Świat

Trzej ukraińscy żołnierze. Dwa lata wojny. Jak zmieniło się ich życie.

  • 24 lutego, 2024
  • 9 min read
Trzej ukraińscy żołnierze.  Dwa lata wojny.  Jak zmieniło się ich życie.


24 lutego 2022 r. prezydent Rosji Władimir Putin nakazał rosyjskiemu wojsku inwazję na Ukrainę, rozpoczynając największą wojnę lądową w Europie od czasów II wojny światowej. Tysiące Ukraińców bez doświadczenia wojskowego zaangażowało się tego dnia do walki w obawie, że od tego zależy ich przetrwanie – i istnienie ich kraju.

Dwa lata później wielu nadal walczy. Niektórzy stracili kończyny. Wielu z nich ledwo widywało swoje rodziny. Dla wszystkich nadzieje i marzenia na przyszłość uległy zmianie, gdy wojna, która według większości miała się wkrótce zakończyć, może ciągnąć się latami. Tęsknią za powrotem do cywilnego życia.

Oto historie trzech Ukraińców, którzy zaciągnęli się 24 lutego 2022 roku, po dwóch latach na polu bitwy.

Vadym Burei, 44 lata, sygnał wywoławczy Wasylowicz

Burei nie może zrobić kroku bez przypomnienia, co stracił podczas walki. We wrześniu 2022 roku, podczas transportu piechoty i świeżego zaopatrzenia na linię frontu w pobliżu oblężonego ukraińskiego miasta Bachmut, samochód Burei został trafiony rakietą przeciwpancerną.

Niedawno powiedział, że miał szczęście, bo rakieta nie zdetonowała. Spowodowało to katastrofalną katastrofę, ale nie spowodowało natychmiastowego spalenia wszystkich znajdujących się w środku osób. A towarzysząca mu osoba wiedziała, jak szybko założyć opaski uciskowe na nogi Burei. Mimo to, kiedy Burei doszedł do siebie, był po podwójnej amputacji, a jego nogi kończyły się na kolanach.

„Gdybym miał przynajmniej jedną nogę, w ogóle by mi to nie przeszkadzało” – powiedział Burei, wzruszając ramionami. „I doskonale rozumiałam, że za jakiś czas jeszcze stanę na nogi”.

Jest jednym z tysięcy Ukraińców, którzy stracili kończyny w czasie wojny. To, co potem nastąpiło, to „czyściec” – powiedział Burei. Był transportowany ze szpitala do szpitala na terenie całej Ukrainy. Ostatecznie udał się do Stanów Zjednoczonych, aby założyć protezę i rozpocząć rehabilitację. Jego pragnienie, aby znów zacząć chodzić, było czasami silniejsze niż to, co jego ciało było w stanie znieść. Czasami jego szwy krwawiły. Czasami protezy były źle dopasowane — albo po prostu się psuły.

Nigdy nie bał się chodzić po śniegu lub lodzie, ale teraz zastanawia się nad każdym ruchem, aby uniknąć upadku. Prysznice, które kiedyś były prostą przyjemnością, stały się wyczerpujące, bo za każdym razem musiał zabierać ze sobą krzesło.

Warto przeczytać!  Rozmowy koalicyjne w Pakistanie zbliżają się po braku wyraźnej większości w wyborach | Wiadomości ze świata

„To znaczy, są pewne niedogodności, ale życie na tym się nie kończy, prawda? Nie, nie jest” – powiedział Burei. „Tak, to niewygodne. Tak, to boli. Tak, to nie jest twoje. Cóż, co możesz zrobić? Jakie jest wyjście?”

Burei pozostał na wschodzie Ukrainy w ramach 58. Brygady Zmotoryzowanej, mimo że mógł twierdzić, że „nie nadaje się do służby wojskowej”. Błagał kierownictwo brygady, aby pozostało na jakimś stanowisku i pracuje jako urzędnik administracyjny w tylnej bazie, z dala od najbardziej wysuniętych do przodu stanowisk jednostki.

Zanim Burei zapisał się do walki pierwszego dnia wojny, miał plan. Ostrożnie zarządzał finansami, aby zapewnić utrzymanie rodzinie — żonie i trójce dzieci. Jego dzień zaczynał się od kawy o 7 rano przed odwiezieniem dzieci do szkoły. Jego najmłodsze dziecko, dziewczynka, miało zaledwie 3 lata, gdy zaciągnął się do wojska.

On też stracił czas, obserwując, jak dorasta. Kolejna rzecz, której nie może odzyskać.

„Wszystko było w porządku” – powiedział Burei. „A teraz sytuacja się odwróciła. Rozumiesz już, że nie wróci do stanu pierwotnego, no cóż, do stanu przedwojennego.

Oleksandra Ryazantseva, 40 lat, sygnał wywoławczy Jałta

Ryazantseva była typem dziewczyny, która kochała obcasy. Jeździła różowym samochodem. Była jedną z czołowych stylistek na Ukrainie, posiadającą własne studio garderoby dla obsady filmowej.

Ale w ciągu ostatnich dwóch lat zapomniała, jak się malować. Ubrania, które kochała, już jej nie pasują. Przerzuciła się na mundur całkowicie kamuflażowy.

„Jestem stylistką od 15 lat i teraz nie mogę dorównać” – powiedziała Ryazantseva. „Mam 33 odcienie zieleni — zarówno pikselowe, jak i wielokamerowe”.

Rozważała możliwość zostania żołnierzem na długo przed porannym przebudzeniem, słysząc dźwięk rosyjskich rakiet eksplodujących w Kijowie. Pochodzi z Krymu, który Rosja najechała i zaanektowała nielegalnie w 2014 roku. Jej ojciec służył w wojsku, służąc w siłach radzieckich w Afganistanie.

„Uświadomiłam sobie, że to wszystko” – powiedziała. – To znaczy, nie wyjdziesz więcej w ten sposób, na randkę czy coś. I tak 24-go, kiedy już było jasno, udałem się do biura poboru do wojska”.

Wręczono jej broń, której nie umiała używać, i wysłano ją do Hostomelu, gdzie rosyjscy spadochroniarze zeszli na lotnisko z fal helikopterów. Szczękała zębami, gdy kuliła się za transporterem opancerzonym. Ona i ukraińscy żołnierze, których właśnie spotkała, wpadli w zasadzkę.

Warto przeczytać!  Izraelski premier Netanjahu wzywa do zniszczenia Hamasu i wymienia trzy warunki wstępne pokoju

„Mówią: «Słuchaj, mała, prawdopodobnie odesłamy cię z powrotem»” – powiedziała Ryazantseva.

Kobiety pozostają przeważającą mniejszością w ukraińskiej armii i mają trudności z zaufaniem do obowiązków na linii frontu, często służąc na tyłach lub jako sanitariuszki. Po dwóch tygodniach pomagania w patrolowaniu centrum Kijowa, gdy stolica była nadal zagrożona, Ryazantseva została zaproszona do wstąpienia do brygady sił obrony terytorialnej – jak większość Ukraińców bez wcześniejszego doświadczenia, chętnych do walki, została zmobilizowana w pierwszych dniach wojny.

Powiedziała, że ​​kilka dni później zabiła po raz pierwszy: zastrzeliła rosyjskiego żołnierza na przedmieściach Kijowa, Irpin. „Było mi wtedy bardzo niedobrze” – powiedziała. Później wysłano ją na granicę białoruską z misją zwiadowczą, leżąc na bagnach, w pieluchach dla dorosłych, ponieważ zbyt duże podniesienie głowy mogłoby oznaczać ujawnienie jej miejsca pobytu.

Życie wojskowe Ryazantsevy wydaje się teraz bardziej znajome niż jej cywilna przeszłość. Ale odbyło się to kosztem osobistego poświęcenia. Ryazantseva chciała mieć dziecko – „cichą i niegrzeczną” dziewczynkę, której dałaby na imię Matylda, jak powiedziała. Ale randki i związki nie wchodzą w grę, ponieważ nie może zobowiązać się do przyszłości.

„Myślę, że wkrótce umrę” – powiedziała niedawno Ryazantseva. „No cóż, poległe w bitwie. Ale wcale nie boję się śmierci.”

Taras, 24 lata, sygnał wywoławczy Stoyik

Taras był przekonany, że nie będzie wojny z Rosją – i mówił to każdemu, kto chciał słuchać. Wojsko nigdy nie było częścią jego planu. Był pracownikiem naukowym, pracującym nad tytułem magistra i planującym kontynuację badań, „które tak naprawdę nikomu nie były potrzebne” w kwestiach filozoficznych, stwierdził ze śmiechem.

Miał zaledwie 22 lata – wykształcony młody człowiek, który był przyszłością Ukrainy. Duża część jego pokolenia została poświęcona wysiłkowi wojennemu.

24 lutego 2022 r., zanim Taras zgłosił się na ochotnika do walki, udał się do katedry w centrum Kijowa, aby się pomodlić.

„W tym momencie gdzieś uderzyła rakieta” – powiedział Taras, którego „The Washington Post” ze względów bezpieczeństwa zgodził się identyfikować jedynie na podstawie imienia i sygnału wywoławczego. „Słyszałem i widziałem ten dym. I w pewnym sensie powiedziałem jeszcze kilka słów, aby Pan… poprosiłem Pana, aby ocalił nas lub obrońców Kijowa”.

Warto przeczytać!  Ukraina otrzyma szwedzkie samoloty radarowe Spodziewaj się, że Rosja na nich poluje.

Od tego czasu wiara Tarasa była jedyną stałą w jego życiu. On i jego towarzysze z batalionu Bractwo, który koncentruje się na misjach dywersyjnych przeciwko siłom rosyjskim, wspólnie modlą się przed każdą operacją. Były takie, o których myślał, że będą jego ostatnimi. A są też wspomnienia, które bolą bardziej niż chwile, gdy myślał, że może umrzeć – śmierć przyjaciół i towarzyszy broni.

„Żyje się w czymś w rodzaju próżni” – powiedział Taras. „Bo wydaje mi się, że gdybym postrzegał te wszystkie rzeczy i straty tak samo, jak w życiu cywilnym – utrata bliskiej osoby to oczywiście tragedia, żałoba trwa długo i tak dalej. Ale tutaj wszystkie wydarzenia są nieco wymuszone i przyspieszone. A jeśli przejdziesz przez te wszystkie rzeczy z tym samym, zwykłym podejściem, naprawdę możesz oszaleć.

Jego bliski przyjaciel zginął w południowo-wschodnim obwodzie zaporoskim w lipcu podczas nieudanej kontrofensywy Ukrainy. Taras powiedział, że mężczyzna planował oświadczyć się swojej dziewczynie następnego dnia. Ale potem poproszono go o pomoc w napadzie.

Taras, pilot drona zwiadowczego, spędził kolejne cztery noce na monitorowaniu martwego ciała swojego przyjaciela wraz z innymi żołnierzami – jeden z nich zawsze unosił się nad głową z dronem, aby upewnić się, że zwłoki się nie poruszają i w końcu można je odzyskać.

„To uczucie krzyczącej bezradności, nie możesz nic zrobić, a twój przyjaciel leży martwy, dosłownie bardzo blisko ciebie” – powiedział. „Nie możesz iść i go podnieść ani pocieszyć. A jego dziewczyna dzwoni, jest załamana.”

Ciężar tego i innych doświadczeń sprawił, że Tarasowi trudno jest odnieść się do codziennych problemów swoich bliskich. Zniknęły także jego ambicje związane z karierą nauczyciela. Być może już nigdy nie ukończy studiów magisterskich, powiedział. Nie może sobie wyobrazić spędzenia tak dużej ilości czasu w bibliotece po adrenalinie towarzyszącej bitwie.

Wyobraża sobie powojenną Ukrainę, na której wielu weteranów stara się przystosować do życia w cywilu i jest prześladowanych przez to, czego doświadczyli w walce. Jednak dodał, że jest to na tyle odległe, że nie widzi jeszcze takiej możliwości dla siebie.

„Być może ze smutkiem z powodu niektórych przygód, ale wrócę spokojnie i planuję powrót do cywilnego życia” – powiedział. „Jak Bóg da.”


Źródło