Rozrywka

Taylor Swift rozpoczyna Eras Tour w Arizonie z setem 44 utworów

  • 18 marca, 2023
  • 7 min read
Taylor Swift rozpoczyna Eras Tour w Arizonie z setem 44 utworów


grać

GLENDALE, Arizona – Kiedy Taylor Swift mówi, że zamierza przenieść ery swojej kariery na scenę, uwierz jej.

Od najbardziej energicznych dni Bruce’a Springsteena i jego legendarnych koncertów na żywo żaden artysta głównego nurtu nie zmieścił tak dużej ilości muzyki w jednym programie. W piątkowy wieczór na stadionie State Farm Stadium w pobliżu Phoenix Swift rozpoczął trasę koncertową The Eras Tour oszałamiającymi 44 utworami zaprezentowanymi w ciągu trzech godzin i 15 minut.

Ale to coś więcej niż tylko zbiór jej wszechobecnych przebojów i ukochanych przez fanów fragmentów albumów, występ Swift jest równie ambitny jak musical na Broadwayu. Liczne ruchome scenografie, zespoły tancerzy i chórków, szybka parada kostiumów, konfetti, pirotechniczne, zsynchronizowane migające opaski na rękę i wspaniały zakrzywiony ekran wideo, który pokrywa jej zawsze uśmiechniętą twarz tym, którzy znajdują się w najdalszych krokwiach, dopełniały jej piosenki, podczas gdy jej wielopłaszczyznowy zespół przycupnął dyskretnie w rogu sceny.

Zgodnie ze swoim tytułem, The Eras Tour rzeczywiście obejmowało każdy aspekt kariery Swift, od dyskretnej wersji jej debiutanckiego singla „Tim McGraw” z 2006 roku, po kończący set „Karma” z jej obecnego albumu „Midnights”. (Tylko jej album „Speak Now” z 2010 roku otrzymał jedną reprezentację, piękny „Enchanted”).

Swift skomentowała na początku koncertu, że wiedziała, że ​​jej fani – około 70 000 z nich tego wieczoru – podjęli „znaczny wysiłek”, aby wziąć udział w koncercie, a poprzez jej śpiew, taniec, opowiadanie historii, pocenie się i kroczenie zarówno na głównej scenie, jak i na scenie. długi wybieg, sowicie ich wynagrodziła.

Trasa Eras Tour obejmuje cały kraj przez 51 kolejnych dat do sierpnia, w tym drugą rundę w Glendale w sobotę. Tak odważny jak Swift w wieku 33 lat, jest to wyczerpujący program, który będzie wymagał ogromnej wytrzymałości przez następne pięć miesięcy.

Warto przeczytać!  Eurowizja 2023: jak oglądać i co warto wiedzieć

Ale jeśli jakakolwiek artystka może osiągnąć poziom perfekcji, którego od siebie wymaga, to właśnie Swift.

Oto kilka najważniejszych informacji z przeglądu kariery Swifta.

Era „kochanek”.

Kiedy piosenka Lesleya Gore’a z 1963 roku „You Don’t Own Me” leciała przez stadion, zegar odliczał czas, jakby uczniowie Swifty potrzebowali wzmocnienia swoich oczekiwań.

„Miss Americana & The Heartbreak Prince” posłużyła jako salwa otwierająca, gdy Swift, smukły w srebrnych cekinowych butach i trykocie nawiązującym do pastelowych motywów z jej albumu „Lover”, wstał spod wybiegu na masywnej platformie, która byłaby częstym stały fragment przez całe przedstawienie.

Ponieważ Swift nigdy nie odbyła trasy koncertowej za swoim albumem z 2019 roku z powodu pandemii COVID-19, oznaczało to debiut na żywo „Cruel Summer”, a także pozwoliło na bezczelną prezentację „The Man”, w której Swift założył obszerną, błyszczącą kurtkę, by bawić się na eleganckim zestaw biurowy i fajny remiks „You Need to Calm Down”.

Jej radość z powrotu na scenę po raz pierwszy od 2018 roku była namacalna. Swift przez kilka chwil wchłaniała uwielbienie.

„Nie wiem, jak odnieść się do tego, jak się teraz czuję” — powiedziała, wyraźnie poruszona.

Era „nieustraszonych”.

Swift wyskoczyła w krótkiej, złotej sukience iz pasującą gitarą, powtarzając trzy piosenki z jej wydania z 2008 roku.

Kwartet członków zespołu podążał za nią w formacji, gdy wędrowała po wybiegu podczas „You Belong With Me”. Zakończyła piosenkę, obejmując ramionami swoich czterech śpiewaków w tle, po czym przeszła do porywającej „Love Story”.

Era „Zawsze”.

Tło drzew i mroczny, teatralny motyw wprowadziły „Tis the Damn Season”, kolejny debiut na żywo.

Warto przeczytać!  Dlaczego świat rodzicielstwa oszalał na punkcie nagłówka Kondo.

W kwiecistej sukience w kolorze rdzy i leśnozielonej pelerynie Swift zanurzyła się w chmurę suchego lodu dla eterycznej „Willow”, po czym przemknęła po wybiegu i zakręciła się, jakby była zamieszkana przez ducha Steviego Nicksa.

Ale punktem kulminacyjnym drugiego z dwóch folkowych albumów, które Swift wydała podczas pandemii, był utwór „Champagne Problems”, który wykonała, siedząc przy pokrytym mchem fortepianie. Gdy emocje w piosence rosły, żarliwy tłum krzyczał wraz z każdym słowem, dzieląc się jej radosnym jadem.

Era „reputacji”.

Już po pierwszym spojrzeniu węża na ekranach stało się jasne, że Swift zagłębi się w swoją polaryzującą premierę z 2017 roku i przyszła wyposażona w idealny strój – czarno-czerwone body z jedną nogawką.

Te piosenki zawsze były osadzone w nastroju, a Swift i jej ekipa umiejętnie warczeli i rzucali uwodzicielskie spojrzenia, przeciskając się przez „Ready For It?” Snopy świateł otoczyły Swift, gdy ryczała podczas pop-metalowego chrupania „Co innego niż „Delicate” oraz fajny pokaz strojów z całej jej kariery – noszonych przez jej tancerzy – w połączeniu z electro-gothem igraszką „Look What You Zmusił mnie do zrobienia”.

Era „czerwonych”.

Scena została odpowiednio oprawiona w szkarłatny odcień, gdy Swift bawił się beztroską atmosferą „22” i rzucał złośliwe spojrzenia na grzmiący puls „Trouble”.

Ale to była długa wersja „All Too Well”, którą Swift, jak powiedziała, wykonała jako podziękowanie dla fanów, która urzekła, gdy tłum serdecznie wzruszył słowa labiryntowej piosenki fabularnej.

Era „folkloru”.

Swift wybrała siedem piosenek ze swojego nagrodzonego Grammy wydawnictwa z 2020 roku, dodając do swoich utworów, w tym „Invisible String” i „My Tears Ricochet”, dość prostotę, która pasowała do jej elegancko zwiewnej fioletowej sukienki.

Podczas gdy jej głos łatwo przechodził od delikatnego do mocnego przez cały występ, wokal Swift w porywającym „Betty” z refrenem do śpiewania stał się jednym z jej najlepszych występów tego wieczoru.

Warto przeczytać!  Król Karol traci kontrolę w obliczu kryzysu w Kate Middleton

Era „1989”.

Być może jej najbardziej konsekwentnie dziarski album, ten nazwany na cześć roku urodzenia Swifta, zawiera niezliczone klejnoty.

Szybujący „Style” i niesłabnący „Blank Space” z epickim refrenem rozwinęły się z mrugnięciem i trzaskiem, gdy tancerze dzierżący kije golfowe Day Glo wykonali swoje najlepsze zamachy na samochód (na wideo).

Słuchanie zawrotnego „Shake it Off” po przemyślanych charakteryzacjach z „Folkloru” służyło jako deser lodowy po posiłku.

Era „północy”.

Swift podążyła za segmentem akustycznym – który, jak powiedziała, ma nadzieję zmienić każdy program – segue o tematyce wodnej, która rozpoczęła się od zawrotnych uczuć „Lavender Haze” (i tak, miała na sobie lawendowy komplet).

Jej niedawny przebój „Anti-Hero” stał się kolejnym dodatkiem do jej kanonu, który będzie można usłyszeć na trasach koncertowych przez wiele lat, podczas gdy Swift i jej tancerze oddali hołd „Chicago” Boba Fosse’a, tańcząc na miękkim krześle, towarzysząc „ Strażnik S—”.

Pod koniec występu, gdy na scenę spadł deszcz konfetti, Swift podniosła kurtynę wraz z całym zespołem wykonawczym, po czym pokonała zwycięskie okrążenie solo, aby jeszcze raz wyrazić swoją wdzięczność swoim wielbicielom.

Punktualnie o 18:30 wieczór otworzyła Gayle, która dostarczyła napięty zestaw melodyjnych rockmanów, w tym nominowany do nagrody Grammy utwór „abcdefu” i solidny cover utworu „You Oughta Know” Alanis Morissette.

Pop-punk-rockowe stylizacje Paramore pojawiły się tuż przed 19:00, z frontmanką Hayley Williams, w sportowych czerwonych botkach i nieustannie obracającymi się biodrami, skaczącą po scenie i wybiegu podczas dziewięcio-utworowego, 40-minutowego setu.

Singalongi szalały podczas „That’s What You Get”, „Misery Business” i bliższego „Ain’t It Fun”, podczas gdy zespół wybuchł kołyszącą balladą – która nie była ulubieńcem Williamsa – „The Only Wyjątek.”

Szwedzki stół Swifta


Źródło