Świat

Stany Zjednoczone wciąż próbują mikrozarządzać wojną na Ukrainie

  • 19 lipca, 2023
  • 8 min read
Stany Zjednoczone wciąż próbują mikrozarządzać wojną na Ukrainie


Jednym z największych wyzwań stojących przed supermocarstwem jest ustalenie, co może, a czego nie. Kiedy jesteś globalnym hegemonem, możesz wierzyć, że możesz mikrozarządzać wojnami, koordynować stosunki dyplomatyczne i politykę wewnętrzną innych krajów oraz precyzyjnie kalibrować sposób, w jaki inni cię postrzegają. Tendencja ta jest widoczna w amerykańskim podejściu do Ukrainy. Chociaż Stany Zjednoczone zapewniły Ukrainie pewne silne wsparcie dyplomatyczne i znaczną ilość nowoczesnej broni, zrobiły to z haczykiem. Wydaje się, że aby uniknąć zbytniego prowokowania Rosji, administracja Bidena była bardzo powściągliwa w oferowaniu Ukrainie dodatkowych rodzajów broni – a tym samym dodatkowych zdolności wojskowych. Do niedawna Stany Zjednoczone dawały wyraźnie mieszane sygnały co do tego, kiedy, a nawet czy NATO, najważniejszy sojusz wojskowy Zachodu, może przyjąć Ukrainę w swoje szeregi.

Wydaje się, że ogólne założenie jest takie, że USA mogą udzielić Ukrainie wystarczającej pomocy – bez posuwania się za daleko. Mniejsze mocarstwa niż Stany Zjednoczone zwykle dokonują prostszych obliczeń: wybierz stronę i zrób wszystko, co w twojej mocy, aby pomóc jej wygrać.

Zwroty akcji podczas zeszłotygodniowego szczytu NATO w Wilnie na Litwie ujawniły tworzenie amerykańskiej strategii w najgorszych i najlepszych momentach. Dzień otwarcia mógł zakończyć się katastrofą. Oficjalny komunikat Sojuszu – w którego kształtowaniu prawdopodobnie odegrały główną rolę Stany Zjednoczone – od razu mówił, że Rosja „jest najbardziej znaczącym i bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa Sojuszu oraz dla pokoju i stabilności w obszarze euroatlantyckim”. Jednak oświadczenie zawierało szereg zastrzeżeń i niejasności co do tego, czy Ukraina – kraj będący obecnie w stanie wojny z Rosją, a tym samym chroniący wiele państw NATO – zostanie dopuszczona do sojuszu. Chociaż oświadczenie mówiło, że „przyszłość Ukrainy jest w NATO”, dawało jedynie mgliste wyobrażenie o tym, kiedy może rozpocząć się proces mający na celu tę przyszłość. Kluczowy paragraf zawierał zagadkową konkluzję, że NATO „będzie w stanie zaprosić Ukrainę do Sojuszu, kiedy sojusznicy wyrażą na to zgodę i zostaną spełnione warunki”. Wydawało się więc, że Ukrainie zaoferowano głęboko warunkową szansę otrzymania zaproszenia do ewentualnego wstąpienia do NATO w nieznanej przyszłości. Implikacja była taka: Postrzegamy Ukrainę jako partnera, ale tylko do pewnego stopnia.

Warto przeczytać!  Matka Harveya Borringtona udostępnia rozdzierający serce rodzinny film

Ukraińscy przywódcy nie byli zadowoleni. Prezydent Wołodymyr Zełenski, który zwykle bardzo pochlebnie odnosi się do USA i NATO, publicznie potępił to oświadczenie po tym, jak stało się znane jego brzmienie. Opisując jego język jako „bezprecedensowy” i „absurdalny”, wyraził uzasadnioną obawę, że NATO pozostawia otwarte „okno możliwości” wynegocjowania członkostwa Ukrainy w przyszłych negocjacjach z Rosją. Wrogość i intensywność ukraińskiej reakcji zdawały się (o dziwo) zaskakiwać administrację Bidena – do tego stopnia, że ​​według Washington Post, urzędnicy amerykańscy rozważali kontratak poprzez dalsze osłabianie poparcia dla Ukrainy zawartego w oświadczeniu. To byłby katastrofalny błąd.

Jednak po tym, jak Stany Zjednoczone niepotrzebnie sprowokowały Ukraińców, którzy walczą o byt swojego kraju, a następnie rozważały pogorszenie sytuacji poprzez ukaranie ich, administracja gwałtownie się odwróciła i drugiego dnia w Wilnie zapewniła znacznie więcej otuchy. Sam prezydent Joe Biden wyjaśnił, że wierzy, że Ukraina może szybko dostać się do NATO po zakończeniu obecnych walk, a ukraińskie siły zbrojne otrzymają obietnice szerokiego wsparcia wojskowego. Pod koniec nie tylko sojusz wydawał się znacznie bardziej zjednoczony co do statusu Ukrainy, ale także ukraińscy przywódcy byli dużo szczęśliwsi.

Szczyt dostarczył ważnej lekcji na temat tego, co Stany Zjednoczone powinny, a co ważniejsze, czego nie powinny robić. Amerykańscy przywódcy, podobnie jak ich radzieccy odpowiednicy w czasie zimnej wojny, często zachowują się tak, jakby kontrolowali inne kraje i bieg wydarzeń. Podczas wojny w Wietnamie Stany Zjednoczone nie ufały Południowym Wietnamczykom w pokonaniu komunistów i stopniowo przejmowały coraz większą część walk, aż wojna toczyła się zasadniczo między Wietnamem Północnym a Stanami Zjednoczonymi. Kiedy więc Stany Zjednoczone straciły chęć podtrzymywania konfliktu i zaczęły się wycofywać pod koniec lat 60., państwo południowowietnamskie, które zinfantylizowało w ciągu poprzedniej dekady, nie było w stanie zachować własnej niezależności. Zarówno ZSRR, jak i USA popełniły podobny błąd w Afganistanie.

Warto przeczytać!  Elon Musk grozi, że wyprzedzi czołowego brazylijskiego sędziego jako rzekomego zdrajcę

Podejście Ameryki do wojny na Ukrainie świadczy o pewnym zrozumieniu granic amerykańskiej potęgi. Administracja Bidena, z pozornie silnym ponadpartyjnym poparciem, skrupulatnie uniknęła amerykanizacji wojny, wprowadzając do walki amerykańskie siły bojowe. Zapewniła znaczące wsparcie dla Ukrainy w postaci broni, szkoleń, wywiadu i tym podobnych – ale to Ukraińcy walczą i umierają. Te ograniczenia zaangażowania USA są pozytywnym zjawiskiem, zapowiadającym mniej inwazyjną formę interwencji USA w przyszłych konfliktach.

Mimo to Stany Zjednoczone muszą również zrozumieć, że nie mogą dyktować przebiegu wojny. Niektóre amerykańskie decyzje dotyczące tego, jaką broń dostarczyć – lub nie – wydają się mieć na celu ograniczenie opcji Ukrainy, a czasami wydaje się, że bardzo często mają na celu ukierunkowanie określonego wyniku wojny.

Stany Zjednoczone dostarczają Ukrainie systemy, które są potężne, ale mają ograniczony zasięg: haubice 155 mm, sprzęt artyleryjski rakietowy system wysokiej mobilności, pociski przeciwradarowe, opancerzone pojazdy bojowe i systemy przeciwlotnicze. Są skuteczne w wojnie obronnej, ale zapewniają niewielką lub żadną zdolność do uderzenia w głąb terytorium wroga (lub kontrolowanego przez wroga). Na niewiele by się zdały, na przykład, pomagając Ukrainie wyzwolić okupowany przez Rosję Krym. W odpowiedzi na ukraińskie prośby o systemy dalekiego zasięgu Stany Zjednoczone albo je spowolniły (jak w przypadku myśliwców F-16), albo odmówiły ich dostarczenia (jak obecnie ma to miejsce w przypadku Army Tactical Missile Systems).

Tego rodzaju starannie ograniczone wsparcie mogłoby mieć sens, gdyby Stany Zjednoczone próbowały również wynegocjować porozumienie pokojowe z Rosją. Rzeczywiście, zwiększyło to ukraińskie obawy, że Waszyngton postrzega kontrolę nad Krymem, a nawet innymi częściami okupowanej Ukrainy, jako potencjalną kartę przetargową w przyszłych rozmowach z Rosją. W praktyce powściągliwość Ameryki przyniosła odwrotny skutek. Ukraina została zmuszona do prowadzenia dłuższej i bardziej kosztownej wojny niż w innym przypadku. Ponieważ nie mieli możliwości uderzenia w cele strategiczne daleko za liniami rosyjskimi, ukraińscy planiści wojskowi zdecydowali się tego lata na powolną, celową kampanię niszczenia okopanych sił rosyjskich, przygotowując się do bezpośredniego kontrataku w przyszłości. Kraje europejskie – zwłaszcza Wielka Brytania, która dostarczyła pociski manewrujące Storm Shadow – bardziej popierają rozszerzenie zasięgu ukraińskiej armii.

Warto przeczytać!  Afrykańscy rolnicy patrzą w przeszłość i przyszłość, aby stawić czoła zmianom klimatycznym

Podejście USA obróciło się również przeciwko administracji Bidena, zmuszając ją na początku tego miesiąca do dostarczenia Ukrainie amunicji kasetowej – coś, czego Biały Dom z pewnością wolałby nigdy nie robić. Ale w swojej powolnej, miażdżącej wojnie Ukraina zużyła ogromne ilości amunicji szybciej niż przewidywano. Ponieważ zapasy się wyczerpały, amunicja kasetowa — która rozpada się na mniejsze kawałki, co zwiększa ryzyko zranienia dzieci i innych cywilów — stała się być może jedyną dostępną amunicją, która może mieć znaczenie w kampanii przeciwko Rosji.

Najlepszą rzeczą, jaką USA mogą zrobić, aby zakończyć wojnę, jest udzielenie Ukraińcom wsparcia, którego potrzebują, aby wypchnąć rosyjskie wojsko z ich kraju. Nawet gdyby Waszyngton chciał, nie może zmusić Ukrainy do wyrażenia zgody na konkretny układ pokojowy (np. przekazanie Krymu). Gdyby Stany Zjednoczone znacznie ograniczyły pomoc, niekoniecznie oznaczałoby to rezygnację Ukrainy. Bardziej prawdopodobne, że doprowadziłoby to do jeszcze dłuższej i bardziej krwawej wojny, bo Ukraina walczyłaby dalej, przy wsparciu państw europejskich, które bardziej niż USA wierzą, że Rosję trzeba pokonać.

Prawdziwy wybór, przed którym stoją Stany Zjednoczone, polega na tym, czy pomóc ukraińskiej armii wygrać wojnę w najszybszy i najbardziej efektywny sposób, z jak najmniejszą liczbą zabitych po każdej ze stron. Byłoby to zarówno najmądrzejsze, jak i najbardziej humanitarne rozwiązanie. Ale wymagałoby to uznania przez Amerykanów, że to Ukraińcy walczą i że USA nie zawsze mogą mieć kontrolę.




Źródło