Sztuka na Broadwayu to straszny, ukośny thriller – różnorodność
![Sztuka na Broadwayu to straszny, ukośny thriller – różnorodność](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/06/GREY_HOUSE_S_0652-1-770x470.jpg)
![Grey House recenzja sztuki na Broadwayu](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/06/Sztuka-na-Broadwayu-to-straszny-ukosny-thriller-roznorodnosc.jpg)
MurphyMade
„Szary dom” dramatopisarza Leviego Hollowaya pojawia się na Broadwayu w klimacie przerażającego kinowego thrillera. Impulsy rosną, a umysł pędzi do przodu z każdym zaciemnieniem i hukiem. Ale z wyjątkiem przelotnych kilku niewygodnych obrazów martwych gołębi, psów i jednej kończyny pozbawionej skóry, strach tutaj jest intelektualnym, egzystencjalnym doświadczeniem.
Bliżej niesamowicie medytacyjnego filmu noir niż festynu strachu Jasona Bluma, „Grey House” – który po raz pierwszy został otwarty w A Red Orchid Theatre w Chicago w 2019 roku – przypomina film Johna Hustona „Key Largo” z 1948 roku w mieszance niechcianych gości i intrygujących mieszkańców domu . Ukłon w stronę Eugène Ionesco z losem i żalem jako psychicznymi drogowskazami i podobnie przywołuje przesiąkniętą nieszczęściem „Klątwę klasy głodującej” Sama Shepherda z nawiedzonymi, nastoletnimi dziewczynami na pierwszej linii frontu.
Ale czy to naprawdę nastolatki? Głuchy, majsterkowicz Bernie, przedwcześnie rozwinięty Marlow, szybko chodząca Wiewiórka i uprzejma, dociekliwa i zaskakująco nazwana A1656 to córki mamy Raleigh (Laurie Metcalf), które mieszkają razem w domu w lesie. Pewnej zaśnieżonej nocy podróżujący po kraju Max (Tatiana Maslany) i Henry (Paul Sparks), zatrzymani przez przypadek (lub przeznaczenie?), przychodzą z wizytą.
Kim jest ta dużo starsza „córka” wyskakująca spod poduszek sofy? Co jest w zadymionej suchym lodem piwnicy? Dlaczego „eliksir”, który Henry pije, aby złagodzić ból, został nazwany i datowany na cześć poprzednich gości w domu? Dlaczego Max nalega na granie z tymi dzieciakami w piekielne gry umysłowe, skoro wszystko, czego chcą, to wydobyć z niej jej sekrety? Co właściwie powstrzymuje Maxa i Henry’ego przed opuszczeniem tego szarego domu?
Te surowe zagadki są tym, co napędza ambitne eksperymentalne medytacje Hollowaya na temat predestynacji bólu. Bo choć dramaturg dostarczył notatki o pogrążonych w żałobie dzieciach, które zginęły straszliwą śmiercią z rąk mężczyzn potrzebujących miłości, te idee przenikają do „Szarego domu” z większą poezją niż konkretem. Ponure pośrednie odcienie szarości reprezentują tu czyściec, przystanek między niebem a piekłem. Kto gdzie skończy i jak bardzo są ranni, kiedy odejdą, to jedyne pytania, które mają jakiekolwiek rozwiązanie do końca gry.
Scenariusz może się ciągnąć, a metafory piętrzą się wyżej, niż blokuje Jenga, ale ukośny tekst „Szarego domu” nigdy nie brakuje intrygi i fascynacji krawędzią siedzenia. A znakomita obsada i twórcy serialu robią wszystko, co w ich mocy, aby uczynić go mniej nieprzeniknionym.
Reżyser Joe Mantello („Wicked”, oryginalny „Take Me Out”) i jego współpracownicy (zwłaszcza scenograf Scott Pask i projektantka oświetlenia Natasha Katz) zamieniają zacieniony salon w (ledwo) żywą, oddychającą istotę, sprawiając, że obsada proaktywni uczestnicy tego powolnego, szybko mówiącego horroru. Od rozbłysków oślepiającego światła Lynchian po nieskończoną liczbę lalek dziecięcych – nie mówiąc już o nieoczekiwanie interaktywnych schowkach i przerażającej stercie wyrzuconych męskich butów – Mantello nakrywa upiorny stół dla swojej obsady.
Matka domu Raleigh, przedstawiona przez Metcalfa, jest przez cały czas opryskliwa, ale głośno zakochana w swoim adoptowanym potomstwie. Tiki na twarzy Metcalf i przezabawne wcielenia w cuchnące rozkładem dialogi Holloway często grają w ponurą komedię jej losu, a jej scena tortur poza sceną zaskakuje jako hałaśliwy punkt kulminacyjny.
Jako Max, Claire Karpen (zastępująca Tatianę Maslany podczas recenzowanego występu) wprowadza zamieszanie i rezygnację bez zamieszania i zamieszania. Zakłopotana swoim związkiem z samobiczującym się Henrym i przybita żałobą po zmarłym ojcu i dawno zmarłej siostrze, Karpen’s Max jest przerażona, ale gotowa na następny akt – i na kogoś do kochania, kto nie umrze. Jako Henry, Sparks jest elastyczny i elektryczny.
Najbardziej nawiedzony, nawiedzony występ pochodzi od Sophii Anne Caruso jako Marlow. Aktorka, która zapoczątkowała główną rolę upiornego dziecka Lydii w „Sok z żuka: Musical”, Caruso wie, jak grać na strach, odrazę i ucinać dialogi. Pękający mądry z bolesną wrażliwością, Caruso jest natarczywym, nieodpartym sercem „Szarego domu” i jego dźwięcznym dzwonkiem śmierci.