Biznes

Ślady wojny walutowej juan kontra jen

  • 25 marca, 2024
  • 10 min read
Ślady wojny walutowej juan kontra jen


TOKIO – Koszty chronicznie słabego jena właśnie wzrosły o 18 bilionów dolarów, w związku z tym, że gospodarka chińska, największa w Azji, może dołączyć do wyścigu w dół.

Nadal nie jest jasne, czy zapoczątkowany w piątek spadek chińskiego kursu wymiany jest początkiem trendu, który z pewnością wstrząśnie światowymi rynkami, czy też jest to tylko przypadek. Trudno jednak zignorować korelację ze spadkiem japońskiego jena.

Bez wątpienia zespół prezydenta Xi Jinpinga rzucił w poniedziałek rynkom ratunek. Ludowy Bank Chin zasygnalizował, że juan może nie mieć zamiaru wkrótce spadać, przy nieco wyższej niż oczekiwano dziennej stopie referencyjnej wynoszącej 7,0996 za dolara. To największe umocnienie od listopada.

Mimo to wielu analityków uważa, że ​​PBOC może w końcu stracić tolerancję wobec Japonii, pozwalając na tak znaczny spadek kursu jena przy niewielkim odbiciu w Waszyngtonie – zwłaszcza że Chiny walczą o utrzymanie wzrostu gospodarczego jak najbliżej docelowego poziomu 5%.

Władze chińskie nie ogłaszają w próżni słabszych niż oczekiwano dziennych poziomów fixów. Podjęta w piątek decyzja o utrzymaniu niższego kursu juana w związku z ponownym spadkiem jena nie wydaje się przypadkowa.

„Po piątkowych fajerwerkach, gdy Bank Centralny Chin osłabił juana, rynki podążyły za tym”, mówi Sean Callow, starszy strateg walutowy w Westpac.

Czy strategie walutowe typu „żebrak” z przeszłości powracają do chińskiej gospodarki wartej 18 bilionów dolarów?

Ekonomista Brad Setser, starszy pracownik Rady ds. Stosunków Zagranicznych, wypowiada się w imieniu wielu osób, gdy zauważa, że ​​piątkowa aluzja w dalszym ciągu „pozostawia pytanie „dlaczego teraz” bez odpowiedzi”.

Tylko czas powie. Wszystko wskazuje na to, że Xi i premier Li Qiang woleliby utrzymać w porządku wszelkie osłabienie juana. Rozpętanie paniki w kręgach walutowych – a także w roku wyborczym w USA – nie wydaje się leżeć w najlepszym interesie Pekinu.

Już domniemany kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump grozi wprowadzeniem 60% podatków na cały chiński import, a nawet zasugerował wprowadzenie 100% ceł. Tymczasem prezydent USA Joe Biden może rozpocząć swój własny wyścig w dół w konkursie, kto na szlaku kampanii okaże się bardziej antychiński.

Nie szukaj dalej niż przytłaczające ponadpartyjne poparcie dla zakazu aplikacji TikTok firmy ByteDance ze względów bezpieczeństwa narodowego.

W tym kontekście, mówi ekonomista Robin Brooks z Brookings Institution, napięcia handlowe między Chinami a USA można postrzegać jako niekorzystne dla juana. „Można myśleć o cłach jako o czymś negatywnym” w „szoku handlowym w kraju takim jak Chiny”. Zatem w tym przypadku wycena silniejszego dolara amerykańskiego i słabszego juana jest całkowicie racjonalną reakcją rynków. Zachowanie rynku jest całkowicie zgodne z tym, co zaleca teoria.”

Warto przeczytać!  Czy zima finansowania dobiega końca? Eksperci przewidują odrodzenie indyjskich startupów

Jednak widmo słabszego juana może zmienić zasady gry na wielu poziomach. Konsekwencje w Waszyngtonie mogą być znaczne. Prawie jedyną rzeczą, w której Demokraci i Republikanie Bidena lojalni wobec Trumpa zgadzają się, jest dokręcenie śrub w Chinach.

Już same pełne napięcia rozmowy w siedzibie Departamentu Skarbu USA będą przedmiotem zapierającej dech w piersiach intrygi wśród analityków. Sekretarz skarbu Janet Yellen będzie pod rosnącą presją, aby dodać rząd Xi do listy obserwowanych manipulacji walutowych.

Jednocześnie groźba Trumpa odebrania Chinom statusu „najbardziej uprzywilejowanego narodu” może sprawić, że Biały Dom Bidena również poczuje się zmuszony do podpisania umowy. Albo pójść jeszcze dalej i ograniczyć dostęp Chin do półprzewodników i innych kluczowych technologii. Na przykład założyciel Tesli, Elon Musk, praktycznie błaga o nowe cła na chińskich producentów pojazdów elektrycznych (EV), aby chronić swój rynek amerykański.

Urzędnicy skarbu postawiliby się w trudnej sytuacji, gdyby zezwolili Tokio na deprecjację waluty, narażając USA na zarzuty o selektywne oburzenie.

Przełomowa zmiana stóp procentowych Banku Japonii z zeszłego tygodnia okazała się nieoczekiwana. Od 19 marca, kiedy BOJ zakończył politykę ujemnych rentowności i podniósł stopy procentowe do poziomu od 0% do 0,1%, jen osłabił się o 1,4%. Jest to zarówno oznaka, że ​​inwestorzy nie byli pod wrażeniem skromnej zmiany kursu BOJ, jak i to, że Tokio wydaje się zadowolone z ostatnich strat jena.

Jasne, najważniejsi japońscy urzędnicy ostrzegają traderów, aby nie wystawiali na próbę swojej cierpliwości w związku ze słabszym jenem w przypadku wymiany w pobliżu poziomów interwencyjnych z 2022 r.

„Obecne osłabienie jena nie jest zgodne z podstawami i jest wyraźnie spowodowane spekulacjami” – powiedział w poniedziałek dziennikarzom Masato Kanda, wiceminister finansów ds. międzynarodowych. „Podejmiemy odpowiednie działania przeciwko nadmiernym wahaniom, nie wykluczając żadnych opcji”.

Kanda dodał, że „zawsze jesteśmy gotowi” do interwencji. „W ciągu zaledwie dwóch tygodni zaobserwowaliśmy duże wahania kursu dolara do jena wynoszące 4%, co nie odzwierciedla fundamentów i wydaje mi się to niezwykłe” – stwierdził Kanda.

Strateg Masafumi Yamamoto w Mizuho Securities uważa, że ​​„wysłane przez telefon” ostrzeżenie Kanda sugeruje, że interwencja może nastąpić w okolicach poziomu 155 dolara. Strateg Goldman Sachs, Kamakshya Trivedi, uważa, że ​​liczba 155 jest możliwa, ponieważ dynamika makroekonomiczna wywiera wpływ na japońską gospodarkę.

Jednak słabe wyniki gospodarcze Japonii sugerują, że Tokio nie jest tak zainteresowane powstrzymaniem spadku jena, jak mogłyby sugerować jego oficjalne protesty. Pod koniec 2023 r. druga co do wielkości gospodarka Azji ledwo uniknęła recesji.

Warto przeczytać!  MSPO 2023: HAASTA – nowy polski bezzałogowiec na pole walki i nie tylko

Gospodarka Japonii skurczyła się o 3,3% w kwartale lipiec-wrzesień rok do roku, a w okresie październik-grudzień wzrosła zaledwie o 0,4%. Wydatki gospodarstw domowych spadły w styczniu o 6,3% w porównaniu z rokiem poprzednim, co stanowi najostrzejszy spadek od 35 miesięcy.

„Gospodarka nie jest w recesji, ale jest blisko niej” – mówi Stefan Angrick, ekonomista w Moody’s Analytics. W związku z tym, dodaje, „trudno wyobrazić sobie, aby BOJ rozpoczynał stąd szybkie podwyżki stóp procentowych. Wydatki gospodarstw domowych i przedsiębiorstw są słabe, a inflacja spada”.

W tej chwili wszystko wskazuje na to, że producenci „odnotowali wyraźną i szeroko zakrojoną poprawę dzięki słabemu jenowi, ze szczególnie wyraźnymi wzrostami w handlu detalicznym, hurtowym, transporcie i usługach użyteczności publicznej” – zauważa Masayuki Inui, ekonomista w Morgan Stanley MUFG.

Oczywiście istnieje wiele zagrożeń. Jednym z nich jest wywrócenie przez BOJ tak zwanego handlu jenami. Ponad dwie dekady zerowych stóp procentowych i luzowania ilościowego uczyniły Japonię największym wierzycielem na świecie. Od końca lat 90. i początku XXI wieku finansiści wszelkiej maści – zwłaszcza fundusze hedgingowe – rutynowo zaciągali tanie pożyczki w jenach i wszędzie przenosili tę gotówkę do aktywów o wyższej stopie zwrotu.

W związku z tym nagłe ruchy jena mają tendencję do sprawdzania światowych rynków. Często odbijają się one echem na rynkach akcji, obligacji, towarów i nieruchomości od Nowego Jorku po Sao Paulo, Londyn, Bombaj i Seul.

Biorąc pod uwagę, że giełdy w Szanghaju i Shenzhen straciły około 7 bilionów dolarów wartości rynkowej od szczytu w 2021 r. do stycznia tego roku, można by pomyśleć, że chaos napędzany jenem to ostatnia rzecz, jakiej chce Azja.

Jednak trajektoria jena może zapewnić Partii Komunistycznej Xi geopolityczną osłonę, która umożliwi opracowanie korzystniejszego kursu walutowego. Stało się to „bardziej opcją” dla LBCh, „w miarę jak gospodarka stara się znaleźć oparcie” – zauważa ekonomista Brendan McKenna z Wells Fargo Securities.

Erwan Rambourg, analityk branży luksusowej w HSBC, zauważa, że ​​sytuacja w zakresie popytu konsumenckiego w Chinach „okazuje się trudna”. W tym samym czasie. Pekin poczynił ograniczone postępy w kierunku zakończenia kryzysu na rynku nieruchomości w Japonii, ustabilizowania finansowania samorządów lokalnych lub rozwiązania problemu rekordowego bezrobocia wśród młodych osób.

Podniesienie poziomu chińskiego systemu finansowego, ponowna kalibracja silników wzrostu i przywrócenie zaufania byłyby łatwiejsze w stabilnym otoczeniu gospodarczym. Te i inne reformy zostały szczegółowo omówione podczas tegorocznego Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych.

Warto przeczytać!  4 powody, dla których nie warto teraz kupować Mahindra Scorpio-N! » MotorOctane

Jak ujęła to chińska firma konsultingowa Trivium: „Może to wszystko wydawać się zawiłe, ale jest niezwykle ważne. Xi prosi urzędników o ponowne przemyślenie podstawowych aspektów kierowania gospodarką przez partię. Otwiera to drzwi do wszelkiego rodzaju zmian w zakresie praw własności, własności państwowej i sposobu alokacji zasobów w społeczeństwie. Innymi słowy, to może być coś wielkiego.”

W miarę pogłębiania się pęknięć w Chinach wielu inwestorów obawia się, że zespołowi Xi może brakować łączy szerokopasmowych lub śmiałości, aby przenieść motory wzrostu z nadmiernych inwestycji i kominów na rzecz sektora prywatnego. Lub zdolność do wielozadaniowości w celu zbudowania sieci bezpieczeństwa socjalnego potrzebnego do zwiększenia popytu krajowego.

W obliczu coraz silniejszych wiatrów żadna dźwignia nie może odnieść większych i szybszych korzyści niż słabszy juan. Jak dotąd ludzie Xi unikali tej opcji. Z jednej strony może to zaprzepaścić postęp, jaki zespół Xi poczynił w ciągu ostatnich 8–10 lat w budowaniu zaufania do juana jako waluty rezerwowej będącej alternatywą dla dolara.

Z drugiej strony może dać Bidenowi i Trumpowi wspólny powód do zintensyfikowania wojny handlowej Waszyngtonu z największym krajem handlowym na świecie. Słabszy kurs walutowy może również zwiększyć ryzyko niewypłacalności w nadchodzących miesiącach większej liczby gigantycznych chińskich deweloperów, np. China Evergrande Group.

Paranoja Azji związana ze słabym juanem sięga azjatyckiego kryzysu finansowego z lat 1997–1998. W tamtym czasie dewaluacje w Tajlandii, Indonezji i Korei Południowej wywołały jeden z najbardziej dramatycznych efektów domina finansowego we współczesnej historii.

Powstały chaos zepchnął Malezję i Filipiny na skraj. To także postawiło Japonię w trudnej sytuacji. W tamtym czasie urzędnicy obawiali się, że jeśli Pekin pozwoli na spadek juana, spowoduje to jeszcze większą dewaluację w Bangkoku, Dżakarcie, Seulu i nie tylko.

Ponad dwadzieścia pięć lat później obecnie chronicznie słaby jen może dać Xi całą amunicję potrzebną do pociągnięcia za spust kursu walutowego. Oczywiście, że z rozsądkiem. Ostatnią rzeczą, o jaką Pekin chciałby być obwiniany, jest katalizowanie kolejnego światowego kryzysu. Dlatego też LBCh podjął dzisiaj decyzję o zasygnalizowaniu swojego wsparcia dla status quo za pomocą mocniejszej dziennej stopy referencyjnej.

Jednak im dłużej Tokio będzie prowadzić politykę słabego jena w momencie rosnącego zagrożenia dla chińskiej gospodarki, tym większe jest prawdopodobieństwo, że Pekin pójdzie w ich ślady. Należy się spodziewać, że w nadchodzących dniach, tygodniach i miesiącach w Pekinie codzienne ustalanie kursu juana stanie się obsesją światowych inwestorów.

Obserwuj Williama Peska na X (wcześniej na Twitterze) pod adresem @WilliamPesek


Źródło