Spokój Carlo Ancelottiego w chaosie Clasico: moment weekendu
Carlo Ancelotti idzie wzdłuż krawędzi pola technicznego, po liniach przerywanych. Widziałeś już menedżerów chodzących po boisku, a biorąc pod uwagę przerwę w najważniejszym meczu klubowym na świecie, spodziewasz się, że menedżer będzie skakał w górę i w dół. Tyle że Ancelotti nie przechadza się, spaceruje, jak zawsze nieskazitelnie ubrany, w rozpiętym garniturze i zapiętej kamizelce, z obiema rękami w kieszeni spodni. Żując gumę, spaceruje spokojnie, zwalniając jeszcze bardziej, gdy widzi, jak jego drużyna zbliża się do pola karnego przeciwnika.
Na godzinie 90:25 Jude Bellingham uderza niskim dośrodkowaniem Lucasa Vazqueza. Wynik to: Real Madryt 3, Barcelona 2. Na sześć meczów przed końcem ligi Madryt prowadzi różnicą 11. LaLiga jest praktycznie ich, a stało się to w najbardziej dramatycznych okolicznościach – szybka kontrata pod koniec meczu intensywny i bardzo wyrównany mecz. Bernabeu straciło wszystko… Kibice wywołali absolutne zamieszanie, oczyszczenie ławek podczas jednej z tych przepełnionych radością uroczystości. Jest na to wiele warstw: Madryt (prawie) zdejmując ligę z Barcą, Bellingham pokazujący swoją galaktyczną naturę, zwycięzca w końcówce meczu przeciwko jedynemu zespołowi, którego nienawidzisz najbardziej. W grę wchodzi także historia, jak to często bywa w przypadku tych dwóch klubów: po raz pierwszy od 88 lat Madryt wygrał trzy klasyki w tym samym sezonie, a Ancelotti po raz pierwszy w historii dwukrotnie sięgnął po ligowy dublet. Rozważ to wszystko, weź pod uwagę przypływ adrenaliny i nie sposób pozostać obojętnym.
Chyba, że jesteś Carlo Ancelottim, oczywiście.
W 90:26, po zdobyciu bramki, prawa ręka wysuwa się z kieszeni, głowa opada i po obrocie tych błyszczących czarnych butów odwraca się w drugą stronę, nawet gdy ci, którzy są za nim, biegną obok. Asystent podchodzi do niego, by go niedźwiedziego uścisku, a on zostaje odparty z wyuczonym spokojem. Lewa ręka z powrotem w kieszeni, wrócił na drugi koniec strefy technicznej, po czym zrobił pauzę, założył ręce za plecami i wznowił leniwy spacer. Przyjrzyj się jednak uważnie, a zobaczysz, że lewa brwi jest uniesiona nieco bardziej niż zwykle. I to wystarczy.
Ancelotti, będący znakomitym zawodnikiem odnoszących sukcesy drużyn Romy i AC Milan w latach 80., rozpoczął karierę menedżerską w piłce nożnej jako asystent wielkiego Arrigo Sacchiego w 1992 r. Po trzydziestu (plus) latach i niezliczonych trofeach nadal jest absolutnym szefem futbolu. W ciągu tygodnia wyeliminował Pepa Guardiolę z Ligi Mistrzów (po raz trzeci, więcej niż jakikolwiek inny menedżer w historii) i zdetronizował Barcelonę u siebie. I jedyną rzeczą, która po tym wszystkim zdradzi jego emocje, pozostanie uniesiona brwi.
Ostatnim razem, gdy był w Madrycie, Ancelotti wygrał La Decimę, nieuchwytną dziesiątą dla klubu Ligę Mistrzów, teraz poprowadził zespół do kolejnego zwycięstwa w Lidze Mistrzów i jest o krok od kolejnego finału Ligi Mistrzów. A sukces w LaLidze polega po prostu na przekroczeniu „t”.
�� @BellinghamJude ��#El Clasico | @LaLigaEN | Najważniejsze momenty #LaLiga pic.twitter.com/SIgC62EFkG
– Real Madryt CF �������� (@realmadriden) 21 kwietnia 2024 r
Och, brwi i zimny spacer mogą cię zwieść, ale to nie tylko „wibracje”. Bystry taktycznie i prawdopodobnie najlepszy obecnie menedżer w światowym futbolu, zmienił sezon madrycki, który według wielu miał się załamać (w różnych momentach) w sezon typu „och, oczywiście, znowu wygrywają”. Bez środkowego napastnika, który mógłby zastąpić Karima Benzemę, zlecił im grę w formacji diamentowej 4-4-2, aby wyciągnąć z Viniciusa Jr., Rodrygo i Jude Bellinghama to, co najlepsze. W obronie miał jednego (lub obu) Auerelina Tchouameni i Eduardo Camavingę grających w obronie w dużych obszarach. Widział ponad 30 kontuzji, wykluczając faworyzowanych środkowych obrońców i początkowego bramkarza. A jednak tu jesteśmy.
Lucas Vazquez, niedoceniany przez wielu, zaczynał na prawej obronie i miał swój udział przy wszystkich trzech golach Madrytu. W meczu przeciwko Man City Nacho Fernandez był ostoją w defensywie. Jeśli chodzi o bramkę, Andrij Łunin przez cały sezon rósł ponad wszelkie oczekiwania. Żaden z tych utalentowanych pomocników – Tchouameni, Camavinga czy Fede Valverde – nie narzekał, że gra bez pozycji. Brahim Diaz i Joselu weszli z ławek i odwrócili losy meczu. Toni Kroos i Luka Modric byli zmieniani, a starzejące się nogi zachowały świeżość i żadnemu z nich nie przeszkadzało to. Pod koniec meczów, zwłaszcza w zeszłym miesiącu, Madryt wyglądał na zmęczonego, prawie stojącego na nogach, ale mimo to nie poddawał się. To nie są wypadki. Mężczyzna, o którym Rodrygo mówi, że jest „podobny do swojego ojca”, wie dokładnie, co i jak robić.
Najlepiej ujął to Jude Bellingham, przemawiając po meczu Man City w połowie tygodnia: „Przed meczem złapałem [Ancelotti] ziewając i zapytał go: „Szefie, jesteś zmęczony?”. Powiedział: „Tak, musisz tam wyjść i mnie podekscytować” – to spokój i pewność, jakie wnosi.
To właśnie ten spokój i pewność siebie były w pełni widoczne pod koniec sezonu klasyk też – „oczywiście, wygraliśmy. Spokojnie, spokojnie” – i dlatego brak świętowania Ancelottiego jest naszym momentem weekendu.
PS Na koniec był też piękny akcent, który wiele mówił o Ancelottim. Po ostatnim gwizdku udał się prosto do Xaviego, spędził minutę na rozmowie z legendą Barcelony (i odchodzącym menadżerem), okazując swój podziw i szacunek, po czym zaczął świętować zwycięstwo ze swoją drużyną na boisku.