Skrajna prawica wściekła po zatrzymaniu przez Izrael strażników za znęcanie się nad więźniami w Strefie Gazy
W poniedziałek w mediach społecznościowych opublikowano nagrania wideo, na których widać tłum trzęsący metalowymi bramami bazy, a następnie wbiegający do środka za członkiem parlamentu kraju.
„To jest Zvi Sukkot” – krzyknął jeden z protestujących, zanim skrajnie prawicowy ustawodawca prześlizgnął się przez bramę. W sieci sojusznicy polityczni, w tym ci z gabinetu premiera Benjamina Netanjahu, szybko wykorzystali ten moment.
„Wzywam głównego prokuratora wojskowego, zabierzcie ręce od rezerwistów” – napisał na X Bezalel Smotrich, minister finansów. „Zabierzcie ręce od rezerwistów” – napisał Itamar Ben Gvir, skrajnie prawicowy minister bezpieczeństwa narodowego Izraela, który nadzoruje system więziennictwa.
Netanjahu potępił włamanie i wezwał do zachowania spokoju. Szef sztabu armii, Herzi Halevi, opisał incydent jako „niezwykle poważny i niezgodny z prawem”.
„Jesteśmy w trakcie wojny, a działania tego typu zagrażają bezpieczeństwu państwa” – powiedział w oświadczeniu. „Pracujemy nad przywróceniem porządku w bazie”.
Według grup zajmujących się prawami człowieka, prawników i byłych więźniów, nadużycia wobec palestyńskich więźniów znacznie nasiliły się w całym systemie karnym od czasu ataku Hamasu na Izrael 7 października. Twierdzą oni, że tortury, wykorzystywanie seksualne i pozbawianie pożywienia stały się normą.
Izraelska armia poinformowała, że dziewięciu podejrzanych zostało zatrzymanych „w celu przesłuchania pod zarzutem poważnego znęcania się nad zatrzymanym”.
Wojskowe obozy zatrzymań, takie jak Sde Teiman, służyły jako początkowy punkt zatrzymania dla Palestyńczyków zatrzymanych w Gazie. Po tygodniach, a czasem miesiącach, w areszcie, ci, którzy później są podejrzewani o powiązania z bojownikami, są zazwyczaj przenoszeni do izraelskiego systemu więziennictwa; inni są zwalniani bez zarzutów, często po tygodniach nadużyć i przesłuchań, zgodnie z zeznaniami byłych więźniów.
Palestyńscy więźniowie niedawno zwolnieni z Sde Teiman opisują, że byli bici, odmawiano im opieki medycznej i zmuszano ich do klęczenia z kajdankami i zawiązanymi oczami przez wiele dni. W maju dochodzenie CNN wykazało, że obóz był podzielony na dwie części: zamknięte obszary, w których przebywały grupy zakutych w kajdanki więźniów — niektórzy byli tak ciasno zakuci, że trzeba było im chirurgicznie usuwać części ciała — oraz szpital polowy, w którym pacjenci z zawiązanymi oczami i pieluchami byli przywiązywani do łóżek i karmieni siłą przez słomki.
W czerwcu Khaled Mahajna, Palestyńczyk z obywatelstwem izraelskim, był pierwszym prawnikiem, któremu udzielono dostępu do zatrzymanego w Sde Teiman. Powiedział agencji informacyjnej Al Araby, że słyszał doniesienia o gwałceniu i torturowaniu zatrzymanych.
Naji Abbas, dyrektor działu więźniów i zatrzymanych w organizacji Lekarze na rzecz Praw Człowieka w Izraelu, powiedział, że jego organizacja przeprowadziła wywiady z byłymi więźniami Sde Teiman, którzy zgłaszali przypadki gwałtów i napaści seksualnych na innych, do których doszło w tym miejscu, a także w izraelskich więzieniach.
W poniedziałek organizacje działające na rzecz praw człowieka z zadowoleniem przyjęły zatrzymanie żołnierzy z Sde Teiman, ale ostrzegły, że pojedyncze śledztwo nie wystarczy.
„Choć przeprowadzenie dochodzenia i pociągnięcie strażników do odpowiedzialności jest kwestią kluczową, to dochodzenie nie zajmuje się szeroko rozpowszechnionymi torturami, opisanymi w niezliczonych zeznaniach, które zgromadzono w ciągu ostatnich kilku miesięcy” – powiedział Ari Remez, rzecznik grupy zajmującej się prawami człowieka Adalah.
Sprzeciw wybranych urzędników wobec śledztwa prowadzonego przez wojsko w poniedziałek odzwierciedla „głęboką kulturę bezkarności w Izraelu, zakorzenioną w latach, gdy izraelskie władze i sądy chroniły sprawców poważnych aktów przemocy wobec Palestyńczyków” – powiedział.
Rząd Izraela przedstawił w maju pierwsze publiczne sprawozdanie dotyczące tajnych zatrzymań, podając, że od początku wojny władze zatrzymały w Strefie Gazy około 4000 Palestyńczyków, a z braku dowodów zwolniły 1500 z nich.
Izraelska ustawa o nielegalnych kombatantach dopuszcza formę aresztu administracyjnego lub uwięzienia bez procesu. Zgodnie z ustawą z 2002 r. Palestyńczycy z Gazy mogą zostać uwięzieni na okres do 45 dni bez nakazu zatrzymania i mogą być przetrzymywani do 75 dni bez spotkania z sędzią i do sześciu miesięcy bez prawnego konsula. Nie są klasyfikowani jako jeńcy wojenni.
Organizacje zajmujące się prawami człowieka twierdzą, że ustawa ta stworzyła czarną dziurę, która sprzyja znęcaniu się i torturom wobec więźniów z Gazy, którzy znikają w aresztach wojskowych.
Po miesiącach narastającej międzynarodowej kontroli i krajowych wyzwań prawnych, na początku czerwca władze Izraela ogłosiły, że rozpoczęły przenoszenie setek zatrzymanych z Gazy do innych ośrodków wojskowych. Rozwój wydarzeń nastąpił w odpowiedzi na petycję do Sądu Najwyższego Izraela kwestionującą legalność ośrodka zatrzymań i wzywającą do jego zamknięcia z powodu zarzutów nadużyć i tortur.
„Rażące naruszenia w Sde Teiman sprawiają, że pozbawienie tych ludzi wolności jest rażąco niekonstytucyjne” – stwierdziło w oświadczeniu działające w Tel Awiwie Stowarzyszenie na rzecz Praw Obywatelskich w Izraelu (ACRI), jedna z pięciu grup praw człowieka, które wniosły wówczas petycję.
Według ACRI, do 18 lipca rząd przeniósł ponad 700 zatrzymanych z Sde Teiman, podczas gdy około 40 zatrzymanych z Gazy pozostało w tym miejscu. Palestyńczycy z Gazy są obecnie przetrzymywani głównie w innych wojskowych ośrodkach zatrzymań, głównie w Ofer i Anatot na okupowanym Zachodnim Brzegu oraz Ketziot na południu pustyni Negew, a także w prowizorycznych ośrodkach prowadzonych przez izraelskie agencje wywiadowcze.
„Warunki w Sde Teiman poważnie naruszają zarówno prawo izraelskie, jak i międzynarodowe” – oświadczyła ACRI w oświadczeniu z zeszłego tygodnia. „Jego dalsza działalność jest nie tylko nielegalna — to potencjalna zbrodnia wojenna. … Przetrzymywanie tam jakichkolwiek więźniów, niezależnie od tego, czy jest ich 10, czy 100, przez tydzień lub sześć miesięcy jest nielegalne”.
W kolejnej rundzie batalii prawnych grupy praw człowieka domagały się dostępu do zatrzymanych w Gazie i zażądały państwowego rozliczenia tysięcy mężczyzn, którzy zniknęli w systemie i których miejsce pobytu pozostaje nieznane od miesięcy. Izrael zabronił Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi dostępu do jakichkolwiek zatrzymanych Palestyńczyków od 7 października.
W przygotowaniu niniejszego reportażu pomógł Lior Soroka z Tel Awiwu.