Tajne spotkania z udziałem szefa CIA w Warszawie. Ekspert o scenariuszach
- Dr Witold Sokała przypuszcza, że hierarchia spraw, jakie będą omawiane w Warszawie, jest inna niż ta podawana oficjalnie przez media
- – Podejrzewam, że Burns wybrał się do Warszawy głównie po to, żeby po zmianie rządu w Polsce zapewnić współpracę i koordynację działań z nową ekipą, w sprawach szeroko pojętego bezpieczeństwa – mówi ekspert Onetowi
- W opinii wicedyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach ta wizyta to dobry sygnał dla nas – fakt, że doszło do niej tak szybko, i że Stany reprezentuje właśnie Burns
- Co zaś do Bliskiego Wschodu, to dr Sokała podejrzewa, że w wyborze Warszawy na miejsce spotkania Burnsa, Barnei i Al-Thaniego nie ma żadnego drugiego dna, lecz najzwyklejsza wygoda logistyczna. Tematów do rozmów jest jednak sporo
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Co prawda światowe agencje na pierwszy plan wybijają spotkanie Burnsa z szefem Mossadu Davidem Barneą i premierem Kataru Mohammadem Al-Khanim, ale dr Witold Sokała podejrzewa, że hierarchia spraw jest inna.
– W sprawie wojny z Hamasem ważniejsze dla Amerykanów rozmowy przeprowadził niemal równocześnie sekretarz stanu Jake Sullivan ze swym odpowiednikiem z Arabii Saudyjskiej oraz sekretarz obrony Lloyd Austin w Izraelu. Natomiast podejrzewam, że Burns wybrał się do Warszawy głównie po to, żeby po zmianie rządu w Polsce zapewnić współpracę i koordynację działań z nową ekipą, w sprawach szeroko pojętego bezpieczeństwa – mówi ekspert Onetowi.
„Dobry sygnał dla Polski”
Zdaniem naszego rozmówcy to nie przypadek, że pierwsze spotkanie szef CIA odbył z nowym koordynatorem służb specjalnych Tomaszem Siemoniakiem.
– Sądzę, że upewnił się, że ten nie dopuści do „wylania dziecka z kąpielą”, czyli nieprzemyślanych ruchów w sprawie reform instytucjonalnych i personalnych, bo to mogłoby naruszyć interesy USA, czy szerzej: całego NATO – podkreśla dr Sokała.
– Możliwe, że na stole znalazły się też nowe oferty ze strony amerykańskiej co do pogłębienia współpracy wywiadowczej i kontrwywiadowczej, bo nie jest specjalną tajemnicą, że z ludźmi PiS, z różnych powodów, zachodni sojusznicy nie wszystko mogli lub chcieli robić. Tymczasem przed nami pewnie nowa odsłona wojny w Ukrainie, więc znaczenie w różnych scenariuszach Polski, jako kraju granicznego, bardzo rośnie – dodaje.
W opinii wicedyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach ta wizyta to dobry sygnał dla nas – fakt, że doszło do niej tak szybko, i że Stany reprezentuje właśnie Burns.
– To nie tylko szef największej służby specjalnej supermocarstwa, ale też jeden z najbliższych merytorycznych współpracowników prezydenta, cieszący się jego ogromnym, osobistym zaufaniem i często wykorzystywany w szczególnie delikatnych misjach – zaznacza nasz rozmówca.
Dlaczego Warszawa?
Co zaś do Bliskiego Wschodu, to dr Sokała podejrzewa, że w wyborze Warszawy na miejsce spotkania Burnsa, Barnei i Al-Thaniego nie ma żadnego drugiego dna, lecz najzwyklejsza wygoda logistyczna.
– Po prostu, tak było najprościej, z uwagi na wizytę Burnsa, którą być może przy okazji postanowiono trochę „zalegendować”, to znaczy odwrócić nieco uwagę od jej faktycznego celu głównego – uważa ekspert.
Rozmowy o Bliskim Wschodzie, ale nie tylko
Dr Sokała zwraca jednak uwagę na to, że warto odnotować, że globalna dyplomacja amerykańska gra na różnych fortepianach.
– Temat rozmowy szefów wywiadów i premiera Kataru to pewnie sprawa ewentualnego dalszego zwalniania zakładników, bo wiadomo, że Katar jest jednym z kluczowych krajów, świadczących na tej płaszczyźnie usługi dobrego pośrednictwa z Hamasem. Także – kwestia utrzymania drożnego kanału pośredniej komunikacji z przeciwnikiem, w obliczu możliwego zaostrzenia sytuacji wojennej, bo do tego też służą agencje wywiadowcze – przekonuje.
– Jednocześnie szef amerykańskiej dyplomacji rozmawiając telefonicznie z księciem Faisalem bin Farhanem zajmuje się eskalacją na Morzu Czerwonym, gdzie kolejne ataki proirańskiej grupy Hutich coraz poważniej dezorganizują żeglugę i grożą nowym kryzysem światowej gospodarce. Pewnie przy okazji dba i o to, żeby tzw. porozumienia Abrahamowe, czyli proces normalizacji stosunków Izraela z najważniejszymi sunnickimi krajami regionu, nie ucierpiały zanadto w wyniku wojny, a także przemawia Saudom do rozsądku w kwestii polityki OPEC+ i sytuacji na rynkach paliwowych. Zaś szef Pentagonu, na miejscu, w Izraelu, ocenia jaki stopień i forma przemocy militarnej faktycznie są niezbędne dla zniszczenia Hamasu, a co jest działaniem nadmiernym – i niepotrzebnie psującym międzynarodowy wizerunek Izraela, a pośrednio także całego Zachodu – dodaje.
