Świat

Szczyt Ukrainy: Droga do pokoju?

  • 17 czerwca, 2024
  • 5 min read
Szczyt Ukrainy: Droga do pokoju?


  • Autor, Sarah Rainsford
  • Rola, Korespondent z Europy Wschodniej
  • Zgłaszanie od Burgenstock, Szwajcaria

Na dwa dni warkot śmigieł zakłócał spokój na szwajcarskim zboczu góry, a wszystko to w imię pokoju na Ukrainie.

Helikoptery wiozły światowych przywódców i delegacje na szczyt zwołany w celu wytyczenia ścieżki zakończenia wojny Rosji z sąsiadem.

Była to szansa dla Kijowa na walkę z inwazją na pełną skalę za pomocą dyplomacji na pełną skalę, jak to ujął Wołodymyr Zełenski, i uzyskanie jak najszerszego wsparcia dla planu pokojowego ukształtowanego przez Ukrainę.

Ostatecznie pomysł jest taki, aby przedstawić ten plan Rosji przy takim międzynarodowym konsensusie, że Moskwa nie ma innego wyjścia, jak tylko go zaakceptować.

Ale ten punkt, jeśli w ogóle będzie możliwy, wciąż wydaje się bardzo odległy.

W przededniu szczytu Władimir Putin dał jasno do zrozumienia, że ​​nie ma zamiaru wycofywać swoich wojsk: „propozycja pokojowa”, którą sam wówczas przedstawił, była równoznaczna z wezwaniem do kapitulacji Ukrainy.

Wpływ Moskwy był wymierny nawet tutaj, w Burgenstock.

Spośród około 90 reprezentowanych krajów zaledwie 84 podpisały komunikat końcowy potwierdzający integralność terytorialną Ukrainy i jej prawo do niepodlegania inwazji.

Bardziej krytyczna była nieobecność na całym szczycie bliskiego sojusznika Rosji, Chin, pomimo zaangażowania we wcześniejszych etapach przygotowawczych. Sama Rosja nie została zaproszona.

Tytuł Zdjęcia, Weekendowy szczyt odbył się w Burgenstock w Szwajcarii

Jednak wynik Zełenskiego i jego zespołu wydawał się niewzruszony, a nawet podbudowany. Choć dla Kijowa wszystko mogło potoczyć się lepiej, mogło też potoczyć się znacznie gorzej.

Prezydent zlekceważył pytania dotyczące sygnatariuszy oświadczenia, mówiąc, że ci, którzy go tutaj nie poparli, nadal mogą to zrobić w przyszłości. Zasugerował, że niektóre kraje były w ten weekend reprezentowane jedynie na niskim szczeblu i konieczne były konsultacje w ich stolicach.

Szczyt zwołano w trudnym momencie dla Ukrainy na polu bitwy.

Jej żołnierze znajdują się pod presją nowego rosyjskiego ataku wokół Charkowa na północnym wschodzie.

A zachodnia pomoc wojskowa, na której Ukraina polega, aby stawić opór Rosji, wciąż dociera do niej frustrująco powoli.

„Czy to wystarczy, aby wygrać? Nie. Czy jest już późno? Tak” – powiedział Zełenski reporterom pod koniec szczytu.

Powiedział jednak, że nadal nalega na więcej i osiąga to każdego dnia.

W związku z wyborami prezydenckimi w USA pod koniec tego roku i wzrostem liczby głosów w Europie na partie skrajnie prawicowe, często sympatyzujące z Rosją, poparcie dla Ukrainy może w nadchodzących miesiącach osłabnąć.

Sam kraj także jest wyczerpany ponad dwuletnią wojną: kolejki grobów wojskowych na cmentarzach w całym kraju rosną, a ochotnicy nie spieszą się już masowo do biur poborowych.

Nie oznacza to jednak, że Kijów poddaje się w walce.

„To nie dlatego, że jesteśmy słabsi, mówimy o pokoju” – powiedział stanowczo prezydent Zełenski, kiedy mu to przedstawiłem.

„Zawsze wzywaliśmy do pokoju. W szczytowym momencie wojny rozmawialiśmy o pokoju. Chcieliśmy, aby świat wywarł presję na Rosję, aby zakończyła tę wojnę. I przestań nas zabijać… przestań zabijać cywilów”.

Na szczycie wskazano trzy obszary, które budzą najmniej kontrowersji: ochrona eksportu żywności, zabezpieczenie obiektów nuklearnych na Ukrainie oraz przyspieszenie powrotu więźniów i dzieci przymusowo wywożonych z okupowanych terytoriów.

„Powrót więźniów jest dla nas priorytetem, ponieważ wiemy, jak nasi ludzie cierpią w niewoli rosyjskiej” – wyjaśnia Maksym Kolesnikow. Po schwytaniu jego oddziału na początku 2022 roku były żołnierz był przetrzymywany w niewoli przez 11 miesięcy.

Ale podobnie jak Wołodymyr Zełenski podkreślał, że mówienie o pokoju nie oznacza poddania się.

„Kiedy miałem 37 lat, po raz pierwszy przyszedłem na wojnę, po raz drugi miałem 45 lat. Naprawdę nie chcę znowu iść na wojnę, gdy będę miał 57 lat” – powiedział żołnierz na marginesie szczytu.

„Chcemy silnego pokoju, przy zapewnieniu naszej niepodległości i integralności terytorialnej”.

Będą utworzone grupy robocze, które będą kontynuować dyskusje na temat Burgenstock z dala od tego spokojnego miejsca. Jednak nie jest do końca jasne, w jaki sposób rozwinie się to w plan pokojowy planowany przez Ukrainę i jej gospodarza, Szwajcarię.

Obaj twierdzą, że gospodarzem drugiego szczytu przywódców – który, jak zasugerowała Ukraina, może być Arabia Saudyjska – w zasadzie mogłaby objąć Rosję. Szwajcarzy chcą do tego zachęcać.

Ale Władimir Putin nie okazał żadnych prawdziwych oznak chęci dążenia do pokoju.

Weekendowy szczyt zakończył się nieco gwałtownie kilka godzin wcześniej, niż przewidywano.

Nie był to niezaprzeczalny sukces Ukrainy.

Była to jednak szansa dla prezydenta Zełenskiego, aby przekazać swoje główne przesłanie: że Rosja niczym szkolny tyran reaguje jedynie siłą.

Niezależnie od tego, czy jest to na polu bitwy, czy w dyplomacji.


Źródło