Biznes

syndyk Idea Banku chce odzyskać pieniądze od funduszu Abris Capital

  • 24 stycznia, 2023
  • 12 min read
syndyk Idea Banku chce odzyskać pieniądze od funduszu Abris Capital


Do XVIII Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Warszawie wpłynął wniosek „o otwarcie postępowania o zmianę układu wraz z wnioskiem o zabezpieczenie przez ustanowienie tymczasowego nadzorcy sądowego”.

Co w nim takiego emocjonującego? Wszystko. Poczynając od tego, kto go złożył, przez to, czego i kogo dotyczy, aż po uzasadnienie – a przede wszystkim materiał dowodowy. Pozytywne dla wnioskującego rozstrzygnięcie sądu byłoby precedensem na ogromną skalę. Przede wszystkim zaś wlałoby w serca ponad tysiąca poszkodowanych w największej aferze finansowej współczesnej Polski nadzieję na odzyskanie większej części z zainwestowanych miliardów.

Wywracanie stolika

Pulsowi Biznesu udało się dotrzeć do wniosku, który 31 grudnia 2022 r. złożyła kancelaria prawna Tatara i Wspólnicy w imieniu syndyka masy upadłościowej Idea Banku – Marcina Kubiczka. Domaga się w nim otwarcia postępowania, które miałoby doprowadzić do zmiany warunków układu zawartego w styczniu 2019 r. w przyspieszonym postępowaniu układowym GetBacku. Rewizja warunków układu miałaby umożliwić odzyskanie Idea Bankowi, który jest wierzycielem spółki Capitea (jak obecnie nazywa się GetBack), większej kwoty. Łącznie klienci Idea Banku ulokowali w obligacjach upadłego windykatora 730 mln zł. Ewentualna zmiana układu byłaby korzystna dla wszystkich wierzycieli GetBacku, wśród nich ponad 9 tys. inwestorów, którzy zainwestowali w obligacje windykatora ponad 2,5 mld zł.

Ponowne otwarcie postępowania układowego ma umożliwić odsunięcie obecnych władz spółki Capitea i ustanowienie tymczasowego nadzorcy sądowego. Przejąłby on zarządzanie do czasu decyzji sądu o ponownym otwarciu postępowania układowego. Potem jego miejsce zająłby zarządca przymusowy. Wymienieni zostaliby ponadto: nadzorca wykonywania układu i kurator reprezentujący obligatariuszy. Innymi słowy: syndyk chce odsunięcia wszystkich osób zaangażowanych w przygotowanie i realizację układu przyjętego cztery lata temu. Wywodzi, że przy przygotowaniu i przegłosowaniu układu doszło do wielu poważnych nieprawidłowości. Powołuje się na dokumenty zgromadzone podczas kilku śledztw dotyczących GetBacku i prosi sąd o ściągnięcie ich akt.

Co na to spółka?

„Polskie prawo nie przewiduje << ponownego otwarcia postępowania układowego >>, nie jest więc możliwe złożenie w sposób procesowo skuteczny wniosku o wszczęcie takiego postępowania. Uzasadnienie, rzekomo przygotowywanego przez syndyka Idea Banku, wniosku byłoby z perspektywy spółki bezpodstawnym pomówieniem. Obecny zarząd Capitea nie ma wiedzy o jakichkolwiek nieprawidłowościach, a tym bardziej działaniach na szkodę wierzycieli, do których miałoby rzekomo dojść na etapie postępowania restrukturyzacyjnego i przygotowywania układu“ – tak spółka odpowiedziała na nasze pytania.

Przypomniała też, że choć kilkudziesięciu wierzycieli zgłaszało zastrzeżenia do układu, sąd ich nie uwzględnił.

Syndyk kontra fundusz:

Syndyk kontra fundusz:

Fundusz Abris Capital, w którym partnerem zarządzającym jest Paweł Gieryński (z lewej) od wybuchu afery GetBacku przekonuje że jest jedną z jej ofiar. Syndyk Marcin Kubiczek widzi jego rolę zgoła inaczej i w sądzie spróbuje wywalczyć od funduszu, który podczas IPO windykatora zarobił kilkaset milionów złotych, pieniądze dla wierzycieli Idea Banku.

Grzegorz Kawecki

1:0 z Leszkiem Czarneckim

Wniosku nie można lekceważyć, bo wnioskodawca już raz dowiódł skuteczności. O Marcinie Kubiczku, syndyku ze Śląska, zrobiło się głośno pod koniec października 2022 r., gdy w PB opisaliśmy, pozew który złożył przeciwko LC Corp, spółce kontrolowanej przez Leszka Czarneckiego, opiewający na prawie 0,5 mld zł. Rozgłos Marcin Kubiczek zdobył jednak nie dzięki złożeniu pozwu, bo to nie sztuka, lecz dzięki uzyskaniu zabezpieczenia na akcjach Idea Getin Leasingu w formie zakazu zbywania i obciążania ich przez LC Corp. Syndyk dowodził w pozwie, że ciąg transakcji prowadzący do sprzedaży przez Idea Bank akcji Idea Leasingu LC Corp było „wyprowadzaniem najbardziej rentownego aktywa, co przyczyniło się do upadłości Idea Banku”.

Warto przeczytać!  Cz³onek RPP oczekuje, ¿e stopy procentowe nie wzrosn±, ale te¿ nie spadn±. "To bêdzie katastrofa"

– Oznacza to [ustanowienie zabezpieczenia – red.], że sąd doszedł do przekonania, iż z wysokim prawdopodobieństwem — nie przesądzając o wyniku sprawy — doszło do uszczuplenia masy upadłości na skutek czynności fraudacyjnej zdziałanej przez LC Corp z Idea Bankiem. Syndyk wykazał, że takie zabezpieczenie jest konieczne celem zamrożenia tych aktywów do zakończenia procesu w formie wyroku czy też w innej formie przewidzianej prawem, np. ugody — stwierdził na łamach PB Marcin Kubiczek.

Prawnicy wyspecjalizowani w sprawach gospodarczych, z którymi rozmawialiśmy o działaniach syndyka, o tym posunięciu wypowiadali się z uznaniem. Zaskoczyło ono najwyraźniej również prawników Leszka Czarneckiego, bo przegrali na tym etapie z kretesem.

Fundusz na celowniku

Tym razem Marcin Kubiczek wytacza ciężkie działa przeciwko funduszowi Abris Capital, który poprzez konsorcjum DNLD był i jest głównym akcjonariuszem dawnego GetBacku. Syndyk twierdzi, że „ani na etapie postępowania restrukturyzacyjnego, ani wykonywania układu nie były przeprowadzone żadne czynności mające na celu weryfikację odpowiedzialności i podstaw do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych od głównego akcjonariusza GetBack ani jego beneficjentów rzeczywistych”.

Innymi słowy: nikt nie sprawdził, czy fundusz – który, sprzedając w IPO akcje windykatora, zainkasował 370 mln zł – powinien oddać pieniądze obligatariuszom. Zdaniem Marcina Kubiczka to nie przypadek. Twierdzi, że menedżerowie zaangażowani w zarządzanie spółką przed restrukturyzacją i w jej trakcie: Paulina Pietkiewicz, pracująca w Abrisie, a potem delegowana do zarządu GetBacku, i Radosław Barczyński, który reprezentował interesy obligatariuszy, „mogli przyczynić się do złej sytuacji finansowej spółki i działań podejmowanych z naruszeniem interesów wierzycieli, m.in. poprzez zaniechania”.

Chodzi m.in. o to, że – zdaniem syndyka – postępowanie restrukturyzacyjne GetBacku było prowadzone tak, by „uniemożliwić de facto przeprowadzenie konwersji układowej, celem zachowania pełnej kontroli nad GetBack przez Abris”.

Wniosek syndyka to pierwsza próba odzyskania pieniędzy od głównego akcjonariusza dawnego GetBacku. Od wybuchu afery Abris przedstawiał się jako ofiara, przekonując, że spółkę do upadłości doprowadził prezes Konrad Kąkolewski, bez jego wiedzy. Teza, że fundusz, który był największym akcjonariuszem i miał w radzie nadzorczej swoich przedstawicieli, nie miał pojęcia, co się dzieje w spółce, od początku brzmiała mało przekonująco. Później wypływały kolejne fakty, potwierdzające, że Abris nie tylko wiedział o działaniach zarządu, ale też nadawał im ton. O tym, że przedstawiciele Abrisu w radzie nadzorczej nie wykonywali obowiązków należycie, przekonana jest także Komisja Nadzoru Finansowego, która kilka tygodniu temu nałożyła na Wojciecha Łukawskiego, partnera w Abrisie, karę w wysokości 120 tys. zł. Jednak wniosek syndyka do sądu rozbija w puch twierdzenie Abrisu, że jest ofiarą, wskazując, że walnie przyczynił się do upadku GetBacku.

Warto przeczytać!  Kolejny dowód na "cud paliwowy"? "Tych cen nie widzimy na co dzień"

Przelewy i mejle prezesa

Na dowód sprawczej roli Abrisu syndyk w pierwszej kolejności przywołuje opisaną przez PB w czerwcu 2022 r. kontrowersyjną umowę, jaką miał zawrzeć Abrisp (DNLB) ze spółką prezesa Konrada Kąkolewskiego. Prezes miał dostać 1 mln EUR na konto cypryjskiej spółki w zamian za nabywanie przez GetBack portfeli wierzytelności od banków finansowane poprzez emisję obligacji.

„Znajomość prawa, jak też logika i doświadczenie życiowe jednoznacznie prowadzą do wniosku, że wskazana umowa miała charakter wysoce nietransparentny i mogła posiadać wręcz cechy korupcji menedżerskiej” – pisze syndyk we wniosku do sądu.

Z kolei przytaczając mejle wymieniane między Konradem Kąkolewskim a Wojciechem Łukawskim i Pawełem Gieryńskim, partnerami Abrisu, wywodzi, że nie tylko mieli oni pełną wiedzę o kondycji finansowej GetBacku i potrzebach kapitałowych, ale wręcz zatwierdzali działania prezesa. Przy okazji, syndyk piętnuje, że Paweł Gieryński, niebędący członkiem rady nadzorczej GetBacku, otrzymywał szczegółowe i poufne informacje z naruszeniem porządku korporacyjnego i praw pozostałych akcjonariuszy.

Syndyk uznał naruszenia za na tyle poważne, by w grudniu 2022 r. skierować do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez władze Abrisu. Jego zdaniem polegało na „korupcji gospodarczej”, która doprowadziła do nadmiernego zadłużania spółki, czego skutkiem było pokrzywdzenie obligatariuszy GetBacku.

Nagłe zniknięcie konwersji

To niejedyne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożone przez syndyka. Kolejne związane jest z „zatajeniem przez zarząd GetBacku istotnych informacji na etapie postępowania restrukturyzacyjnego”. Marcin Kubiczek twierdzi, że zarząd GetBacku w trakcie postępowania „manipulował jego przebiegiem”, m.in. kilkakrotnie modyfikując propozycje układowe, obniżając poziom spłaty wierzycieli i zmieniając warunki konwersji pozostałej należności na akcje. Konwersja miała umożliwić wierzycielom partycypowanie w owocach restrukturyzacji i pieniądzach, które w przyszłości wpłyną do spółki, np. z wygranych procesów lub sprzedaży portfeli. Ostatecznie jednak wykreślono ją z układu. Stało się to dopiero podczas zgromadzenia wierzycieli, które miało go zatwierdzić, i przy protestach głównych zainteresowanych. Ponieważ jednak w imieniu wszystkich wierzycieli głosował kurator, protest nie miał mocy blokującej.

Zdaniem Marcina Kubiczka konwersja była korzystna dla wierzycieli i do ostatniej chwili mieli podstawy być przekonani, że do niej dojdzie. Ostateczny kształt układu – w opinii Marcina Kubiczka – powstał w sposób nietransparentny i z naruszeniem ich interesów. Warto zauważyć, że w przypadku konwersji największą stratę poniósłby Abris, bo w wyniku emisji akcji jego pakiet stopniałby do 0,5 proc. kapitału.

Kolejny prezes z bonusem

Dlaczego postępowanie było prowadzone w taki sposób? Syndyk sugeruje, że może to mieć związek z odkryciem, którego dokonał w aktach jednego ze śledztw dotyczących GetBacku. Wypatrzył, że Abris powielił model z wynagradzaniem prezesa w stosunku do kolejnego menedżera – Przemysława Dąbrowskiego, który w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego pełnił kolejno funkcję prezesa i wiceprezesa. Miał on otrzymać od Abrisu co najmniej 3 mln zł za usługi doradcze. Przemysław Dąbrowski, zeznając, potwierdził otrzymanie tej kwoty i przedstawił umowę. Syndyk wywodzi, że Abris wynagradzał zarządy w sposób niejawny i poza porządkiem korporacyjnym, co miało prowadzić do tego, że „prezes mogący liczyć na zdecydowanie wyższe profity majątkowe z tytułu wypłacania wynagrodzenia przez akcjonariusza większościowego niż samą spółkę (…) będzie przedkładał cele akcjonariusza większościowego nad interesy spółki i jej wierzycieli”.

Warto przeczytać!  Kurs walut 11.01. Po ile złoty, a po ile funt i dolar? Aktualne dane

Podwójna rola wierzyciela

Czarną kartę w historii GetBacku zapisał – zdaniem syndyka – także Radosław Barczyński, obecny prezes windykatora, a pierwotnie reprezentant obligatariuszy w Radzie Wierzycieli. Marcin Kubiczek wykazuje, że menedżer najpierw działał w warunkach konfliktu interesów, bo – będąc reprezentantem wierzycieli – został członkiem rady nadzorczej GetBacku. Miał więc dążyć do odzyskania pieniędzy ze spółki, jednocześnie pobierając od niej wynagrodzenie i będąc zobligowanym do działania w jej interesie. Co więcej, miał on spotykać się bez wiedzy pozostałych wierzycieli z przedstawicielami GetBacku i Abrisu. Największe kontrowersje wzbudza jednak fakt, że GetBack opłacał… pełnomocnika Radosława Barczyńskiego. Zdaniem syndyka fakt, że spółka wynagradzała menedżera, mógł sprawić, że przedkładał on jej interes nad dobro wierzycieli, czego dowodem miało być zagłosowanie za brakiem konwersji wierzytelności na akcje. Marcin Kubiczek wywodzi także, że Radosław Barczyński był osobiście zainteresowany utrzymaniem przez Abris kontroli nad spółką, bo niezwłocznie po uprawomocnieniu się układu złożył rezygnację z zasiadania w radzie, by wejść do zarządu z pensją 1 mln zł rocznie.

Syndyk wskazuje także, że Paulina Pietkiewicz, druga osoba z zarządu Capitei, także nie daje gwarancji wykonania układu. Zwraca uwagę, że menedżerka – pełniąca przez wiele lat zarządcze stanowiska w Abrisie – na etapie restrukturyzacji występowała w podwójnej roli: pracownika głównego akcjonariusza i spółki. Z tego wywodzi, że miała naturalną motywację by przedkładać interes akcjonariusza nad dobro spółki i wierzycieli. Jako istotne, wskazuje, że w 2022 r. Paulina Pietkiewicz i Radosław Barczyński stali się akcjonariuszami DNLB, głównego akcjonariusza Capitei (mają odpowiednio: 49,99 proc. i 33,33 proc. akcji). To zaś oznacza, że mają naturalną motywację, by chronić interes spółki, a nie wierzycieli. Dlatego w pierwszym kroku syndyk chce odebrać im władzę w spółce, a następnie sprawdzić, czy układ był zawarty prawidłowo, czy też wierzyciele mają szansę odzyskać więcej.

“Nie istnieje żaden konflikt interesów pomiędzy głównym akcjonariuszem Capitea (tj. DNLD Holdings S.a.r.l.), a wierzycielami Capitea – potwierdzają to dotychczasowe działania. Z perspektywy zaś zarządu Capitea, zasadniczym celem działalności spółki jest wykonanie układu i maksymalizacja poziomu zaspokojenia wierzycieli układowych spółki, przez co wszystkie działania podejmowane podporządkowane są temu celowi. Chodzi tu nie tylko o skuteczną windykację obsługiwanych portfeli wierzytelności, ale przede wszystkim o działania mające na celu wyegzekwowanie odszkodowań i innych świadczeń należnych spółce od podmiotów odpowiedzialnych za wyrządzenie jej szkód majątkowych” – czytamy w odpowiedzi zarządu.

Podwójne role:

Podwójne role:

Paulina Pietkiewicz z ramienia funduszu Abris nadzorowała inwestycję w GetBack, a później proces jego restrukturyzacji. Przedstawiała fundusz jako pokrzywdzonego. Radosław Barczyński stracił na inwestycji w obligacje GetBacku, a potem reprezentował wszystkich poszkodowanych inwestorów na etapie zatwierdzania układu. Później oboje przejęli zarządzanie dawnym GetBackiem, aż w końcu stali się jego współwłaścicielami.

Marek Wiśniewski


Źródło