Biznes

Skarbówka poluje w sieci. „Nie należy nękać ludzi”

  • 13 sierpnia, 2023
  • 6 min read
Skarbówka poluje w sieci. „Nie należy nękać ludzi”


Urząd Skarbowy ma wiedzę o Pana działalności. Powinien Pan zarejestrować działalność gospodarczą i wywiązywać się z obowiązków podatkowych” – wiadomości o takiej treści dostają Polacy od skarbówki. To tak zwane listy behawioralne, wysyłane do osób, co do których fiskus ma podejrzenia, że unikają one płacenia podatków.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rząd zmienia budżet. Ekonomistka zwraca uwagę na kwotę 18 mld zł. „PiS o tym nie mówi”

Krajowa Administracja Skarbowa — organ administracji skarbowej i celnej w Polsce — we wpisie na Twitterze zaprzecza, aby zasypywała Polaków listami na masową skalę. „To nieprawda, że urzędy skarbowe wysyłają masowo 'listy behawioralne’ do podatników. Owszem, listy mogą być wysyłane np. wtedy, gdy urząd ma uzasadnione podejrzenia, że podatnik prowadzi niezarejestrowaną działalność gospodarczą” — przekonuje KAS. 

Unijny standard

KAS wyjaśnia, że pojedyncza sprzedaż np. ubranka po dzieciach nie jest obiektem zainteresowania skarbówki. Podkreśla, że dzięki tzw. listom behawioralnym jest w stanie ograniczyć liczbę kontroli, adresat może bowiem zgłosić się do urzędu skarbowego, by uzyskać szczegółowe informacje i pomoc w wyjaśnieniu swojej sytuacji. Dodaje, że w 2022 r. przeprowadzono niewiele ponad 22 tys. kontroli, czyli blisko siedmiokrotnie mniej niż w 2008 r., gdy kontroli było ponad 150 tys.

W odpowiedzi na pytania money.pl KAS nie unika podania informacji, ile „listów behawioralnych” wysłano do podatników od początku tego roku. Wyjaśnia jedynie, że takie działania mają na celu dobrowolne wywiązywanie się podatników z ich obowiązków podatkowych.

Jak zauważa w rozmowie z money.pl Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy firmy Infakt, praktyka wysyłania tzw. listów behawioralnych przez fiskusa nie jest niczym nowym. Wyjaśnia, że urząd skarbowy w ten sposób bada grunt pod ewentualną kontrolę, a trudnymi pytaniami potrafi zapędzić podatnika w kozi róg.

’Listy behawioralne’ to szukanie dziury w całym. Odpowiadając na te, z reguły skomplikowane, pytania urzędnika, należy być powściągliwym. Chcąc udzielić wyczerpującej odpowiedzi w dobrej wierze, można ściągnąć na siebie kłopoty — mówi ekspert Infaktu.

Z życia wzięte

Jako przykład nasz rozmówca przywołuje historie z własnego doświadczenia zawodowego. Jego klienci, świeżo upieczone małżeństwo, otrzymali z urzędu skarbowego list ze szczegółowymi pytaniami o to, kto grał na ich weselu oraz kto robił zdjęcia. Na odpowiedź mieli trzy dni.

Innym razem do doradcy podatkowego zgłosiła się klientka, która dostała podobne pismo z urzędu skarbowego. Młoda kobieta została zapytana o to, skąd wzięła pieniądze na zakup auta o wartości około 30 tys. zł, które wykazała w oświadczeniu majtkowym. Osoba ta pracuje na stanowisku, które wymaga takiego oświadczenia.

Jeszcze innym razem po poradę w tego typu sprawie do naszego rozmówcy zgłosiła się kosmetyczka promująca swoje usługi na platformach internetowych. Jej działalnością zainteresował się urząd skarbowy — tym razem sprawa zakończyła się mandatem i koniecznością zapłaty zaległych podatków.

Natomiast jeżeli kupiliśmy worek ubrań z tzw. drugiej ręki, a następnie sprzedaliśmy te rzeczy przez internet, należy mieć świadomość, że miesięczny przychód ze sprzedaży do kwoty 2,7 tys. zł (rocznie 32,4 tys. zł) wystarczy wykazać w rocznym zeznaniu podatkowym i w ten sposób rozliczyć się z fiskusem. Z kolei jeżeli osiągamy dochód przekraczający tę kwotę, musimy już prowadzić działalność gospodarczą. 

Ludziom wydaje się, że w internecie są niewidzialni. Przykładowo, kobieta handlowała ciuszkami dziecięcymi, osiągając kilkutysięczne przychody miesięcznie, nie płacąc podatku. Ponieważ nie wykazała ich w rocznym zeznaniu podatkowym, urząd skarbowy zażądał wyciągów z konta bankowego, obserwując wcześniej jej aktywność w mediach społecznościowych i na platformach sprzedażowych — komentuje w rozmowie z money.pl pani Alicja, księgowa, która prowadzi biuro rachunkowe w niewielkiej miejscowości na Dolnym Śląsku.

Fiskus na tropie 

Fiskus śledzi takie osoby i pyta w listach m.in. o to, czy to jedyne źródło dochodu, i czy to działalność prowadzona w sposób ciągły i zorganizowany. Uwagę urzędników z reguły przyciąga duża liczba ogłoszeń, na przykład 100, co może być po prostu „wietrzeniem szafy”. Od tego, jak odpowiemy na list fiskusa, zależy finał naszej sprawy.

— Najlepiej skonsultować treść takiego listu z doradcą podatkowym. Jeśli zawodzi nas pamięć w konkretnej sprawie, lepiej napisać wprost, że czegoś się nie pamięta niż na siłę próbować opisać dane zdarzenie — radzi nasz rozmówca.

Według Juszczyka wysyłając liczne „listy behawioralne” do podatników, fiskus nadużywa swoich uprawnień. Ekspert wskazuje, że w roku 2020 skarbówki wszczęły 2,6 mln tzw. czynności sprawdzających — wliczają się do tego tzw. listy behawioralne. W roku 2021 było ich 2,9 mln, a w 2022 — 2,2 mln. Ponadto fiskus przeprowadził w 2020 roku 15 304 kontrole podatkowe, w 2021 roku było ich 15 781, a w 2022 roku — 18 120.

Nie należy nękać ludzi, którzy sporadycznie sprzedają rzeczy przez internet. Organy administracji publicznej powinny prowadzić postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej, kierując się przy tym zasadami proporcjonalności, bezstronności i równego traktowania. Wysyłając takie „listy behawioralne” na masową skalę, urząd skarbowy łamie tę zasadę — uważa ekspert podatkowy.

Jego zdaniem kontroli wobec osób handlujących w internecie będzie więcej. Zgodnie z unijną dyrektywą DAC7, wprowadzaną właśnie do polskiego prawa, portale będą musiały raportować szefowi Krajowej Administracji Skarbowej transakcje. Przepisy mają zacząć obowiązywać od września tego roku. Wcześniej termin ten jednak dwukrotnie odroczono.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło