Trzech aresztowanych w Polsce w związku z atakiem na sojusznika Nawalnego Leonida Wołkowa
Trzy osoby zostały aresztowane w związku z atakiem na starszego doradcę zmarłego przywódcy rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego.
Leonid Wołkow powiedział, że w marcu przed swoim domem w stolicy Litwy, Wilnie, złamał rękę.
Premier Polski powiedział osobą, która rzekomo zleciła atak, był „Białorusin pracujący dla Rosjan”.
O dokonanie tego oskarża się dwóch obywateli Polski powiązanych z grupami ultrafanów piłki nożnej.
Wywiad litewski pierwotnie stwierdził, że atak był prawdopodobnie „zorganizowany przez Rosję”.
Na piątkowej konferencji prasowej prezydent Litwy Gitanas Nauseda potwierdził aresztowania, dziękując polskim władzom.
W tweetuj na Xpan Nauseda podziękował prezydentowi Polski Andrzejowi Dudzie i przestrzegł organizatorów zbrodni, aby „nie próbowali jej powtarzać!”
Jak poinformowała litewska prokuratura, policja przetrzymuje dwóch obywateli Polski w stolicy Polski, Warszawie, po zatrzymaniu 3 kwietnia.
Dodali także, że do przestępstwa doszło na skutek „przekonań i działalności politycznej” Wołkowa.
Polska policja podała, że mężczyźni byli poszukiwani Europejskim Nakazem Aresztowania i przetrzymywani w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga.
Premier Polski Donald Tusk powiedział, że Polak został aresztowany i postawiono mu osobne zarzuty za planowanie współpracy z rosyjskimi służbami wywiadowczymi w celu pomocy w usiłowaniu zabójstwa Wołodymyra Zełenskiego na Ukrainie.
„Nie będzie żadnej pobłażliwości dla współpracowników rosyjskich służb. Każdą zdradę i próbę destabilizacji spalimy” – oznajmił w oświadczeniu zamieszczonym w serwisie X, znanym wcześniej jako Twitter.
Pan Wołkow także tweetował swoją reakcję na aresztowania, mówiąc: „Nie znam jeszcze żadnych innych szczegółów, ale mogę powiedzieć: widziałem, jak energicznie i wytrwale litewska policja pracowała w tej sprawie przez ostatni miesiąc i bardzo się z tego cieszę ta praca okazała się skuteczna.”
W marcu aktywista powiedział, że incydent był „oczywistym, typowym gangsterskim pozdrowieniem od Putina, od bandyty z Petersburga”, ale nie podał więcej szczegółów na temat napastnika.
„Wszystko wydarzyło się w ciszy… Oczywiście jest to wyraźny atak polityczny, nie ma tu żadnych wątpliwości” – powiedział.
Podczas piątkowej konferencji prasowej urzędnicy Kremla odmówili komentarza w sprawie aresztowań.
Po ataku, który miał miejsce, gdy 12 marca przyjechał samochodem do swojego domu w Wilnie, na krótko trafił do szpitala.
W tym czasie w mediach społecznościowych inny członek ekipy Nawalnego umieścił zdjęcia przedstawiające pana Wołkowa z siniakami na głowie i zakrwawioną nogą po uderzeniu młotkiem.
Wołkow (43 l.) był szefem sztabu Nawalnego i dla własnego bezpieczeństwa przez kilka lat mieszkał poza Rosją.
Nieżyjący już przywódca rosyjskiej opozycji zmarł nagle w lutym w więzieniu w rosyjskiej Arktyce.
W tym tygodniu wdowa po nim Julia Nawalna powiedziała, że atak pana Wołkowa skłonił ją do zatrudnienia ochroniarza.
W rozmowie z magazynem Time powiedziała: „Niektórzy ludzie czekali na niego z młotkiem i puszką gazu pieprzowego. Jego żona była w domu z małymi dziećmi”.
W artykule pani Navalnaya stwierdziła również, że ani ona, ani jej zmarły mąż nie mieli zabezpieczenia i że odziedziczyła po nim „odwagę”.