Świat

UE chaotycznie reaguje na kryzys na Morzu Czerwonym – POLITICO

  • 12 stycznia, 2024
  • 7 min read
UE chaotycznie reaguje na kryzys na Morzu Czerwonym – POLITICO


Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać ten artykuł

Wyrażona przez sztuczną inteligencję.

Chociaż Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przeprowadziły w czwartek naloty na cele Houthi w Jemenie – próbując odstraszyć ataki na statki na Morzu Czerwonym – okaże się, czy UE będzie znaczące zaangażowanie w narastający konflikt.

Jak dotąd reakcje krajów UE były mieszane, co odzwierciedlało nieporozumienia w obrębie bloku dotyczące wojny między Izraelem a Hamasem w oblężonej Strefie Gazy, a także szersze napięcia z Iranem i innymi mocarstwami regionalnymi.

Najwyższy dyplomata UE Josep Borrell, który zazwyczaj aktywnie udziela się w mediach społecznościowych, w momencie publikacji nie komentował niedawnych nalotów. POLITICO skontaktowało się z Europejskimi Służbami Działań Zewnętrznych, służbą dyplomatyczną UE, przed publikacją i nie otrzymało odpowiedzi.

Biały Dom stwierdził w oświadczeniu: „Naszym celem pozostaje deeskalacja napięć i przywrócenie stabilności na Morzu Czerwonym, ale nasze przesłanie musi być jasne: nie zawahamy się bronić życia i chronić swobodnego przepływu handlu w jednym z najważniejszych dróg wodnych świata w obliczu ciągłych zagrożeń.”

Oprócz Wielkiej Brytanii jedynymi Europejczykami, którzy zadeklarowali pomoc Amerykanom, były Holandia – która zapewniła wsparcie podczas strajków – Dania i Niemcy.

Zapytany, czy istnieją obawy, że napięcia z Iranem mogą wzrosnąć w wyniku nalotów, jeden z dyplomatów UE powiedział POLITICO: „Z pewnością ryzyko. Ale nie możemy siedzieć bezczynnie i nic nie robić, podczas gdy Houthi wstrzymują światowy handel”.

Wśród sygnatariuszy nie było szczególnie Włoch i Francji, które posiadają statki wojskowe patrolujące Morze Czerwone. Hiszpanii, pierwszego kraju europejskiego, który wyraźnie oświadczył, że nie będzie brał udziału w dowodzonych przez USA działaniach na rzecz bezpieczeństwa międzynarodowego (Operacja Prosperity Guardian) na Morzu Czerwonym, również nie znalazła się na liście.

Warto przeczytać!  Południowokoreańscy żołnierze oddali strzały ostrzegawcze po tym, jak żołnierze Korei Północnej przekroczyli granicę

W czwartek, przed atakami pod przewodnictwem USA, UE planowała wysłać co najmniej trzy okręty wojenne w celu ochrony statków na Morzu Czerwonym. Według dokumentu Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, do którego dotarł POLITICO, ramię dyplomatyczne UE, blok powinien stworzyć „nową operację UE”, która „działałaby na szerszym obszarze działania, od Morza Czerwonego po Zatokę Perską”. Operacja mogłaby rozpocząć się już pod koniec lutego.

Według kilku unijnych dyplomatów, którym zapewniono anonimowość, aby mogli swobodnie wypowiadać się, plan ten ma zostać omówiony w przyszłym tygodniu przez Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa UE, który zajmuje się polityką zagraniczną i kwestiami bezpieczeństwa. Nie jest jeszcze jasne, które kraje UE miałyby zaopatrzyć okręty wojenne wymienione w planie, stwierdzili dyplomaci, i nie jest jeszcze jasne, czy Hiszpania, która sprzeciwiała się wcześniejszym planom UE wykorzystania na Morzu Czerwonym istniejącej operacji UE Atalanta, poprzeć nową propozycję UE.

Holendrzy uważają, że udział w strajkach wynika z zagrożenia dotarcia towarów do ich portów.

Port w Rotterdamie jest największym portem morskim w Europie, a także zalicza się do najważniejszych portów kontenerowych na świecie. Odpowiada za około 8 procent produkcji gospodarczej Holandii, port szacuje się na 2022 rok.

„Uporczywe” ataki Houthi na statki handlowe na Morzu Czerwonym stanowią „zagrożenie dla bezpieczeństwa morskiego i swobodnego transportu towarów, a także zasady swobodnej i bezpiecznej żeglugi” – stwierdził minister spraw zagranicznych Holandii Hanke Bruins Slot and Defense Minister Kajsa Ollongren napisała w piątek w piśmie do holenderskiego parlamentu.

Warto przeczytać!  Starszy rosyjski urzędnik Piotr Kuczerenko umiera w tajemniczych okolicznościach po potępieniu „faszystowskiej inwazji” na Ukrainę
Bojownicy Houthi wymachują bronią podczas marszu na znak solidarności z narodem palestyńskim | Mohammed Huwais/AFP za pośrednictwem Getty Images

„Morze Czerwone to kluczowy szlak żeglugowy pomiędzy Kanałem Sueskim a Oceanem Indyjskim. Bezpieczny przejazd przez Morze Read leży zatem w bezpośrednim interesie Holandii” – podkreślili.

W oświadczeniu przesłanym e-mailem w piątkowe popołudnie niemieckie ministerstwo obrony stwierdziło, że „nie zawahamy się bronić życia ludzkiego i chronić swobodnego przepływu towarów” na Morzu Czerwonym, ale Berlin nie wniósł jeszcze znaczącego wkładu materialnego w obronę handlu morskiego trasa.

Przewodnicząca komisji obrony Bundestagu, Marie-Agnes Strack-Zimmermann, powiedziała POLITICO, że zaangażowanie niemieckiej marynarki wojennej „pod przywództwem UE” jest „w rzeczywistości możliwe, dodając, że „w ministerstwie toczą się obecnie dyskusje, w jaki sposób niemiecki wkład do tej koalicji mógłby wygląda jak.”

Jednak, jak stwierdziła Strack-Zimmermann, zaangażowanie w koalicję Morza Czerwonego nie polega na tym, „czy chcemy tam być”. Zamiast tego jest to kwestia „czy mamy możliwości”.

Ograniczone opcje

Niemieckie fregaty klasy Sachsen to potężne platformy morskiej obrony powietrznej, które zapewnią cenne zdolności obronne żegludze na Morzu Czerwonym. Problem w tym, że jest ich tylko trzech.

„Jeśli porównasz [the German Navy] z innymi krajami” – powiedział Strack-Zimmermann – „nie jest duża – nasza flota nie jest największa”. Jej zaangażowanie w koalicję na Morzu Czerwonym jest niepewne”.

Poza okrętami wojennymi Niemcy mogłyby „pomagać na różne sposoby” – powiedział Strack-Zimmermann, dodając, że Niemcy mogłyby wysłać kontyngent marynarzy do służby na sojuszniczym okręcie wojennym lub pomóc w koordynowaniu wielonarodowej floty w sojuszniczym kwaterze głównej.

Warto przeczytać!  „The New York Times” wycofuje się z błędnych doniesień o szpitalu w Gazie, ale inne media milczą

Przyznała, że ​​znaczna część niemieckiego handlu zagranicznego przebiega szlakiem żeglugowym Morza Czerwonego, co otwiera drzwi do krytyki dotychczasowego braku zaangażowania Niemiec.

„Musimy poczekać i zobaczyć, jak będzie wyglądać decyzja polityczna i plan operacyjny” – powiedział w piątek rzecznik niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych.

Holendrzy i Niemcy są otwarci na współpracę na Morzu Czerwonym, Francja niechętnie opowiada się za Waszyngtonem i włącza się w inicjatywy mogące doprowadzić do eskalacji w regionie.

Na początku tego miesiąca francuscy urzędnicy powiedzieli POLITICO, że Paryż nie będzie brał udziału w atakach na Houthi i to stanowisko nie uległo zmianie.

W czwartek w rozmowie z reporterami kontradmirał Emmanuel Slaars, wspólny dowódca sił francuskich w regionie, powiedział, że jego zadaniem jest zapewnienie wolności żeglugi poprzez ochronę statków pochodzących z Francji lub powiązanych z francuskimi interesami, ale nie atakowanie Houthi.

Czas pokaże, czy UE będzie znacząco zaangażowana w narastający konflikt | John Thys/AFP za pośrednictwem Getty Images

Slaars upierał się, że francuska fregata Langwedocja, która obecnie patroluje Morze Czerwone, pozostaje pod francuskim dowództwem pomimo wspierania kierowanej przez USA operacji Prosperity Guardian. „Nie ma żadnego podporządkowania partnerowi amerykańskiemu” – stwierdził Slaars.

W piątek rano francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zrzuciło odpowiedzialność za narastającą przemoc bezpośrednio na Huti. W oświadczeniu ministerstwo napisało, że „poprzez swoje działania zbrojne Huti ponoszą niezwykle dużą odpowiedzialność za regionalną eskalację”.




Źródło