Sport

Twórca historii Djokovic teraz celuje w gwiazdy

  • 23 sierpnia, 2024
  • 7 min read
Twórca historii Djokovic teraz celuje w gwiazdy


W męskim tenisie w 2024 r. w bliskim sąsiedztwie istnieje ciekawa dychotomia. Z jednej strony jest nieodparty wzrost młodszej brygady, z Jannikiem Sinnerem i Carlosem Alcarazem zgarniającymi wszystkie trzy dotychczasowe Majory. Z drugiej strony jest ponadczasowy geniusz Novaka Djokovica, który w wieku 37 lat — prawie półtorej dekady starszy od Sinnera i Alcaraza — zdobył nieuchwytne złoto olimpijskie w grze pojedynczej w Paryżu, dodając jeden wielki tytuł, którego brakowało w jego błyszczącym gabinecie.

Oczywiście, zdarzały się nakładki, które groziły zatarciem rzeczywistości. Djoković przegrał z Sinnerem w półfinale Australian Open, a następnie z Alcarazem w finale Wimbledonu, co dało początek narracji, że czas Serba jako najwybitniejszego tenisisty tej ery dobiegł końca. Jednak jego zwycięstwo nad Alcarazem w finale olimpijskim, gdzie z operacyjnie naprawionym kolanem rozegrał najlepszy mecz w roku, wskrzesiło jego sezon i pokazało, że nie osłabiło to jego stalowej determinacji do zwycięstwa.

Gdy w poniedziałek rozpocznie się ostatni turniej Wielkiego Szlema sezonu, US Open, fani będą mieli okazję doświadczyć delikatnego napięcia między dwoma pozornie różnymi bliźniakami i niekończącego się splotu przeszłości i teraźniejszości. Sinner jest numerem 1 na świecie, a Alcaraz numerem 3; Djokovic jest numerem 2 i obrońcą tytułu na Flushing Meadows.

Gotowy do huśtania

Pomaga to, że Djokovic wszedł do Nowego Jorku w lepszej formie niż w ostatnich miesiącach, będąc tak daleko od swoich zmagań przez większą część sezonu. Przed igrzyskami olimpijskimi przegrał z outsiderami, opuścił turnieje, na które normalnie by nie poszedł, rozstał się ze swoim trenerem od sześciu lat Goranem Ivaniseviciem — który pomógł mu wygrać 12 turniejów wielkoszlemowych — i zerwał łąkotkę w kolanie. Porażka z Alcarazem na Wimbledonie okazała się ostatnią kroplą; był to jego czwarty z rzędu mecz z zawodnikiem z czołowej dziesiątki i nie zdobył tytułu od pokonania Sinnera w finale ATP Tour w listopadzie ubiegłego roku.

Warto przeczytać!  Luka Doncić i Kyrie Irving obwiniają się za porażkę Mavsa z Wilkami

Paryż jednak zmienił wszystko. Zwycięstwo było nieoczekiwane — taki jest poziom, do którego Alcaraz dorósł — i jedno z najbardziej imponujących w karierze Djokovica.

Tenis Serba od dawna polega na grze procentami i zarządzaniu ryzykiem. Ale gdy fizyczna przewaga, która kiedyś dzieliła go od reszty stawki, malała, Djokovic prawdopodobnie zrozumiał, że punkty muszą być krótsze, jego technika bardziej dopracowana, a uderzenia bardziej precyzyjne.

Ta cecha była widoczna w dwóch tie-breakach wygranych z Alcarazem; przy stanie 3-3 w pierwszym gemie zaatakował drugi serwis z potwornym zamiarem, a w drugim wykonał dwa zapierające dech w piersiach, biegnące, wygrywające forhendem po przekątnej piłki, których nawet fenomen pokroju Alcaraza, nie pozostawiającego ani centymetra wolnej przestrzeni, potrafił jedynie śledzić, ale nie dosięgnąć.

Mając w kieszeni także olimpijskie złoto singlowe, o co może grać Djokovic? W tak bogatej karierze jak jego, wyznaczanie celów może często wydawać się bezsensowne. Ma rekordowe 24 tytuły Wielkiego Szlema wśród mężczyzn, wygrał co najmniej trzy razy każdy z czterech turniejów Major, dziewięć turniejów ATP Masters 1000, a także kończące sezon ATP Tour Finals i spędził rekordowe 428 tygodni na szczycie rankingu ATP.

Ale ciągła kalibracja podejść i ponowna ocena celów były znakiem rozpoznawczym kariery Djokovica. Pojawił się na Wimbledonie 2024 niecałe trzy tygodnie po operacji kolana. Na igrzyskach olimpijskich grał z bólem, nawet potrzebował środków przeciwbólowych w ćwierćfinałowym zwycięstwie nad Stefanosem Tsitsipasem. Oczywiście miał medal z Pekinu 2008, brązowy, z którego większość sportowców będzie zadowolona. Djoković jednak nie był typem, który zadowoliłby się niczym innym niż błyszczącym żółtym metalem. „To prawdopodobnie jedna z największych wewnętrznych walk, z którą wciąż toczę” — powiedział Djoković w wywiadzie dla NBC po sukcesie w Paryżu. „Że nie czuję, że zrobiłem wystarczająco dużo… na korcie i poza nim. [So] Jestem niesamowicie wdzięczny za błogosławieństwo zdobycia historycznego złotego medalu dla mojego kraju, za ukończenie Złotego Szlema i za pobicie wszystkich rekordów”.

Warto przeczytać!  Pakistan Cricket Board mianuje Gillespiego i Kirsten na głównych trenerów mężczyzn | Wiadomości krykieta

Miecz obosieczny

Takie zamknięcia mogą mieć dwa rodzaje skutków dla graczy. Mogą prowadzić do utraty motywacji lub uwolnić ich od ciężaru oczekiwań i pozwolić im grać swobodnie. Djokovic w przeszłości doświadczył tego pierwszego. Wygrał French Open w 2016 r., kończąc karierę Wielkiego Szlema, a także został pierwszym mężczyzną od czasów Roda Lavera, który zdobył wszystkie cztery Wielkiego Szlema jednocześnie. Przez kolejne dwa lata, aż do Wimbledonu 2018, nie wygrał Wielkiego Szlema, sprawiając wrażenie osłabionego i wycofanego.

Celem Djokovica w nadchodzących dwóch tygodniach będzie ochrona przed takim spadkiem. Po pierwsze, jest to pierwszy raz od 2010 roku, kiedy jest na US Open bez wygrania żadnego z trzech poprzednich Wielkich Szlemów i nie chciałby zakończyć sezonu bez zapewnienia sobie choćby jednego. Ale co ważniejsze, ma do osiągnięcia coś doniosłego — szansę na pobicie rekordu Margaret Court, który wynosi 24 Wielkiego Szlema. Jako jedyny przedstawiciel słynnej Wielkiej Trójki może również zapewnić, że 2024 rok stanie się 24. rokiem z rzędu, w którym przynajmniej jeden zwycięzca Wielkiego Szlema spośród Rogera Federera, Rafaela Nadala i niego samego.

Warto przeczytać!  Nowy nabytek CSK, Rizvi, po wybuchowym występie w meczu przeciwko GT

„Nie jest tajemnicą, że jednym z głównych powodów, dla których gram i rywalizuję w zawodowym tenisie, jest próba pobicia większej liczby rekordów i stworzenia większej historii” – powiedział kiedyś Djokovic. „To dla mnie niezwykle inspirujące. Historia w grze jest czymś, co bardzo motywuje”.

Gorzko-słodkie chwile

Jednak pozostaje pytanie, czy US Open będzie skłonny do organizacji tak wielkich imprez. Przeszłość mówi nam, że rekord jest mieszany, a sam Djokovic zaznał słodko-gorzkich chwil. Wyrównał wynik swojego idola z dzieciństwa Pete’a Samprasa, który zdobył 14 Wielkich Szlemów na Flushing Meadows w 2018 roku, ale gdy w 2021 roku pojawiła się szansa na ukończenie Wielkiego Szlema — monumentalne zadanie wygrania wszystkich Wielkich Szlemów w tym samym roku — pękł pod presją Daniiła Miedwiediewa w finale. To również miejsce, w którym przegrał sześć finałów, najwięcej w swojej karierze w Wielkim Szlemie.

Ponadto, żaden mężczyzna nie obronił tytułu singlisty w Nowym Jorku od czasu, gdy Federer dokonał tego wyczynu w 2008 roku. Przez ostatnie dwie dekady Wielka Trójka dosłownie kartelizowała tenis, ale US Open pozostało wspaniałym wyjątkiem. W ciągu ostatnich pięciu edycji miało pięciu różnych zwycięzców, a nawet zachowywało się jak żłobek — aż siedmiu mężczyzn wygrało tutaj swoje pierwsze tytuły Wielkiego Szlema od 2003 roku. Ale Djokovic jest kimś, kto bezwzględnie interesuje się sławą i honorem, a jeśli jest zawodnik, na którego można postawić, że będzie pędził ku sukcesowi — lub nawet utykał, jak to miało miejsce w ciągu ostatnich dwóch miesięcy — to jest to on.


Źródło