako Twitter.
„Atak na siedzibę hiszpańskiej Partii Socjalistycznej jest atakiem na demokrację”.
O co w tym wszystkim chodzi?
Sánchez negocjuje z katalońskimi partiami separatystycznymi, aby uzyskać ich wsparcie dla swoich prób utworzenia nowego rządu i utrzymania przy władzy centrolewicowej koalicji po nierozstrzygniętych wyborach krajowych w lipcu.
Obie partie separatystyczne zażądały jednak daleko idącej amnestii, która obejmie ich przywódców, którzy uciekli z Hiszpanii po nieudanej próbie secesji w 2017 r. w zamian za głosy w parlamencie i inne ustępstwa.
To rozgniewało wielu Hiszpanów, w tym czołowe prawicowe partie opozycji, które oskarżają Sáncheza o uginanie się przed łamaczami prawa.
Hiszpańska konserwatywna Partia Ludowa, główna partia opozycji, wezwała do własnego protestu przeciwko niedzielnym negocjacjom w sprawie amnestii na placach publicznych w stolicach każdej prowincji.
Sánchez ma czas do 27 listopada na utworzenie nowego rządu, w przeciwnym razie parlament zostanie automatycznie rozwiązany i rozpisane na styczeń nowe wybory.
Pomimo utraty dynamiki w ostatnich latach, ruch separatystyczny w Katalonii utrzymuje silne poparcie w bogatym północno-wschodnim regionie, w tym kontrolę nad władzami regionalnymi.