Ta decyzja Xaviego mwi wszystko. Plotek o Lewandowskim jeszcze przybdzie Pika nona

Nie minęła godzina, a przy bocznej linii gotowych do wejścia na boisko było aż czterech piłkarzy Barcelony. Tak hurtowe zmiany powiedziały wszystko o niezadowoleniu Xaviego z gry przeciwko Szachtarowi. Na tablicy wyświetlały się kolejne numery, ale nie „dziewiątka” Roberta Lewandowskiego. Choć Polak miał minimalny wpływ na grę zespołu, trener zostawił go na boisku do końca. Wymienił za to jego najbliższych współpracowników – od tej pory za plecami miał Pedriego, a nie Oriola Romeu, natomiast na skrzydłach zamiast Ferrana Torresa i Raphinhi grali Joao Felix i Lamine Yamal. Barcelona zaczęła grać nieco szybciej i z większą agresją, ale poprzeczka wisiała na żenująco niskim poziomie. Kibice na hamburskim stadionie może i przestali ziewać, obserwując kolejne ofensywne akcje, ale ostatecznie to Szachtar był bliżej podwyższenia wyniku niż Barcelona wyrównania. I to Szachtar zasłużenie ten mecz wygrał.
Ten sam Szachtar, który od 2014 r. nie występuje w Doniecku, a od 2022 r. mecze europejskich pucharów rozgrywa poza Ukrainą. Ten, którego ligowe mecze bywają od wielu miesięcy przerywane alarmami. Ten, którego piłkarze zbiegają wtedy do schronów. Ten, z którego odeszły największe gwiazdy. Ten, który miał tego wieczoru na boisku tylko jednego Brazylijczyka (18-letniego Newertona), jednego Wenezuelczyka, jednego Gruzina i jedenastu Ukraińców, z których większość nawet nie mieści się w składzie reprezentacji. Ten Szachtar potrafił pokonać Barcelonę zdobywając bramkę po akcji, którą Xavi bez wstydu rozrysowałby swoim piłkarzom.
Była 40. minuta, gdy zawodnicy Szachtara kilkoma podaniami wyszli spod pressingu Barcelony, przeciążyli lewą stronę boiska, a po chwili przerzucili piłkę do mającego mnóstwo miejsca Giorgiego Goczoleiszwilego. Gruzin doskonale dośrodkował, a Danyło Sikan uderzył piłkę głową i pokonał Marca-Andre ter Stegena. 22-letni napastnik otrzymał podanie, o jakim Lewandowski mógł tylko pomarzyć. Polak przede wszystkim w pierwszej połowie był kompletnie poza gr, a po przerwie sam częściej rozgrywał piłkę niż kończył akcje. Nie potrafił też porozumieć się z kolegami z drużyny. Czekał przy bliższym słupku? Dośrodkowanie szło na dalszy. Atakował z głębi pola? Piłka leciała przy samej bramce. Pokazywał, że chce piłkę do nogi? Dostawał ją na wolne pole. Podnosił rękę z lewej strony boiska? Ilkay Guendogan przedzierał się środkiem. Efektem było zaledwie 12 kontaktów z piłką przed przerwą.
Xavi apelował: „Nie może nam to uciec”. Ale Barcelonie uciekło
W poniedziałek minęły równo dwa lata, odkąd Xavi został trenerem Barcelony. Zdobył z nią mistrzostwo Hiszpanii, wygrał też krajowy Superpuchar, ale o fazę pucharową Ligi Mistrzów nawet się nie otarł. I właśnie gra w europejskich pucharach budzi w jego kadencji największy niedosyt. Wygrana z Szachtarem dałaby Barcelonie awans, dlatego jeszcze na przedmeczowej konferencji prasowej Xavi apelował do swoich piłkarzy, by potraktowali sprawę najpoważniej na świecie. – Nie może nam to uciec – powtarzał. Ale w postawie piłkarzy kompletnie nie było widać determinacji, która wybrzmiała w jego słowach. Grali jednostajnie, bardzo spokojnie, za nic wydawali się mieć upływający czas. Nie zareagowali na straconą bramkę, nie poprawili się też w pierwszym kwadransie po przerwie. Niegroźni pozostali do samego końca.
Mecz z Szachtarem był też ważny dla Lewandowskiego, który ma za sobą kilka burzliwych tygodni. Pasmo niepowodzeń zaczęło się od próby wstrząśnięcia reprezentacją Polski, która ostatecznie i tak przegrała z Albanią. Później przytrafiła mu się kontuzja, przez którą przegapił trzy mecze Barcelony, pierwsze zgrupowanie kadry po zmianie selekcjonera, a na pierwsze w tym sezonie El Clasico ledwie się wyrobił. I żeby chociaż ten powrót był udany! Tymczasem w meczu z Realem Madryt pojawił się na boisku przy prowadzeniu Barcelony, ale schodził z niego pokonany, a w kolejnym – z Realem Sociedad – schodził przy remisie w 60. minucie, a na koniec Barcelona wygrała. Więcej w tym jednak nieszczęśliwego zbiegu okoliczności niż faktycznej winy Polaka. Barcelona w drugiej połowie z Realem Madryt i przez cały mecz z Realem Sociedad wyglądała słabo – ani Lewandowski jej znacząco nie zaszkodził, ani nie pomógł. Zupełnie, jak w meczu z Szachtarem. Jego wpływ na ostatnie spotkania był tak mały, że wnikliwszej analizie poddano jego pomeczowe zachowanie w tunelu prowadzącym do szatni.
Zamieszanie wzięło się z tego, że Xavi po meczu w San Sebastian czekał przed drzwiami szatni, by podziękować każdemu przechodzącemu obok piłkarzowi. Każdy się z nim uściskał lub podał mu rękę. Z wyjątkiem Lewandowskiego, który tuż przed minięciem trenera spojrzał w drugą stronę i zaczął rozmawiać z idącym za nim pracownikiem Barcelony. Część kibicw i ekspertów stwierdziła, że Lewandowski w ten sposób wyraził swoje niezadowolenie ze zmiany w 60. minucie. Co prawda Xavi tłumaczył na konferencji prasowej, że była zaplanowana już wcześniej z uwagi na to, że Lewandowski nie odzyskał jeszcze pełnej sprawności po kontuzji, ale szukających drugiego dna nie przekonał ani trochę. Najpewniej nie zrobił tego również kataloński „Sport”, który ustalił, że Polak nie zignorował Xaviego tylko tuż przed minięciem go usłyszał od pracownika Barcelony, że zanim pójdzie do szatni, ma udać się na kontrolę antydopingową. Miał być tym zaskoczony i dopytywać o szczegóły, a na trenera nie zwrócić uwagi. Całe zajście można zobaczyć tutaj:
Wszystkie te domysły i plotki – włącznie z tą, że latem władze klubu mogą chcieć sprzedać Lewandowskiego do Stanów Zjednoczonych, bo za dużo zarabia, a za mało daje zespołowi – pęcznieją ze względu na słabą formę – jego i całej Barcelony. Po spotkaniu z Szachtarem, mimo że Lewandowski nie został zmieniony, nic się nie zmieni. Plotek tylko przybędzie, a narzekanie będzie jeszcze głośniejsze. Polak rozegrał pierwszy pełny mecz po kontuzji, ale nie miał w nim choćby jednej dobrej okazji, by strzelić gola. Dopiero w końcówce meczu częściej dostawał piłkę, więc skończył mecz z 29 kontaktami, 15 podaniami (11 celnymi), dwoma niecelnymi strzałami i trzynastoma pojedynkami, z których pięć wygrał. Zawiodła cała drużyna, która po czterech meczach w Lidze Mistrzów ma dziewięć punktów i nie jest pewna awansu. Lewandowski nie był w tym meczu problemem Barcelony, ale też żadnego jej problemu nie rozwiązał.