Świat

Syryjskie zwierzęta znalezione kilka dni po trzęsieniu ziemi zabiły ponad 2000 osób

  • 12 lutego, 2023
  • 8 min read
Syryjskie zwierzęta znalezione kilka dni po trzęsieniu ziemi zabiły ponad 2000 osób


Komentarz

Sanktuarium dla zwierząt w kontrolowanej przez rebeliantów Syrii uratowało kota uwięzionego przez trzy dni w sklepie dla ludzi, kurczaka, który utknął w środku wylewającej rzeki i psa obficie krwawiącego z nogi. Ale to nie mogło uratować ich wszystkich.

„Tak jak ludzie, musieliśmy przeprowadzić segregację” – powiedział Mohamad Youssef, jeden z dwóch lekarzy weterynarii w Ernesto’s Sanctuary for Cats w Syrii. „Ale dużo zaoszczędziliśmy i nadal szukamy”.

Gdy nadzieje na uratowanie ocalałych z trzęsienia ziemi w północno-zachodniej Syrii maleją, około tuzina pracowników Ernesto kontynuowało wyciąganie spod gruzów psów, kotów, kóz i kurczaków. Mając niewiele narzędzi, pracowali głównie ręcznie.

W regionie spustoszonym przez kolejne tragedie zwracanie zagubionych zwierząt domowych właścicielom może przynieść im ukojenie emocjonalne, a gromadzenie wysiedlonych zwierząt hodowlanych zapewnia stałe źródło pożywienia dla ludzi w dużej mierze odciętych od handlu międzynarodowego.

Pracownicy Ernesto’s Sanctuary for Cats w Syrii opiekują się psem, który zranił się w nogę podczas trzęsienia ziemi w tym tygodniu, szukając porzuconych zwierząt. (Wideo: Sanktuarium Ernesto dla kotów w Syrii)

Założycielka Ernesto, Alessandra Abidin, powiedziała, że ​​jej grupa jako jedyna w północno-zachodniej Syrii skupiła się na poszukiwaniu zwierząt – inne, jak Syryjska Obrona Cywilna, znana również jako Białe Hełmy, koncentrowały się na znajdowaniu ludzi w gruzach przed zakończeniem tych misji ratunkowych w sobotę. Bez Ernesto zwierzęta pozostawione przez ich ludzi uciekających, by ratować swoje życie, lub przez tych, którzy zostali zabici przez zawalone budynki, prawdopodobnie by zginęły.

Zespół sprowadził już około 35 zwierząt do sanktuarium w mieście Idlib i leczył dziesiątki innych w regionie, przejeżdżając 20-30 mil, aby znaleźć zwierzęta na farmach i dotknięte powodziami. Akcja ratunkowa potrwa jeszcze około tygodnia, powiedział Abidin.

„Ludzie nie mogą istnieć bez psów, bez kotów, bez kóz, bez kurczaków” – powiedział Youssef po arabsku. „Są częścią naszych rodzin, jak mama czy tata. Dają nam jedzenie, dają nam szczęście, dają nam komfort. Nie byłoby nas bez nich”.

Warto przeczytać!  Co Iran rzucił na Izrael w swoim bezprecedensowym ataku i co przedostało się przez obronę powietrzną

Youssef dodał, że po traumatycznym zdarzeniu, takim jak trzęsienie ziemi, zwierzęta zapewniają miłość, której niewielu ludzi może się równać, wsparcie psychologiczne, które może być ostatnią deską ratunku po tak wielkiej stracie. Na początku tego tygodnia zespół usłyszał miauczenie pod stosem kamieni. Zespół podbiegł i wykopał kota rękami. Później znaleźli też szczenięta, których właściciele zostali zabici lub uciekli.

W dotkniętej trzęsieniem ziemi Syrii desperackie oczekiwanie na pomoc, która nigdy nie nadeszła

Abidin założył Ernesto’s w 2016 roku, u szczytu wojny domowej w Aleppo. W całym kraju miliony ludzi uciekających ze swoich domów lub setki tysięcy zabitych w konflikcie pozostawiały zwierzęta. Sanktuarium, nazwane na cześć zmarłego kota założyciela, było jedynym miejscem w północno-zachodniej Syrii poświęconym opiece nad zwierzętami. To, co zaczęło się od 20 kotów, rozrosło się do ponad 180 rok później.

Następnie sanktuarium zostało zbombardowane i zagazowany z chlorem, powiedzieli jego właściciele. Wiele kotów było zabity. Miliony w Syrii zostały przesiedlone wewnętrznie. Sanktuarium zostało przeniesione na zachód do Kafarny, w pobliżu granicy z Turcją, ale zostało ponownie zbombardowane.

W końcu zbudowali obiekt, który miał być ich domem w mieście Idlib i teraz mają około 2000 kotów, 30 psów, pięć małp, trzy osły, konia, lisa, kurczaka i kozę, uratowanych z opuszczonych domów lub zniszczonych wiosek. Ernesto ma nadzieję na zmianę kultury przemocy wobec zwierząt, które wędrują po regionie, częściowo poprzez chodzenie do wiosek w celu sterylizacji bezdomnych psów i innych wściekłych zwierząt. Oferują również bezpłatną klinikę.

Kiedy trzęsienie ziemi obudziło Youssefa w poniedziałek rano, on, jego żona i dzieci wybiegli na zewnątrz, gdzie padał deszcz i było zimno. Nie wiedzieli, czy nastąpi wstrząs wtórny, więc pozostawali na zewnątrz przez wiele godzin, czując się atakowani od dołu przez trzęsienie ziemi, a od góry przez deszcz. Wysiadł prąd, internet też.

Warto przeczytać!  Putin przyznaje, że Prigożyn miał rację, jeśli chodzi o nową, dziką czystkę

Kot zostaje wyciągnięty z gruzów zawalonego budynku w kontrolowanej przez rebeliantów Syrii, gdy pracownicy sanktuarium Ernesto szukają uwięzionych zwierząt. (Wideo: Sanktuarium Ernesto dla kotów w Syrii)

U Ernesto koty wydawały dziwne miauczenie pomiędzy upiorną ciszą i pomrukami. Chociaż żadne z jego zwierząt nie zostało rannych, sanktuarium doznało niewielkich uszkodzeń.

Youssef i reszta zespołu wkrótce zdecydowali, że muszą wyjść i znaleźć ocalałe zwierzęta. Akcja ratunkowa rozpoczęła się w środę o 6 rano, kiedy kilkunastoosobowy zespół przyniósł prowizoryczną karetkę dla zwierząt, młotek, przecinaki do metalu i niewiele więcej.

„Mamy tylko ręce, serca i oczy” – powiedział Abidin.

Zespół znalazł całkowicie zniszczone dzielnice. W regionie trzęsienie ziemi przewróciło prawie 500 budynków i uszkodziło około 1500 kolejnych. Ponad 2000 osób zginęło, a prawie 3000 zostało rannych w sobotnim wydarzeniu, które szef ONZ określił jako „najgorsze wydarzenie od 100 lat w tym regionie”. Nikt nie jest pewien, ile zwierząt zginęło. Wyglądało na to, że miasto przejęło ziemskie tsunami, powiedział Youssef.

Zespół szybko przystąpił do pracy miast poza miastem Idlib, takich jak Haram, Salqin i Al Atarib, spacerując obok stosów kamieni, które kiedyś były budynkami, tak cicho, jak tylko mogli, nasłuchując. Założyli grupę na Facebooku, aby miejscowi mogli kontaktować się z nimi w sprawie ukochanych zwierząt uwięzionych lub zagubionych. Kiedy usłyszeli, że zwierzę woła o pomoc, zatrzymywali się i skupiali się na miejscu, w którym się znajdowało, często pod skałami lub na środku wylanej rzeki.

Zajęli się psem z odciętą pachwiną i zabandażowali innego ze złamaną nogą. Znaleźli dwie krowy siedzące obok gruzów, żywe, ale samotne. Duża liczba kotów, które uratowali, była w szoku i nie chciała jeść przez wiele dni.

Warto przeczytać!  Scottie Scheffler startuje po aresztowaniu na PGA Championship

„Takich uszkodzeń i urazów nigdy wcześniej nie widzieliśmy, nawet podczas wojny” – powiedział Ahmed Khalaf Alyousef, inny lekarz weterynarii grupy.

Ludzie zatrzymywali ich na ulicy, prosząc o pomoc. Brodząc w wodzie, trzech członków zespołu znalazło kota, który wspiął się na drzewo pośrodku zalanej rzeki. W zrównanych z ziemią wioskach Alyousef skupiał się na znajdowaniu uwięzionych lub umierających stworzeń. Kiedy to zrobił, wyjął lekarstwa ze swojego plecaka weterynaryjnego, leczył większe zwierzęta w terenie i obiecał wrócić z jedzeniem.

„Jesteśmy jedyną drużyną, która robi to, co robi” – powiedział Alyousef. Podobnie jak ci, którzy szukali ludzi, nie było tam międzynarodowej pomocy ani innych lekarzy weterynarii, którzy mogliby pomóc w leczeniu rannych zwierząt.

W dotkniętej trzęsieniem ziemi Syrii desperackie oczekiwanie na pomoc, która nigdy nie nadeszła

W szczególnie triumfalnym momencie znaleźli kota uwięzionego w sklepie swojego człowieka – jego właściciel nie wrócił od czasu trzęsienia ziemi – więc ratownicy położyli się na brzuchu, próbując podnieść bramę garażową z ziemi. Był zamknięty, więc mógł wznieść się tylko kilka centymetrów nad ziemię. Stopniowo, najpierw za przednie łapy i głowę, a potem za tułów, wciągali kota pod drzwi.

Po tym, jak człowiek-kot zniknął podczas trzęsień ziemi w Syrii, pracownicy schroniska dla zwierząt wyciągają go spod zamkniętych drzwi sklepu. (Wideo: Sanktuarium Ernesto dla kotów w Syrii)

Youseff, drugi weterynarz, powiedział, że potrzebują więcej ludzi i narzędzi do wyszukiwania zwierząt oraz więcej jedzenia i weterynarzy, aby utrzymać je przy życiu. Elektryczność w klinice dla zwierząt często się wyłącza, co prawie uniemożliwia przeprowadzenie jakichkolwiek poważnych operacji. Robią, co mogą, zszywają rany, naprawiają bandaże i oferują jedzenie.

Szukają przez dziewięć lub dziesięć godzin dziennie, aż robi się ciemno, ale potem muszą iść do domu, zostawiając uwięzione zwierzęta same na kolejny dzień.

„Płakaliśmy nad zwierzętami, które zginęły” – powiedział. „Ale płaczemy za zwierzętami, które wciąż tam są. Chcemy też znaleźć ich ludzi. Ale nie mamy wystarczająco dużo ludzi ani czasu, aby pomóc wszystkim. Chcemy pomóc, ale też potrzebujemy pomocy”.




Źródło