Świat

„To przerażające”: strach przed wojną w Izraelu uderzy w borykającą się z trudnościami gospodarkę Libanu | Konflikt Izrael-Palestyna

  • 29 października, 2023
  • 9 min read
„To przerażające”: strach przed wojną w Izraelu uderzy w borykającą się z trudnościami gospodarkę Libanu |  Konflikt Izrael-Palestyna


Bejrut, Liban – Yara Adada (28 lat) siedzi przy oknie swojej piekarni i kawiarni w Gemmayze, tętniącej życiem dzielnicy w centrum Bejrutu, znanej z barów i restauracji.

Adada jest tam jedynym. „Odganiamy muchy” – mówi.

Za nią lada zastawiona ciastami, ekspres do kawy milczy, a krzesła i stołki, zwykle pełne, są puste. Od początku konfliktu między Hamasem a Izraelem tak właśnie wyglądała kawiarnia Adady i wiele innych firm, gdy narastały obawy, że kraj może zostać wciągnięty w wojnę z Izraelem.

„Zaobserwowaliśmy bardzo znaczący spadek liczby klientów, ponad 50 procent” – powiedział Adada. Zwykle tętniąca życiem kawiarnia miała od 30 do 35 klientów dziennie. „Teraz, kiedy mam dobry dzień, mam od 10 do 15. Dziś jest już południe, a ja wypiłem tylko jeden.”

„Wczoraj zarobiłem tylko 4 dolary. To przerażające” – powiedziała.

Samolot startuje z lotniska w Bejrucie. Od 7 października wiele linii lotniczych ograniczyło lub odwołało loty do i z Bejrutu, szkodząc zależnej od turystyki gospodarce Libanu [File: Emilie Madi/Reuters]

Ekonomiczna „agonia”

Według libańskiego syndykatu restauracji, klubów nocnych i kawiarni, od 7 października i od początku trwającej wymiany ognia między Hezbollahem a Izraelem w południowym Libanie, obrót w sektorze restauracyjnym spadł aż o 80 procent.

Turystyka, odpowiedzialna za 20 procent produktu krajowego brutto (PKB) Libanu, mocno ucierpiała. Ze względu na niestabilną sytuację na granicy Australia, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i wiele innych krajów nie tylko nalegały, aby ich obywatele nie odwiedzali Libanu, ale doradzali mieszkańcom kraju, aby opuścili ten kraj do czasu, gdy nadal istnieją dostępne loty.

Ostrzeżenia pojawiły się, gdy linie lotnicze takie jak Lufthansa, SWISS i Saudia odwołały swoje loty. 20 października libański przewoźnik flagowy Middle East Airlines ogłosił, że ogranicza liczbę lotów „ze względu na obecną sytuację w regionie i zmniejszoną ochronę ubezpieczeniową od ryzyka lotniczego w czasie wojny”.

Decyzja, krytykowana przez rząd, doprowadziła do spadku liczby lotów libańskich linii lotniczych o 80%. Na lotnisku w Bejrucie – jedynym w kraju – znajduje się obecnie niewiele samolotów na płycie lotniska, nie ma kolejek i prawie nie ma pasażerów.

„Restauracja [sector] jest całkowicie zdruzgotany” – powiedziała Al Jazeera Nagi Morkos z Hodema, libańskiej firmy konsultingowej. Morkos, który współpracuje z restauracjami, hotelami, kurortami i centrami handlowymi, powiedział, że operatorzy są „zaniepokojeni”.

„Największym zmartwieniem nie jest wojna, ale status quo, które utrzyma taką sytuację przez miesiące. Jest to więc bardziej agonia niż śmierć” – stwierdził Morkos. „Wojna, tak, jest straszna, ale wojna ma swój czas. Tutaj nie wiemy, to kwestia wyczekiwania”.

Warto przeczytać!  Uwaga Bidena na temat rzeczywistych problemów Chin przed spotkaniem z Xi

„Czujemy się w pułapce i jest to bardzo złe dla biznesu, bardzo złe dla turystyki, bardzo złe dla sektora hotelarsko-gastronomicznego i bardzo złe dla inwestycji”.

Puste półki w piekarni w Trypolisie w Libanie [File: Emilie Madi/Reuters]

To już nie jest rok 2006

22 października rząd Libanu ogłosił, że opracowuje plan awaryjny na wypadek wybuchu wojny. Środki obejmowały zabezpieczenie kluczowej infrastruktury, takiej jak lotnisko w Bejrucie, porty i główne drogi, z których wszystkie zostały zbombardowane przez Izrael podczas konfliktu z Hezbollahem w 2006 roku.

Jednak Liban i region znajdują się w innej, trudniejszej sytuacji niż w 2006 r.: system bankowy Libanu działał wówczas stosunkowo normalnie, co umożliwiło bankowi centralnemu zapewnienie bankom płynności, jeśli zajdzie taka potrzeba, podczas wojny; podobnie nadal panowało zaufanie do systemów finansowych, a miliony libańskich emigrantów nadal wysyłały obcą walutę do kraju.

W 2006 r., mimo że lotnisko w Bejrucie zostało zbombardowane, linie Middle East Airlines kontynuowały loty z Damaszku przez cały miesięczny konflikt, a towary i ludzie nadal mogli przekraczać granicę z i do Syrii. Jednak wojna w Syrii i częste izraelskie naloty na lotnisko w Damaszku oznaczają, że taka opcja odpadła.

Liban jest także prawie całkowicie zależny od importu żywności, paliw i leków, z których 70–80 procent dociera drogą morską.

W 2006 r. porty tego kraju były bezużyteczne ze względu na zagrożenie ze strony izraelskich okrętów wojennych, ale Liban mógł skorzystać ze zdrowych rezerw, takich jak zboże, przechowywanych w silosach portowych w Bejrucie, które zostały zniszczone w wyniku wybuchu portu w 2020 r.

Wciąż na wpół zniszczony port można zobaczyć z biura libańskiego ministra gospodarki Amina Salama.

Mówi Al Jazeera Liban jest w gorszej sytuacji niż kiedykolwiek i że bezpieczeństwo żywnościowe jest jedną z głównych trosk rządu, który opracowuje plan awaryjny na wypadek ewentualnej wojny.


Liban zagrożony „katastrofą” bezpieczeństwa żywnościowego

Minister stwierdził, że obecne rezerwy Libanu w zakresie żywności, paliwa i leków wystarczą jedynie na niepokojące dwa do trzech miesięcy, dodając, że rezerwy powinny zwykle wystarczyć na „około roku”.

Warto przeczytać!  Pakistan cierpi z powodu dużej przerwy w dostawie prądu po drugiej awarii sieci w ciągu trzech miesięcy

„[B]ze względu na brak wizji poprzednich rządów nikt nie pomyślał o budowie kilku lokalizacji dla rezerw narodowych. Wszystko umieszczono w porcie w Bejrucie, a kiedy nastąpiła eksplozja, straciliśmy jedyną rezerwę narodową, jaką mieliśmy” – powiedział Salam. „Jeśli więc nie zostanie dostarczony do portu morskiego, nie mamy pszenicy, nie mamy zbóż, nie mamy chleba”.

Salam powiedział, że rząd współpracuje z partnerami prywatnymi, aby zwiększyć dostawy podstawowych towarów w nadchodzących tygodniach. Sprzedawcy jednak proszą o płatność z góry, „bo wiedzą [Lebanon’s] system bankowy jest sparaliżowany… tworzy to w pewnym sensie kolejną warstwę przeszkód” – wyjaśnił.

Hani Bohsali, prezes Syndykatu Importerów Żywności w Libanie (IFBC), był jednym z przedstawicieli, którzy spotkali się z Salamem.

Powiedział Al Jazeerze, że podobnie jak w lotnictwie, towarzystwa ubezpieczeniowe dla branży żeglugi morskiej zaczęły pobierać składki lub całkowicie znosić ubezpieczenie wojenne, co skutkuje inflacją cen dóbr konsumpcyjnych nawet o 3 procent.

„Jeśli przywiozę moje przesyłki bez ubezpieczenia wojennego, a następnie port zostanie uderzony i stracę ładunek, kto mi zrekompensuje? Nikt… ludzie [may reduce] ich wkładu, aby zmniejszyć ryzyko” – powiedział.

Bohsali jest przekonany, że nie będzie to miało wpływu na obecne dostawy już zmierzające do Libanu. Chociaż jednak przyszłe zamówienia nie zostały dotychczas anulowane, sytuację należy oceniać „na co dzień”.

„Ujmijmy to bardzo cynicznie: realistycznie rzecz biorąc, nie wiemy. Nikt nie wie” – powiedział Bohsali. „Jeśli wybuchnie wojna, jakie scenariusze można zrealizować, jeśli granica z Syrią zostanie zamknięta i nałożone zostanie embargo na morza? Nawet jeśli wykonasz 100 planów awaryjnych, to strata czasu, jeśli nie wiesz, co się stanie.

„Więc my, sektor prywatny, wzywamy, aby poprosić rząd, aby po prostu zrobił wszystko, co w jego mocy, aby powstrzymać wojnę, ponieważ to jedyna opcja”.

Minister gospodarki Libanu Amin Salam [File: Mohamed Azakir/Reuters]

„Zapomnij o jutrze, zajmij się dzisiaj”

Salam przyznaje, że Libanowi grozi „katastrofa”, jeśli wybuchnie wojna. Przyznaje jednak, że kłopoty finansowe kraju nie zaczęły się 7 października.

Kiedy objął urząd w 2021 r., Liban stał już w obliczu jednego z najgorszych kryzysów finansowych współczesności, ze stratami przekraczającymi 72 miliardy dolarów, co oznaczało 98-procentową dewaluację waluty krajowej, 80 procent ludności żyło poniżej progu ubóstwa, a bank centralny popadł w ruinę po oskarżeniu jego prezesa o defraudację finansów publicznych na kwotę 330 mln dolarów.

Warto przeczytać!  Szwedzka policja zezwala na protest mężczyzny, który planuje spalić Torę, Biblię przed ambasadą Izraela

Uzgodnioną pożyczkę w wysokości 3 miliardów dolarów od Międzynarodowego Funduszu Walutowego postrzegano jako światełko w tunelu, ale wdrażanie reform, od których jest uzależniona, przebiega powoli.

„Wszystko, co się teraz dzieje, dodaje… kolejną warstwę chaosu i braku uwagi na reformy potrzebne do odbudowy libańskiej gospodarki, ponieważ… kiedy coś takiego się nasila, cofamy się o 10 kroków” – Salam powiedział Al Jazeera. „Kiedy radzisz sobie w trybie kryzysowym, zapominasz o jutrze, musisz zająć się dniem dzisiejszym.

„[O]Twoja infrastruktura jest bardzo, bardzo, bardzo zła. A nasza gospodarka znajduje się w bardzo trudnym miejscu” – stwierdził minister. „Nie możemy sobie pozwolić nawet na… małą eskalację”.

Sprzedawca uliczny przygotowuje kaak, chleb, w południowym libskim mieście Sydon [File: Aziz Taher/Reuters]

Wysoka cena do zapłacenia

Adada, właściciel kawiarni, dobrze zna ciężar „cyklu kryzysu” w Libanie: 28-latek stał się bezrobotny po załamaniu finansowym w 2019 r. i pozostał bez pracy podczas pandemii i wybuchu portu w Bejrucie. Jej sklep był jednym z pierwszych otwartych po eksplozji w dzielnicy Gemmayze naprzeciwko portu.

Prawie wszyscy, których zna, ostrzegali ją przed otwieraniem firmy w Libanie – dodała. Ale jej marzeniem było zostać i pomóc gospodarce. „To dom” – powiedziała.

Ona się jeszcze nie poddaje. Pomimo wysokich kosztów mediów i rosnących cen surowców, Adada posiada wystarczające oszczędności, aby utrzymać sklep na co najmniej pół roku.

„Jeśli wybuchnie wojna, mogę zamknąć sklep na jakiś czas, ale martwię się o moich pracowników i inne sklepy, które nie będą miały tyle szczęścia” – powiedziała.

Adada sympatyzuje z narodem palestyńskim i jego walką, ale dobrze wie, jaką cenę może zapłacić Liban.

Jest to złożone nastawienie, podzielane przez wielu mieszkańców Libanu. „Nie możemy być samolubni, ale musimy” – mówi Adada, wyglądając przez okno.

Na zewnątrz przejeżdża kilka samochodów. Jeszcze mniej pieszych spaceruje po tętniącej życiem dzielnicy.

„Liban na to nie zasługuje, wystarczająco dużo przeszliśmy” – mówi. „Pozwólcie nam po prostu oddychać”.


Źródło