Thriller Ex-Quibi sprawdza się lepiej w formie fabularnej
Maika Monroe występuje w roli kierowcy wspólnego przejazdu ściganego przez obłąkanego pasażera w serialowym projekcie trzymającym w napięciu Veeny Sud, który reżyser nakręcił ponownie po tym, jak krótkotrwały streamer upadł.
Pamiętacie Quibi’ego? Wydaje się, że krótkotrwała usługa przesyłania strumieniowego zamieniona w puentę, która znacznie przeszacowała, ile osób czuło się zmuszonych do oglądania krótkich programów i filmów na swoich telefonach, zrobiła jedną rzecz tuż przed wprowadzeniem jej do Roku Channel: umożliwiła twórcom zatrzymanie własności swojego dzieła po dwuletnim oknie wyłączności. Niezadowolona z tego, że jej 13-częściowy serial thrillerowy „The Stranger” zniknie wraz z platformą, na której zadebiutował, twórczyni „The Killing”, Veena Sud, wraz z montażystą Philipem Fowlerem przekształciła projekt w film fabularny. Zniknęły 8-minutowe odcinki, nazwane na cześć godziny, w której się rozgrywają (zaczynające się o 19:00 i kończące się o 7:00), zastąpione 98-minutowym filmem Hulu, który nie wykazuje śladów remontu.
Sześć dni po przeprowadzce do Los Angeles ze swoim psem Pebblesem kierowca Clare (Maika Monroe) odbiera Carla E. (Dane DeHaan) z rezydencji, która nie należy do niego. To dziwne (aczkolwiek nie jawnie złowrogie) od chwili, gdy prosi, aby usiąść z przodu, a nie na tylnym siedzeniu, i zauważa, że nie jest miejscową, sądząc po jej reakcji na to, ile czasu zajmie dotarcie do LAX. (Właściwie pochodzi z Wamego w Kansas, podobnie jak Dorothy w rubinowym pantoflu; w całym tekście pojawiają się podobieństwa do „Czarnoksiężnika z krainy Oz”).
Po kilku minutach czarowania jej informuje ją, że zamordował mieszkańców miejsca odbioru i wydaje się, że jest gotowy zrobić jej to samo, dopóki celowo nie rozbije samochodu i nie ucieknie; los chciał, że to dopiero początek długiej nocy pełnej zabawy w kotka i myszkę, podczas której jest on w dużej mierze nieobecny. Utalentowany haker z encyklopedyczną wiedzą na temat algorytmów szumiących w tle naszego codziennego życia, jego obecność jest bardziej wirtualna niż fizyczna.
Pomyśl o Monroe, która nie może powstrzymać się od wpadnięcia w dokładnie taką sytuację. Po przełomowym występie w „It Follows” dała się poznać jako wybitna królowa krzyku swojego pokolenia, występując w równie fascynujących zwrotach akcji, jak w „The Guest” i „Watcher”; Wkrótce będzie ją można zobaczyć w filmie Neon „Longlegs” u boku Nicolasa Cage’a, a także ponownie wcieli się w swoją najbardziej znaną rolę w sprytnie zatytułowanym „Oni podążają”. Dobrze dopasowana do tego rodzaju roli, nie czując się przez nią ograniczona, Monroe doskonale odgrywa rolę dam, które odwracają swój niepokój i ratują się. Często widziana w zbliżeniu na granicy łez, uosabia współczującą wrażliwość, która nie może całkowicie zamaskować nieustępliwości wydobywającej się z jej wnętrza.
„Nie zmyślam tego” – mówi Clare matce przez telefon po tym, jak została zwolniona z pracy przez policję i zawieszona przez firmę oferującą wspólne przejazdy. „To nie jest tak jak ostatnim razem.” To naturalnie prowadzi nas do zastanowienia się, czy rzeczywiście to zmyśla, ponieważ jej prześladowca – którego imię tak się składa, że jest jej anagramem – nieustannie podąża za nią z determinacją, cóż, nadprzyrodzona istota z „Wynika.” Kamera też to robi, a płynne zdjęcia Paula Yee nadają przebiegowi bezpośredniości, odpowiadającej stawce życia lub śmierci. Akcja „The Stranger” trwa ponad 12 godzin, ale ma wrażenie czasu rzeczywistego.
Brakuje w nim pomysłowej narracji, z kilkoma scenami dorównującymi poziomowi grozy wywołanej otwarciem samochodu: powolna świadomość, że coś jest nie tak, panika typu „walcz lub uciekaj” wynikająca z przebywania w zamknięta przestrzeń z przyznającym się do winy mordercą, który zdaje się wiedzieć o tobie wszystko. W tym założeniu nie brakuje potencjału i choć film go nie marnuje, to też go nie maksymalizuje do tego stopnia, że historia zza kulis (o losach projektu po Quibi) okazuje się bardziej charakterystyczny niż faktyczna fabuła. Monroe jak zwykle jest doświadczonym kierowcą – gdyby to była aplikacja do wspólnych przejazdów, z pewnością dostałaby pięć gwiazdek – ale siedzi za kierownicą zbyt znajomego pojazdu.