Świat

Sunak i Starmer przekazują kluczowe przesłania w obliczu zbliżającego się dnia wyborów

  • 1 lipca, 2024
  • 6 min read
Sunak i Starmer przekazują kluczowe przesłania w obliczu zbliżającego się dnia wyborów


Pozostało już tylko trzy dni do zakończenia kampanii wyborczej, a los najważniejszych brytyjskich polityków przejdzie w ręce wyborców.

To nie jest moment, w którym zakres kampanii nagle się poszerza. Zamiast tego zawęża się, gdy partie – zwłaszcza dwie główne partie – skupiają się na głównych przesłaniach, które, jak mają nadzieję, trafią do kluczowych grup brytyjskiej opinii publicznej, których potrzebują, aby wygrać.

Jeśli usłyszysz dziś Rishi Sunaka lub Sir Keira Starmera mówiącego coś, spodziewaj się usłyszeć to jutro i w środę również. To nie jest czas na wariacje, ale na powtórzenia.

Jakie więc są te wiadomości? Cóż, pan Sunak uważa, że ​​do końca tygodnia nadal będzie premierem. Przynajmniej tak powiedział wczoraj Laurze Kuenssberg.

Spójrzmy jednak na kampanię konserwatystów u progu zwycięstwa – widać, że niezaprzeczalnie przyjęła postawę obronną.

Trudno uwierzyć, że gdy 40 dni temu premier Sunak wyszedł na deszczową ulicę Downing Street, aby ogłosić wyniki wyborów powszechnych, spodziewał się, że spędzi ostatnie trzy dni kampanii na ostrzeganiu przed tak wielkim zwycięstwem Partii Pracy, że sir Keir może przejąć „niekontrolowaną” władzę.

Niezależnie od tego, co mówią publicznie, sposób, w jaki konserwatyści podchodzą do tego tygodnia, pokazuje, że uważają, że fatalne wyniki sondaży są co najmniej prawdopodobne.

Oczekuje się, że powie: „Wyobraźcie sobie to – setki i setki parlamentarzystów Partii Pracy sprzeciwia się zaledwie jednemu, dwóm, trzem, czterem, pięciu wybranym [Reform] „Posłowie.”

Należy zauważyć, że argument ten zakłada, że ​​w parlamencie Partii Pracy będą setki i setki parlamentarzystów.

Założenie to odzwierciedla skomplikowaną, wielokierunkową walkę, z którą obecnie mierzą się konserwatyści: próbują powstrzymać wyborców przed udaniem się do Partii Pracy, ale także używają różnych argumentów, aby powstrzymać innych byłych konserwatystów przed udaniem się do Partii Reform, a w innych częściach kraju także do Liberalnych Demokratów.

Ostatnie kontrowersje wokół kandydatów, jak również twierdzenie pana Farage’a, że ​​to Zachód „sprowokował” wojnę na Ukrainie, dały konserwatystom coś, czego nie znaleźli na początku kampanii – sposób na zaatakowanie Reform UK.

Niektórzy kandydaci Partii Konserwatywnej żałują, że nie zrobili tego wcześniej.

To jest publiczna rozmowa, która odbywa się w Partii Konserwatywnej na trzy dni przed końcem. Potem jest inna rozmowa, która waha się od półpublicznej do prywatnej. Co dalej?

W dzisiejszym The Telegraph Jesse Norman, były minister ubiegający się o reelekcję, napisał artykuł liczący 813 słów na temat wyborów.

Pan Norman odrzuca możliwość ograniczenia roli członków Partii Konserwatywnej i niespiesznego przeprowadzania wyborów lidera.

Niektórzy koledzy pana Normana skupiają się bardziej na kandydatach niż na samym procesie – choć to pytanie zależeć będzie od tego, kto pozostanie w parlamencie 5 lipca.

A co z pracą?

Pod jednym względem zadanie Partii Pracy jest prostsze. Przynajmniej w Anglii walczy ona tylko w jednym kierunku – stara się pozyskać byłych wyborców Partii Konserwatywnej. (Chociaż istnieją pewne bardzo ciche obawy dotyczące możliwych obszarów siły Reform w niektórych okręgach Partii Pracy, szczególnie w South Yorkshire).

W kampanii Partii Pracy panuje atmosfera ulgi i zadowolenia, że ​​udało się jej przejść przez całą kampanię, mając w zasadzie jeden, spójny przekaz składający się z jednego słowa: Zmiana.

Należy jednak zauważyć, że w ostatnich dniach przesłanie będzie modyfikowane tak, aby ostrzegać wyborców, że jeśli chcą zmian, „muszą na nie głosować”.

To świadczy o istnieniu obawy, że niektórzy potencjalni wyborcy Partii Pracy mogą uznać wynik za przesądzony i w rezultacie zostać w domu lub zagłosować na inną partię.

Przytłaczająca większość jest jednak optymistyczna. Wystarczy spojrzeć na fakt, że Sir Keir rozpoczął dziś swoją kampanię w Hitchin – części Hertfordshire, która miała ostatniego posła Partii Pracy na sześć lat przed narodzinami pana Sunaka.

W prywatnych rozmowach w kręgach Partii Pracy trwają dyskusje na temat przygotowań do utworzenia rządu.

To było lenno Sue Gray, szefowej sztabu, którą Sir Keir kontrowersyjnie wyrwał w zeszłym roku z całego życia w służbie cywilnej. Po 14 latach w opozycji niewielu starszych członków Partii Pracy, czy to posłów, czy urzędników, ma jakiekolwiek doświadczenie w rządzie – to główny powód, dla którego Sir Keir zatrudnił panią Gray.

Co ciekawe, jeśli Partia Pracy wygra, na Downing Street do pani Gray najprawdopodobniej dołączy Morgan McSweeney, który kierował kampanią wyborczą partii.

W takim przypadku należy się spodziewać, że potencjalny rząd Partii Pracy szybko ogłosi, że to, co ujawniono w księgach rządowych, jest gorsze, niż się spodziewano — argument, który Instytut Studiów Fiskalnych (IFS) uprzedzająco zakwestionował.

Stratedzy Partii Pracy uważają, że David Cameron w dużym stopniu przyczynił się do zwycięstwa konserwatystów w wyborach w 2015 r. w dniach po objęciu stanowiska premiera w 2010 r. — kiedy to wykorzystał atrybuty urzędu do przeprowadzenia skoordynowanego ataku na osiągnięcia Partii Pracy. Spodziewaj się tego samego ponownie.

Oczywiście, Partia Pracy może tam nie dotrzeć. Do tej pory oddano tylko głosy korespondencyjne.

Ale nie ma co się mylić – sądząc po sposobie, w jaki dwie główne partie prowadzą kampanie w tych ostatnich dniach, obydwie uważają, że jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz.


Źródło