Spędzenie nocy w igloo w Alpach. Brzmi fajnie, ale czy tak jest?
(CNN) — Spędzenie nocy w igloo brzmi fajnie. I tak jest, choć głównie dosłownie.
Kiedy pod koniec grudnia moja rodzina siedziała w igloo wielkości restauracji u podnóża ośrodka narciarskiego w austriackich Alpach, jedząc obiad składający się wyłącznie z chleba i gorącego sera (czytaj: fondue), moja 10-letnia córka podsumowała przygoda, którą przeżywaliśmy.
„To dla niektórych ludzi” – powiedziała, a jej oddech był widoczny w „restauracji”. Kluczowe pytanie, które pozostało w tym momencie, brzmiało: Czy jesteśmy „jakimi ludźmi”?
Stojąc przed lodowym barem w restauracji i witani parującymi filiżankami glühwein, herbaty i gorącej czekolady, nasze palce u nóg zaczęły drętwieć, stojąc na oblodzonej podłodze, zaledwie kilka minut po naszym pobycie.
Gdy wszyscy goście przybyli, nasz gospodarz przywitał nas i wyjaśnił po niemiecku, jak będzie przebiegać noc. Byliśmy jedynymi osobami mówiącymi po angielsku i chociaż nierozsądne jest oczekiwanie, że wszyscy będą mówić w naszym języku, tłumaczenia, które otrzymaliśmy na końcu, były mimo wszystko skondensowane CliffsNotes tego, co zostało przekazane innym gościom.
„Połóż ubrania na następny dzień na dnie śpiwora, dobrze?” gospodarz przetłumaczył dla nas. „I bardzo ważne: nie śpij nic mokrego.” Kiwnęliśmy głowami. Dobra wskazówka.
Wędrówka na rakietach śnieżnych z przewodnikiem prowadziła przez polanę między trasami narciarskimi.
Davida Allana/CNN
Po zameldowaniu odbyły się zajęcia na świeżym powietrzu. Wędrówka na rakietach śnieżnych z przewodnikiem przez polanę między dwoma trasami narciarskimi odbywała się pod wysokim szczytem, dramatycznie oświetlonym przez półksiężyc. Podczas gdy moja młodsza córka zmarła na wycieczce po tym, jak próbowałem przymocować obuwie do jej buta i sprawiłem, że jej obolałe palce u nóg za bardzo bolały, moja starsza córka była zachwycona.
To była piękna i rozgrzewająca wędrówka. Posiadam również zestaw umiejętności zakładania raków na rakietach śnieżnych i wchodzenia w nich pod górę. Ale znowu trasa była szczegółowo opisana w języku niemieckim i zredukowana do „Łatwy sposób, idź tam. Trudny sposób, idź tam” po angielsku.
Podczas kolacji nigdy nie dostaliśmy menu, więc po naszym fondue (i makaronie penne z czerwonym sosem uprzejmie przygotowanym dla mojej starszej córki weganki i młodszej, która nie lubi fondue) deser był dostępny, ale było już za późno, żeby go zamówić.
Nasz pokój igloo nie był zbudowany z bloków (jak na logo firmy lub jakimkolwiek obrazie igloo, jaki można sobie wyobrazić), ale z grubego na trzy stopy skondensowanego śniegu ułożonego wokół balonu, który został opróżniony, aby odsłonić pusty środek. Imponujący lodowy mural przedstawiający coś, co mogło być smokiem (nie ziejącym ogniem), został wyrzeźbiony na naszej tylnej ścianie, oświetlony pojedynczym światłem.
Śpiwory i dywaniki ze skóry zwierzęcej, które nam dostarczyli, leżały ułożone na pojedynczym dużym materacu, który był osadzony na gigantycznej bryle lodu, jak koktajl z czterema dużymi krewetkami.
Kiedy planowaliśmy wszystkie ubrania, które będziemy nosić w śpiworze, w tym czapki, rękawiczki i spodnie narciarskie, przewidziałem, że nasz oddech i ciepło ciała rozgrzeją nas przez całą noc. – Do rana będziemy się pocić – powiedziałem, całkowicie niepoprawnie.
„To tak, jakbyśmy spali w lodówce” – powiedziała moja młodsza córka. Powinniśmy mieć tyle szczęścia. Według Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków idealna temperatura dla lodówki wynosi 4,44 stopnia Celsjusza (40 stopni Fahrenheita). Ale od szczęśliwego fińskiego gościa, z którym rozmawiałem w saunie, i zweryfikowany później przez personel, dowiedziałem się, że w naszym igloo było zero stopni Celsjusza (32 Fahrenheita) – temperatura zamarzania. Na dworze, gdzie trzeba było się przejść, żeby dostać się do łazienki i przenośnej sauny, było minus 6 stopni Celsjusza (21 Fahrenheita).
Wszyscy poszliśmy oczywiście do sauny, mile widziana zmiana klimatu. Nasz zaimprowizowany plan przed snem polegał na ponownym rozgrzaniu się, pognaniu do ogrzewanej łazienki, aby założyć wszystkie warstwy, pobiec z powrotem do naszego igloo, szybko włożyć się do śpiworów, aby zatrzymać ciepło i modlić się o szybki sen.
Rodzina pisarza szykuje się na długą, chłodną drzemkę.
Davida Allana/CNN
Aby odwrócić uwagę od dyskomfortu, aż miłosiernie zapanował sen, czytałem na głos mojej żonie i córkom przy czołówce autobiografię Marii von Trapp, której opactwo widzieliśmy zaledwie dzień wcześniej w Salzburgu. Zasnąłem, marząc o przytulnej kwaterze zakonnicy i myśląc, że nie ma nikogo poza tymi trzema, z którymi wolałbym utknąć w tacce na kostki lodu.
To był straszny sen dla nas wszystkich. Nie dali nam poduszek, więc z naszych ubrań zrobiliśmy grudki. W pewnym momencie, obudzony chłodem, nakryłem głowę kocem, żeby zatrzymać ciepło, mały namiot ciepła, który pozwolił mi ponownie zasnąć.
W innym momencie w nocy moja młodsza córka musiała iść do łazienki. Ona i ja włożyliśmy buty po ciemku i poszliśmy zaśnieżoną ścieżką do latryn. „Spojrzeć w górę!” Powiedziałem jej w drodze powrotnej. „Gwiazdy są niesamowite!” i wskazałem na Wielkiego Wozu. Nie odpowiedziała i nie przestawała, chcąc wrócić do swojego śpiwora.
Następnego ranka obudziły nas kubki gorącej, niesłodzonej herbaty w naszym igloo. Przeżyliśmy proces zamrażania węgla. Kiedy pakowaliśmy nasze rzeczy, herbata szybko stała się nie do wypicia.
Na zewnątrz wyglądaliśmy jak masywniejsze wersje naszych wyczerpanych, skurczonych jaźni z pierwszego dnia w Austrii. To było po nieprzespanej nocy w drodze do Monachium – dzięki samotnemu maluchowi, który krzyczał przez całą drogę. Przynajmniej było nam ciepło w tym samolocie, pomyślałem.
Jednak inni goście igloo wyglądali na szczęśliwych. Dzieci, które również spały w lodowce, bawiły się na dużych głazach śniegu. Nie mieli dość. Zauważyliśmy, że austriaccy goście nosili lepsze zimowe ubrania niż my. To dla nich był ten lodowy pobyt. Byli to „niektórzy ludzie”.
Wioska igloo za dnia. Zakwaterowanie w ośrodku narciarskim w pobliżu.
Davida Allana/CNN
Po wymeldowaniu poproszono mnie o uregulowanie rachunku za napoje. „Jaka zakładka?” Zapytałam. To były nasze ciepłe powitalne napoje, o które nawet nie prosiliśmy. „Kurwa”, powiedziała moja żona.
Wszystko zostało jednak wybaczone przy śniadaniu. Odbyło się to w jednym z pobliskich pensjonatów, gdzie narciarze mieli wspaniały, ciepły sen, bez wątpienia na poduszkach! Restauracja serwowała bufet z daniami na ciepło. Może to przez noc, którą spędziliśmy, ale stwierdziliśmy, że to najlepsza kawa i gorąca czekolada, jakie mieliśmy podczas całej podróży.
Przy śniadaniu rozmawialiśmy o przygodzie i zgodziliśmy się, że sauna i śniadanie to najlepsze części. I, dodała moja starsza córka, mamy teraz prawo do przechwalania się. Jak skok ze spadochronem czy jazda na nartach w Alpach (co zrobiliśmy następnego dnia), wystarczy zrobić to raz, aby wspominać o tym do końca życia.
Następnej nocy, pod kołdrą w pokoju hotelowym w Innsbrucku, poczułem ogromną wdzięczność za to, że tej nocy nie zasnąłem w igloo i prawdopodobnie już nigdy więcej.
Zabierz ze sobą dodatkowe ciepłe skarpety, mnóstwo wygodnych warstw odzieży, buty, dobrą czapkę do spania, poduszkę oraz żądne przygód i otwarte usposobienie. „Moim ludziom” brakowało kilku z tych niezbędnych elementów.
Górne zdjęcie: Iglu-Dorf w Kühtai w Austrii. (David Allan/CNN)