Biznes

To może być najtańszy, jeżdżący Mercedes SL na rynku. Warto się skusić?

  • 14 sierpnia, 2023
  • 3 min read
To może być najtańszy, jeżdżący Mercedes SL na rynku. Warto się skusić?



  • Mercedes SL z silnikiem Diesla z „balerona” to nietypowa kombinacja.

  • Ten egzemplarz to dzieło jakiegoś szalonego mechanika, ale Mercedesowi zdarzało się fabrycznie montować pięciocylindrowe, wolnossące diesle do ekskluzywnych aut.

  • Sprzedający twierdzi, że poza klimatyzacją, wszystko w aucie działa. W roadsterze klima nie jest najważniejsza.

  • Na decyzję o zakupie zostało mało czasu – aukcja wkrótce się kończy

  • Na zlocie klasycznych Mercedesów tym autem lepiej się nie pokazywać

Ktoś tu miał ciekawy pomysł i dużo fantazji. Może nawet za dużo. W teorii połączenie jest świetne – bierzemy prestiżowego, szpanerskiego roadstera, ale zamiast paliwożernego, oryginalnego silnika montujemy do niego „pancernego” diesla, takiego, który oryginalnie napędzał takie legendy, jak choćby Mercedesa W124 (aka Baleron), Gelendę czy popularną 190-tkę. A że wszystko pochodzi z mercedesowskiej półki z tych samych lat, to zmontowanie auta z tych klocków nie powinno być trudne.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Warto przeczytać!  Wiadomości z rynku akcji i akcji, Wiadomości z gospodarki i finansów, Sensex, Nifty, Rynek globalny, NSE, BSE Wiadomości z IPO na żywo

Mercedes SL z dieslem z taksówki: technicznie to nie problem

Przeróbka w tym przypadku jest o tyle prosta, że zastosowany silnik, wolnossący, pięciocylindrowy OM602 o pojemności 2,5 litra i mocy ok. 90 KM to jedna z ostatnich jednostek, która do pracy nie potrzebuje sterownika silnika – pompa wtryskowa jest sterowana czysto mechanicznie. Biorca silnika też jest do takiej transplantacji przygotowany „genetycznie” – po detalach widać, że mamy do czynienia z wczesną wersją, z przełomu lat 80. i 90., w której montowano 4-biegowy automat, który również dawał sobie radę bez wsparcia elektroniki. Fabrycznie był to egzemplarz wyposażony w silnik z mechanicznym wtryskiem KE-Jetronic, z którym nieliczni dzisiejsi mechanicy potrafią sobie jeszcze poradzić. Możliwe więc, że kiedy silnik „padł”, montaż dostępnego, łatwego w naprawach i oszczędnego diesla wydawał się komuś świetnym i prostym rozwiązaniem.

Warto przeczytać!  Orlen o cenach paliw po wyborach. Daniel Obajtek zabrał głos

Powiedzmy sobie szczerze – autami takimi jak Mercedes SL mało kto pędzi na złamanie karku. Tu chodzi o to, żeby się lansować, tocząc się z otwartym dachem, a do tego 90 KM powinno wystarczyć. A że do tego obrazka klekot diesla spod maski raczej nie pasuje? Zawsze można zrobić głośniej radio. No i ten kolor – fuksja i to w wersji metalicznej – czyli wściekły fiolet, skutecznie odwraca uwagę od tego, co znajduje się pod maską. Pierwotnie auto było srebrne. Nuda, prawda?

Mercedes SL Diesel: (prawie) wszystko działa

Według deklaracji sprzedającego auto jest sprawne i wszystko – poza klimatyzacją – w nim działa. Jeśli jednak ktoś oczekuje „niemieckiego porządku”, to w papierach tego auta go nie znajdzie. Lakier w stylu auta Barbie ma być w świetnym stanie, bez rys i zadrapań. Z wnętrzem, jak widać po zdjęciach, jest gorzej.

W ogłoszeniu sprzedający przyznaje, że choć jeździ autem (zarejestrowanym w Niemczech „na zabytek”) od 10 lat, to nie zadbał o to, żeby wpisać zmianę silnika do dokumentów auta. Samochód nie ma też ważnego przeglądu. Ciekawe dlaczego?

Warto przeczytać!  Rosja zmienia zasady. Skazańcy walczący na froncie nie będą tak szybko ułaskawiani

Głupia przeróbka? Mercedes sam robił kiedyś podobne

Przyznajemy, na widok tego „ulepa” w fantazyjnym kolorze, miłośnicy klasycznych Mercedesów mogą dostać drgawek. Warto jednak wiedzieć, że Mercedesowi zdarzało się montować silniki Diesla do ekskluzywnych aut o sportowym zacięciu. I nie mówimy tu wcale o mocnych jednostkach CDI, np. 350 CDI w Coupé serii 207, ale o 5-cylindrowym, wolnossącym silniku OM617, o mocy niespełna 80 KM. Nie wierzycie? To poszukajcie w sieci informacji o modelu Mercedes 300 CD przeznaczonym na rynek amerykański.


Źródło