Podróże

Światowy bunt przeciwko „złym turystom”

  • 22 maja, 2024
  • 8 min read
Światowy bunt przeciwko „złym turystom”


Getty Images Ludzie demonstrujący przeciwko polityce turystycznej na Teneryfie w kwietniu 2024 r. (Źródło: Getty Images)Obrazy Getty’ego

Tysiące ludzi demonstrowało przeciwko polityce turystycznej na Wyspach Kanaryjskich (Źródło: Getty Images)

W miarę jak Ibiza i Majorka odmawiają turystom przyjeżdżającym na imprezy, staje się coraz bardziej oczywiste, że zmieniają się oczekiwania wobec podróżnych w najpopularniejszych kierunkach na świecie.

Przekaz na banerach podczas kwietniowych protestów antyturystycznych na Wyspach Kanaryjskich nie mógł być jaśniejszy: „Turysta: szanuj moją ziemię!” W miarę jak zbliża się szczyt sezonu turystycznego na półkuli północnej, narasta fala nastrojów antyturystycznych wśród mieszkańców popularnych letnich miejsc docelowych. Podobne protesty miały miejsce w Barcelona, Ateny, Malaga i innych obleganych przez turystów miast w Europie.

Jak pokazały niedawne wiece na Wyspach Kanaryjskich, wielu mieszkańców przeludnionych miejsc coraz bardziej pragnie lepszy typ turysty: takiego, który szanuje lokalną kulturę i przyrodę, a nie tego, który pije tanie piwo na plaży i zostawia pustą butelkę z niedopałkiem papierosa w piasku.

Obecnie w wielu lokalizacjach na całym świecie coraz głośniej mówi się o tym, jakiego rodzaju turystów chcą na swoich ulicach, a jakich nie. Na liście „tak”: turyści, którzy wydają pieniądze w lokalnych sklepach, pobudzają lokalną gospodarkę i zachowują się z szacunkiem. Na liście nie ma: pijanych turystów – często Brytyjczyków – którzy zachowują się źle, lekceważą lokalne tradycje i negatywnie wpływają na lokalne życie i styl życia.

Według badaczki turystyki i profesor Uniwersytetu w Aalborgu, Cariny Ren, zawsze tak było źle zachowujący się turyści; po prostu jest ich teraz więcej niż kiedykolwiek.

„Ludzie w drodze zawsze byli postrzegani jako obcy” – powiedziała. „Za każdym razem, gdy podróżujemy, dochodzi do spotkania kulturowego, podczas którego wymieniamy się pomysłami i ścieramy się. To prawda w czasach Wielkiego Touru, dotyczy to także turystyki masowej. Ale teraz dzieje się coś innego: ilość. Turyści nie są zachowują się gorzej – jest ich po prostu więcej.”

Getty Images Wenecja stała się pierwszym miastem na świecie, które pobiera opłaty od turystów korzystających z jednodniowych wycieczek (Źródło: Getty Images)Obrazy Getty’ego

Wenecja stała się pierwszym miastem na świecie, które pobiera opłaty od turystów korzystających z jednodniowych wycieczek (Źródło: Getty Images)

W tym roku już w Barcelonie lokalne władze zdecydowały się na niezwykły krok usunięcie trasy autobusu z Map Google aby uniemożliwić turystom wskakiwanie na pokład i wypychanie przy tym starszych mieszkańców łokciem. Na hiszpańskich Balearach, słynących z nocnego życia, takich jak Ibiza i Magaluf, ograniczenia dotyczące alkoholu weszły w życie, próbując odzyskać kontrolę nad nieuporządkowanymi ulicami. W gorąco odwiedzanej Wenecji, rozpoczęły się opłaty turystyczne dla jednodniowych turystów aby spróbować powstrzymać napływ niekończących się gości. I Bali niedawno ogłosiło nową opłatę turystyczną po serii incydentów, w których odwiedzający bezcześcili święte miejsca i zachowywali się lekceważąco.

Warto przeczytać!  Cyfrowi koczownicy wciąż przybywają na meksykańskie Karaiby – oto dlaczego

W miarę kontynuacji ożywienia gospodarczego w branży turystycznej po pandemii, liczba kierunków rośnie Bicie rekordów turystyki. Przewiduje Światowa Rada Podróży i Turystyki rekordowy rok dla turystyki w 2024 r.; W Hiszpania w samym tylko kraju, który w ubiegłym roku odwiedziło rekordową liczbę 85,1 mln gości z zagranicy (wzrost o 19% w porównaniu z rokiem poprzednim), do 2024 r. oczekuje się jeszcze większej liczby gości. Władze turystyczne cieszą się z boomu podróżniczego, który przywraca równowagę po rozpaczliwie chudych latach pandemii, ale – jak pokazuje wrzawa lokalnych głosów – boom turystyczny nie dla wszystkich jest korzystny.

Nie wystarczy powiedzieć, że chcemy przyjmować dobrze wychowanych turystów, którzy są cisi i wydają więcej pieniędzy, ważne jest, gdzie te pieniądze trafiają – Sebastian Zenker

„Ta dyskusja tak naprawdę nie dotyczy tego, jaki rodzaj turysty będzie odpowiedni, ale tego, czy lokalna ludność odniesie korzyści z turystyki” – mówi Sebastian Zenker, ekspert w dziedzinie nadmiernej turystyki i dyrektor akademicki studiów magisterskich na kierunku zarządzanie zrównoważoną turystyką i hotelarstwem w Copenhagen Business Szkoła. „Jeśli spojrzeć na Wyspy Kanaryjskie, przeczytałem, że jedna trzecia ich populacji żyje na skraju ubóstwa. Turystyka zapewnia tym wyspom duże dochody – ale dla kogo? Nie wystarczy powiedzieć, że chcemy dobrze powitać – zachowujący się turyści, którzy są cisi i wydają więcej pieniędzy, chodzi o to, na co pieniądze idą. W tej chwili duża część populacji nie korzysta z tego.”

Warto przeczytać!  8 najlepszych miejsc na pobyt w Tennessee

Dodaje: „​Jeżeli miejscowi będą w stanie dobrze się z tego utrzymać, jeśli zobaczą, że powstaje przy ich pomocy infrastruktura, z której będą mogli korzystać, być może za lepszą cenę niż turyści, wówczas obu stron może zapewnić zdrowe współistnienie”.

Celem Getty Images Nowa Zelandia jest przyciągnięcie wysokiej jakości gości, którzy przyczyniają się do ochrony środowiska naturalnego (Źródło: Getty Images)Obrazy Getty’ego

Celem Nowej Zelandii jest przyciągnięcie wysokiej jakości turystów, którzy przyczyniają się do ochrony środowiska naturalnego (Źródło: Getty Images)

Dla Antje Martins, trenerki Światowej Rady ds. Turystyki Zrównoważonej i doktorantki w dziedzinie turystyki w Szkole Biznesu Uniwersytetu Queensland, jest to kwestia lepszego zarządzania, a nie lepszego typu turysty.

„Kiedy miejscowi obwiniają turystów za złe zachowanie, nie chodzi o turystów” – stwierdziła. „To znak, że zarządzanie turystyką zawiodło”.

Wyraża zaniepokojenie: jeśli na destynacje wywrze się presję, aby zmniejszyły liczbę przyjmowanych turystów, prawdopodobne jest, że będą mogły oferować swoje usługi wyłącznie bogatszym podróżnym, starając się zachować wysokie przychody, wykluczając tym samym z rynku mniej turystów. Takie podejście zostało przyjęte Nowa Zelandia w 2020 r., ale nie wyszło: badacze turystyki zauważyli, że nie ma dowodów wskazujących, że osoby wydające duże pieniądze wnoszą większy wkład do gospodarki i w rzeczywistości mogą być gorsze dla środowiska, podczas gdy lokalni komentatorzy uznali to za elitarne, snobistyczne i oderwane od rzeczywistości .

„Postrzegam podróże jako siłę ku dobremu” – powiedział Martins. „Nie chcemy, aby tylko bogaci ludzie mogli mieć te otwierające umysły doświadczenia, ale muszą być w stanie robić to w odpowiedzialny sposób, aby nie zrujnować planety w tym samym czasie”.

W całej branży potajemnie wyznacza się granice, aby na różne sposoby kształtować lepsze zachowania. Bardziej miękkie pomysły, takie jak wprowadzenie zobowiązania turystycznego podkreślającego rodzaj zachowań uznawanych za akceptowalne w danej lokalizacji, pojawiają się już od jakiegoś czasu.

Getty Images Palau Pledge prosi odwiedzających, aby stąpali ostrożnie oraz zachowali i chronili swoją ojczyznę (Źródło: Getty Images)Obrazy Getty’ego

Przyrzeczenie Palau prosi odwiedzających, aby stąpali ostrożnie oraz zachowali i chronili swoją ojczyznę (Źródło: Getty Images)

Surowsze interwencje obejmują podatki turystyczne, jak miało to miejsce w Wenecji. Chociaż trudno uznać, że opłata dzienna w wysokości 5 euro jest czynnikiem zniechęcającym, inne kraje stosują tę technikę odważniej. Bhutan miał dzienny podatek turystyczny od 2019 r., który przy cenie 100 dolarów dziennie skutecznie działa jako przerwa w liczbie odwiedzających turystów i długości ich wizyty, ale także wyklucza osoby o niskim budżecie. Zbliżają się także ograniczenia liczby i przepustowości turystów: w tym roku Amsterdam ogłosił, że chce kontrolować liczbę miejsc noclegowych dostępnych w mieście poprzez nie buduje już więcej hotelii wydaje się prawdopodobne, że inni pójdą ich śladem.

Zenker uważa, że ​​w nadchodzących latach będziemy świadkami jeszcze jednej interwencji, a mianowicie miejsc docelowych, które aktywnie informują określone typy osób, że nie są mile widziane.

„Myślę, że w nadchodzących latach będziemy świadkami znacznie większego demarketingu” – powiedział, cytując Kampania reklamowa Amsterdamu „Trzymaj się z daleka” na rok 2023 którego celem było zniechęcenie młodych Brytyjczyków, a w szczególności wieczorów kawalerskich, do traktowania miasta jak strefy partii liberalnych. „Jeśli wyszukujesz w Google wieczory kawalerskie, to przez następne dwa tygodnie widzisz te filmy, w których jest napisane: jeśli tu przyjdziesz i pokażesz nagość, zostaniesz aresztowany”.

To kolejny sposób na kształtowanie pożądanych zachowań i upewnienie się, że niewłaściwy rodzaj turysty pozostanie z daleka.

Problemy z punktami zapalnymi tej wiosny – które z pewnością będą trwać przez cały szczytowy okres letni – wydają się początkiem czegoś znacznie większego: zmian w branży turystycznej. Dla Martinsa jest to absolutnie konieczne.

„Jeśli nie zarządzamy właściwie wpływem turystyki, w rzeczywistości zabijamy cel podróży” – stwierdziła. „Jako branża musimy stać się zrównoważeni, bo jeśli tak się nie stanie, nie będziemy mieli żadnego produktu do sprzedania”.

„Musimy podróżować ostrożnie i upewnić się, że te miejsca docelowe przetrwają” – dodała. „Ponieważ w ostatecznym rozrachunku dla ludzi, którzy mieszkają w tych miejscach docelowych, jest to ich dom”.

Przemyślana podróż to seria BBC Travel, która pomaga ludziom odkrywać miejsca w sposób odpowiedzialny i zrównoważony, a jednocześnie ulepszać je dzięki regeneracyjnym i odpowiedzialnym podróżom.


Źródło