Fotografia

Sprzęt roku: wybór Erica

  • 27 grudnia, 2023
  • 6 min read
Sprzęt roku: wybór Erica


Zdjęcie: Eric Limer

Zakochałem się w fotografii jako bezsłownym twórczym ujściu. Po ponad dziesięciu latach pracy w charakterze profesjonalnego pisarza, ostatnio w Gear Patrol, a obecnie w DPReview, niewypowiedzianie odświeżające jest tworzenie czegoś bez zmagania się z synonimami lub zawracania sobie głowy próbami wyartykułowania. Od czasu do czasu zamawiałem odbitki i może składałem małą fotoksiążkę. Cokolwiek wpadło mi w oko. To wszystko było tylko dla mnie.

Kiedy w zeszłym roku urodził się mój syn, zasady gry się zmieniły. Nadal lubię robić zdjęcia promieni słonecznych aparatami bezlusterkowymi i obrabiać je w Lightroomie, ale moje priorytety fotograficzne nieco się zmieniły w najbliższej przyszłości. Częściej jestem dokumentalistą, archiwistą i dystrybutorem mediów niż artystą. I nic nie było bardziej pomocne w tym przedsięwzięciu niż Zdjęcia Google.

Podobnie jak wiele usług Google, którym udało się ominąć Cmentarz Google, Zdjęcia są w pewnym sensie cieniem samego siebie. Obietnica Google dotycząca nieograniczonej przestrzeni dyskowej w chmurze – potężnego narkotyku – już dawno minęła. Jednak patrząc na beczkę dotyczącą stworzenia praktycznego przepływu pracy do selekcji, sortowania, a przede wszystkim udostępniania zdjęć, nie znalazłem niczego, co byłoby choć w połowie tak przydatne.

Wyszukiwanie w języku naturalnym ratuje życie w przypadku zdjęć, o których zapomniałeś dodać do zakładek.

Zdjęcie: Eric Limer

Oczywiście nie brakuje sposobów udostępniania zdjęć w Internecie. Ale dzielenie się nimi w sposób zapewniający zarówno współpracę, jak i przynajmniej częściowo prywatny to już inna historia. Powiedziano mi, że istnieją aplikacje, które mają na celu rozwiązanie tego zadania specjalnie z myślą o rodzicach. Nigdy nie zadałem sobie trudu, aby je zbadać, ponieważ nie mogą dotknąć największej siły Zdjęć Google: większość mojej rodziny już z nich korzysta.

Warto przeczytać!  Sigma ujawnia cenę 599 dolarów za Canon RF 18-50mm F2.8 DC DN: przegląd fotografii cyfrowej

Przepływ pracy wygląda następująco. Niemal codziennie robię szybkie zdjęcia i nagrywam zdjęcia oraz nagrywam filmy moim iPhonem – zdecydowanie najbardziej wygodnym dla spodni dresowych aparatem, jaki posiadam. Mniej więcej raz w tygodniu przeglądam zdjęcia z aparatu, oznaczam gwiazdką wybrane zdjęcia i dodaję je do albumu, który udostępniamy dziadkom, pradziadkom, ciotkom i wujkom, który stanowi nasz kanoniczny wybór ujęć chłopca.

„Największa siła Zdjęć Google? Większość mojej rodziny już z nich korzysta”.

I wreszcie, gdy za każdym razem, o Boże, prawie skończyło mi się miejsce na moim koncie Google, próbuję masowo usuwać odrzucone pliki, aby zwolnić miejsce, ale zamiast tego decyduję się zwiększyć subskrypcję miejsca na dane. Teraz płacę 3 dolary miesięcznie za 200 GB, w porównaniu z 2 dolarami za 100 GB. Następny skok to 2 TB za 10 dolarów, a tego mam nadzieję uniknąć.

Mój proces jest trochę sprzeczny z tym, czego Google ode mnie oczekuje. Ilekroć otwieram aplikację, cicho wzdrygam się na sugestię, że po prostu zgadzam się na utworzenie automatycznego albumu osoby, którą Google w nieco przerażający sposób nauczył się rozpoznawać od niemowlęctwa do małego dziecka. Ale cały sens kuratorowania albumu polega na decydowaniu, co nie aby zawierało. Poza tym, jeśli chcę pełny wąż strażacki, zawsze mogę szukaj po jego twarzy. Z zasady nie chcę podawać Google’owi jego nazwiska, jakby się nie dowiedział lub już nie wiedział.

Warto przeczytać!  Lightbrush firmy Lensworks to taca z filtrem LED, która dodaje koloru do zdjęcia
Opcje oznaczone „1” są wyświetlane wyłącznie subskrybentom Google One kupującym miejsce na dane. Zdjęcie: Eric Limer

Chociaż organizacja i edycja AI to z pewnością atuty Google w przypadku Zdjęć (dostęp do dodatkowych narzędzi, takich jak Magic Eraser, uzyskujesz po zarejestrowaniu się w celu płacenia za miejsce na dane), w zasadzie nigdy z nich nie korzystam. Nie chcę „magicznie” usuwać bałaganu; Chcę to udokumentować. Poza tym, co jest bardziej zabawnego niż próba stworzenia przyzwoitej kompozycji z tła składającego się z bloków, koców, ciężarówek i pluszaków?

Jednak skromne elementy społecznościowe zdjęć to jedne z moich ulubionych funkcji w aplikacji. Uważam, że „lajki” pod zdjęciem w udostępnionym albumie, wyabstrahowane z algorytmów i kanałów informacyjnych, są o wiele przyjemniejsze w otrzymywaniu. Generowane przez nie powiadomienie służy jako świetne przypomnienie, aby nadrobić zaległości w dodawaniu kolejnych zdjęć. Chociaż komentarze i polubienia są dołączane do odpowiedniego zdjęcia, możesz także przeglądać aktywność na albumie w jednym dużym strumieniu. Seria zdjęć, po której następuje potok serc i kilka komentarzy. Kanał pozbawiony wściekłości, reklam i innych śmieci, ale na szczęście ograniczony – dopóki ktoś nie doda więcej zdjęć.

Ta możliwość współpracy ostatecznie sprawia, że ​​Zdjęcia Google są tak niezbędnym narzędziem. Mogę używać udostępnionych albumów jako archiwum (i kopii zapasowych poza siedzibą firmy) dla moich własnych zdjęć, od zdjęć iPhone’a po skany filmów. Ale mogę ich również używać jako repozytorium zdjęć, które w przeciwnym razie rozprzestrzeniłyby się po smartfonach lub utraciły czas, dając mojej rodzinie niezbędne uprawnienia do dodawania do nich zdjęć. Choć nie bez zachowania dla siebie kuratorskiego prawa weta i usunięcia tych, które mi się nie podobają, po upływie wystarczająco długiego czasu, w którym zgłaszający nie zorientują się, że ich brakuje.

„Ostatecznie zdolność współpracy sprawia, że ​​Zdjęcia Google są tak niezbędnym narzędziem”.

Najbardziej kuszącą alternatywą dla aplikacji Google, która czasami przywołuje mnie poprzez własne powiadomienia, jest aplikacja Apple. Świadomy kontrast polega na tym, że aplikacja Apple Zdjęcia wykonuje wiele tych samych funkcji, ale z lokalną mocą obliczeniową sztucznej inteligencji, zamiast przesyłać wszystkie zdjęcia mojej rodziny, mojego domu i mojego życia z powrotem na statek-matkę (chociaż nadal chce mi sprzedać miejsce w chmurze ). Rozważałbym włączenie tej funkcji, ale w rozszerzonym wszechświecie Limer jest zbyt wiele telefonów z Androidem, żeby w ogóle zawracać sobie głowę jej określeniem.

Warto przeczytać!  Zhiyun Crane 4 to wzmocniony Weebill 3S do kamer kinowych

Za kilka lat, kiedy zdolności motoryczne mojego syna będą nieco bardziej rozwinięte, wręczę mu jednorazowy aparat na kliszę lub może kupię mu najwyższej klasy aparat cyfrowy, sprzed około dekady przed jego narodzinami. Następnie możemy zająć się nowym przepływem pracy dla zdjęć przez niego i nie tylko z jego. Na razie obecna konfiguracja bardzo mi odpowiada.


Źródło