Tajemnicza fabryka w New Jersey, w której Coke produkuje kokainę o wartości 2 miliardów dolarów
Neirin Grey Desai dla Dailymail.Com
13:12 01 kwietnia 2023, aktualizacja 13:12 01 kwietnia 2023
- Zakład w New Jersey otrzymuje co roku do 500 ton liści koki
- Żadna inna firma w USA nie może importować koki i produkować kokainy
- Po „dekokainizacji” liści na syrop, narkotyk jest sprzedawany farmacji
Niewielki zakład przetwórstwa chemicznego, ukryty w spokojnej dzielnicy New Jersey, ma wyłączną licencję na import liści koki do USA w imieniu The Coca-Cola Company i co roku produkuje aż 2 miliardy dolarów czystej kokainy.
Liście są używane do produkcji „bezkainizowanego” składnika kultowego napoju gazowanego, a produkt uboczny kokainy jest sprzedawany największemu w kraju producentowi opioidów, który sprzedaje proszek jako środek znieczulający i miejscowo znieczulający dla dentystów.
Skromny zakład w Maywood przetwarza liście koki dla Coca-Coli od ponad 100 lat i jest obecnie prowadzony przez producenta chemikaliów o nazwie Stepan Company.
To działa na podstawie specjalnych licencji wydanych jej przez DEA i jest jedyną firmą w USA, która może importować liście koki i produkować kokainę.
I właśnie w tym roku, 30 stycznia, Stepan pomyślnie odnowił swoją petycję o zezwolenie na dalszy import kontrolowanej substancji do USA.
DEA nie odpowiedziała na prośbę DailyMail.com o szczegóły, ile koki importuje firma, ale w latach 80. donoszono, że w ciągu jednego roku do fabryki może trafić ponad 500 ton metrycznych liści.
Z pięciuset ton liści można wyprodukować coś około dwóch milionów gramów kokainy – co według internetowych list firm farmaceutycznych może być warte około 2 miliardów dolarów.
Większość tego, co wiadomo o tajnym porozumieniu, ujawniono pod koniec lat 80., kiedy urzędnicy państwowi i Coca-Cola w końcu mówili o tym na płycie.
New York Times doniósł wówczas, że Stepan importował rocznie od 56 do 588 ton metrycznych koki, głównie z Peru, ale także z Boliwii.
Ricardo Cortés jest ilustratorem i autorem książki A Secret History of Coffee, Coca and Cola, w której opisano historię napoju oraz sposób, w jaki stojąca za nim firma uzyskała wyłączne prawa do przetwarzania rośliny koki w USA.
Dokumenty nabyte przez Cortésa i opublikowane przez National Company of the Coca, peruwiańską spółkę państwową, wskazywały, że w latach 2007-2010 do Maywood eksportowano od 45 do 104 ton liści rocznie.
„To najbardziej amerykańska czerwono-biało-niebieska marka, ale nie chcą być kojarzeni z wojnami narkotykowymi” – powiedział Cortés DailyMail.com.
„Robią wyrafinowaną wersję tego, co dzieje się w dżungli w Boliwii”.
Liść koki jest roślinnym źródłem kokainy i jest używany do nielegalnej produkcji narkotyku w niektórych częściach Ameryki Południowej, w tym w Peru, Boliwii i Kolumbii. Import liści do USA jest nielegalny od 1921 roku.
Niemniej jednak The Coca-Cola Company, warta obecnie około 265 miliardów dolarów, przez ostatnie stulecie swobodnie importowała „substancję kontrolowaną”. W tym razem, gdy rządy starały się rozprawić z osławioną fabryką koki, firma cudem uniknęła ograniczeń.
Artykuł 27 Jednolitej konwencji Narodów Zjednoczonych o środkach odurzających z 1961 r., który nakładał ścisłą kontrolę na uprawę krzewu koki, zawierał podejrzanie precyzyjne wyjątki.
„Strony mogą zezwolić na użycie liści koki do przygotowania środka aromatyzującego niezawierającego alkaloidów oraz, w zakresie niezbędnym do takiego użycia, mogą zezwolić na produkcję, przywóz, wywóz, handel i posiadanie takich wyjeżdża” – czytamy w przepisie.
Mieszkańcy Maywood powiedzieli Dailymail.com, że zakład chemiczny emituje smugi dymu wcześnie rano, a czasem późno w nocy.
Jeden z mieszkańców, który od 2003 roku mieszka dokładnie naprzeciwko i chce pozostać anonimowy, powiedział: „Na początku nie zdawałem sobie sprawy, co się dzieje, ale słyszałem plotki. Wcześnie rano, wtedy wypuszczają dym, a czasami, kiedy idę, czuć spaleniznę, bardzo mocno.
Opisali również, jak często samochód policyjny stacjonuje przed fabryką, a ciężarówki wjeżdżają i wyjeżdżają przez cały dzień.
Stepan prowadzi działalność w New Jersey, korzystając z dwóch licencji, które odnawia co roku – jedna pozwala firmie na import liści koki, a druga na produkcję „innych kontrolowanych substancji”.
Firma chemiczna ma siedzibę główną w Illinois, ale prowadzi 20 zakładów na całym świecie – w Ameryce Południowej i Północnej, Afryce, Europie, na Bliskim Wschodzie iw Azji.
Według strony internetowej, zakład w Maywood jest wykorzystywany do produkcji „estrów, smarów, składników żywności i produktów specjalistycznych”.
Zakład, zlokalizowany przy Hunter Avenue w sąsiedztwie, wytwarza różnorodne chemikalia i zawiera ponad 30 rodzajów materiałów niebezpiecznych.
Chociaż niewiele wiadomo na temat tych materiałów, produkcja „ekstraktu warzywnego” firmy jest prawdopodobnie odniesieniem do syropu z liści koki, czasami tajemniczo określanego jako „Formuła nr 5”.
W 1988 roku Associated Press poinformowało, że gigant farmaceutyczny z St. Louis, Mallinckrodt, był jedynym podmiotem w USA, któremu zezwolono na otrzymywanie kokainy od Stepana.
Mallinckrodt wymienia „chlorowodorek kokainy”, techniczne określenie sproszkowanej kokainy, które można kupić na swojej stronie internetowej.
„Cocaine Hydrochloride USP CII” można kupić w ilościach 5 lub 25 gramów, ale jest „przeznaczona wyłącznie dla pracowników służby zdrowia w USA” – czytamy na stronie.
Znaczenie liści koki w produkcji coli sięga czasów wynalezienia napoju przez dr Johna Stith Pembertona w latach osiemdziesiątych XIX wieku.
Pemberton, biochemik i farmaceuta z Georgii, sporządził unikalny syrop łączący ekstrakt z liści koki – o którym wówczas wiadomo było, że zawiera coraz popularniejszą kokainę – z zachodnioafrykańskimi orzechami kola zawierającymi kofeinę.
Syrop można było rozcieńczać sodą i sprzedawano jako lekarstwo na ból i zmęczenie.
Napój Pembertona szybko zyskał na popularności, aw 1888 roku jego syn sprzedał patent na recepturę biznesmenowi z Georgii, Asie Riggsowi Candlerowi, za około 2300 dolarów – równowartość około 75 000 dolarów dzisiaj.
Candler założył The Coca-Cola Company, aby skorzystać z patentu, i słynnie reklamował colę jako: „Pyszna. Orzeźwiający. Ekscytujące. Orzeźwiający.
Biznes odniósł ogromny sukces i ostatecznie został burmistrzem Atlanty.
Chociaż firma Coca-Cola przestała dodawać kokainę do napoju na przełomie XIX i XX wieku, nadal używała liści koki dla smaku.
w 1903 roku firma rozpoczęła współpracę z niemieckim chemikiem, dr Louisem Schaeferem, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w 1885 roku, zgodnie z jego nekrologiem w The Herald-News z New Jersey.
Schaefer założył Maywood Chemical Works, które następnie ściśle współpracowały z agencjami federalnymi, aby importować liście peruwiańskiej koki do jego fabryki chemicznej w New Jersey.
W 1921 roku ustawa Harrisona zakazała importu liści koki. Ale ustawodawstwo zawierało ciekawe zwolnienie dla Maywood Chemical Works, które mogło nadal wydobywać kokainę z liścia.
W 1959 roku firma Maywood została zakupiona przez firmę Stepan Chemicals, która od tamtej pory produkuje aromatyzowany ekstrakt do napojów Coca-Cola.
Tajna operacja przez lata budziła spore kontrowersje, a niektórzy kwestionowali, w jaki sposób umowa na wyłączność może być antykonkurencyjna.
„Sukces Coca-Coli jako mega-firmy, jaką jest dzisiaj, jest przynajmniej częściowo spowodowany specjalnymi przywilejami przyznanymi przez rząd podczas II wojny światowej oraz stłumieniem potencjalnych konkurentów we wczesnych latach polityki antynarkotykowej Harry’ego Anslingera, – czytamy w artykule opublikowanym w 2016 roku przez Instytut Misesa.
Anslinger był komisarzem Federalnego Biura ds. Narkotyków, które obecnie jest zasadniczo Agencją ds. Egzekwowania Narkotyków, i był w centrum relacji między The Coca-Cola Company a rządem.
„Jest trochę niesławny w polityce narkotykowej i prawie. Był naprawdę przeciwny marihuanie” – powiedział Cortés.
Cortés odwiedził Archiwa Narodowe Stanów Zjednoczonych w Maryland i przejrzał listy wymieniane między przedstawicielami Maywood Chemical Works i Anslinger, w których obaj spiskują, by odwrócić uwagę dziennikarza wścibskiego w ich sprawy.
„Nie chcemy rozgłosu, jaki może przynieść nam taki artykuł” — napisał do Anslingera prezes Maywood Chemical, MJ Hartung, po usłyszeniu, że dziennikarz magazynu LIFE chce opisać ich układ.
Anslinger odpowiedział na list Hartunga notatką do Ralpha Hayesa, ówczesnego wiceprezesa The Coca-Cola Company, mówiąc: „Zgadzam się z tobą, że te artykuły nie służą żadnemu celowi poza wyrządzeniem szkody”.
DailMail.com napisał do The Coca-Cola Company i Stepan Company w celu uzyskania komentarza na temat zakładu w Maywood i importu liści koki z Ameryki Południowej, ale nie otrzymał odpowiedzi.