Świat

Ukraina: Operatorzy dronów ukryci w lesie mają kluczowe znaczenie dla wschodniej bitwy

  • 31 stycznia, 2023
  • 6 min read
Ukraina: Operatorzy dronów ukryci w lesie mają kluczowe znaczenie dla wschodniej bitwy



Niedaleko Kreminna na Ukrainie
CNN

Lasy sosnowe w pobliżu miasta Kreminna stały się jednym z najgorętszych obszarów walk podczas wojny na wschodniej Ukrainie. Wydaje się, że działa tu prawie każda broń, artyleria, haubice, czołgi i moździerze. Ale być może najważniejsze jest najmniejsze: dron zwiadowczy.

Siły ukraińskie i rosyjskie walczą tu od blisko dwóch miesięcy. Jeśli Ukraińcy zdołają przedrzeć się przez rosyjskie linie i dotrzeć do Kreminna, mogą zakłócić rosyjskie szlaki zaopatrzeniowe.

Ale to znacznie trudniejsza propozycja niż pod koniec ubiegłego roku. Rosyjskie linie obronne zostały wzmocnione ciężką bronią i artylerią dalekiego zasięgu.

CNN towarzyszyło dwóm ukraińskim operatorom dronów z batalionu Dnipro-1 w głąb lasu, aby zobaczyć, jak działają. Podróż przebiegała ścieżkami z miękkiego piasku pośród cienkich koron sosen, przez niesamowity krajobraz usiany strumieniami i bagnami.

Rok temu jeden z operatorów dronów, który podał się tylko jako Rusłan, był instruktorem snowboardu i kajakarstwa. Teraz obserwuje ruch rosyjskiej zbroi wzdłuż leśnych ścieżek, fachowo ślizgając się swoim dronem po wierzchołkach drzew.

Po przybyciu do okopu pojazdy operatorów dronów są ostrożnie manewrowane pod osłoną drzew. Rosjanie też mają drony zwiadowcze, a ukraińscy operatorzy dronów są uważani za cele o dużej wartości.

Rusłan wskazuje na wschód i północ: Rosjanie byli oddaleni o 7 kilometrów (4 mile) w jednym kierunku i 3 kilometry w drugim.

Dron Mavic-3 – koń roboczy ukraińskiego rozpoznania, nawet jeśli waży mniej niż kilogram i ma rozpiętość zaledwie 35 centymetrów (14 cali) – wznosi się z warkotem z pobliskiej polany. Może pozostawać w powietrzu przez około 45 minut i przebyć łącznie do 30 kilometrów, przekazując operatorom wideo w wysokiej rozdzielczości.

Warto przeczytać!  Palestyńczycy wzywają do globalnego strajku w poniedziałek, żądając zawieszenia broni w Gazie | Wiadomości o konflikcie izraelsko-palestyńskim

Ich zadaniem jest dostarczanie wywiadu w czasie rzeczywistym na temat rosyjskich pozycji i ruchów, a także pomaganie ukraińskiej artylerii w ustalaniu celów. Wśród lasów ukryte są stanowiska artylerii 120 mm i 82 mm, a gdzieś w pobliżu potężna haubica Krab 155 mm, jedna z około 50 podarowanych przez Polskę. Ukraińcy lubią Kraba za celność i moc, ale jest wymagający w utrzymaniu.

„Cały dzień toczy się walka artyleryjska” — mówi Rusłan.

Kamuflaż wiszący na linie w zrujnowanym budynku we wsi Zarichne na wschodzie Ukrainy.

On nie przesadza. Niewiele jest chwil ciszy w ciągu godziny, w której CNN jest z Rusłanem i jego kolegą. Pociski artyleryjskie wystrzelone z pobliskiego stanowiska ukraińskiego wydają ogłuszający huk. W oddali słychać huk rosyjskich pocisków.

„W ostatnim miesiącu rosyjska armia jest tu coraz bardziej” — mówi Rusłan. „Ogólna linia jest statyczna, ale pozycje cały czas się zmieniają. Czasami Rosjanie idą (do przodu), a czasami idzie nasza armia”.

Oznacza to strzelaninę w gęstwinie lasu. Ale oznacza to również, że Ukraina szybko zużywa amunicję artyleryjską. Ciężarówki przejeżdżają przez pobliską wioskę Yampil ze świeżymi zapasami, ale Rusłan mówi, że Ukraina potrzebuje tutaj znacznie więcej amunicji artyleryjskiej.

W pobliskiej wsi Zarichne, tuż za skrajem lasu, rosyjska artyleria codziennie celuje w rozklekotany most. Niewiele pozostało z wioski: pozostali tutaj to głównie ludzie starsi i bez środków do życia. Albo nie mogą, albo nie chcą wyjechać.

Ostrzał spowodował poważne zniszczenia we wsi Zarichne koło Kreminnej.

Jedna z nich – 69-latka, która podaje się za Valentina – mówi CNN, że Rosjanie cały czas ostrzeliwują wioskę.

Warto przeczytać!  Rosyjskim rezerwistom brakuje amunicji podczas walki łopatami

„To niebezpieczne, ale co możemy zrobić? Wytrzymujemy. Czasami się ukrywamy. Ale teraz w piwnicy jest za zimno, można tam zamarznąć” – mówi.

„Spójrz na moje okna, nie ma już szkła. Do ich pokrycia użyliśmy tylko drewna i plastiku. I jest zimno.

Patrzy tęsknie na ulicę, jakby wspominała lepsze czasy.

Córka Valentiny jest daleko w Dnipro w centralnej Ukrainie, ale nie opuszcza domu, by do niej dołączyć. W końcu zasadziła ziemniaki. – Nie opuszczę ich – mówi ze zmęczonym uśmiechem.

Zarichne – podobnie jak duże połacie tego regionu – było okupowane przez Rosjan przez większą część ubiegłego roku, zanim jesienią zostało wyzwolone przez siły ukraińskie. Ale wyzwolenie przyszło tylko z nazwy. Zbocza i lasy poza echem uderzeń rakiet i pocisków. Jednostki ukraińskie okopują się wśród sosen i piasku w pobliżu, gdzie niewybuchy zaśmiecają ściółkę leśną.

Kobieta prowadzi rower przez zdewastowaną wieś Zarichne we wschodniej Ukrainie.

Kilka kilometrów dalej batalion Dnipro-1 ma własny warsztat dronów, w którym granaty NATO są starannie przecinane na pół, aby można je było odtworzyć jako małą amunicję swobodnego spadania. Pod stołem znajduje się płyta plastikowego materiału wybuchowego C-4. To żmudny i wymagający proces, polegający na wytwarzaniu jednej ręcznie robionej amunicji co 20 minut.

Niektóre z amunicji dronowej jednostki to w zasadzie granaty odłamkowe zrzucane na piechotę – a zwłaszcza myśliwce rosyjskiego prywatnego wykonawcy wojskowego Wagner myśliwce wokół Bakhmuta. Cięższe wersje mogą uszkodzić lub wyłączyć czołg.

Warto przeczytać!  Sąd nakazuje Holandii wstrzymanie dostaw części do myśliwców do Izraela | Wojna Izraela w Gazie Wiadomości

Dowódca jednostki dronów Dnipro-1 nazywa się Graf. Mówi, że drony stały się „jednym z najważniejszych elementów tej wojny – zarówno dla nas, jak i dla wroga. Bez dronów niczego nie da się wykonać”.

A to czyni jego ludzi celem. „W tej chwili operator drona to jedno z najniebezpieczniejszych zawodów. Wróg wie, że jesteśmy oczami naszej armii. Gdy tylko zlokalizują operatora drona, używają wszelkiego rodzaju broni: artylerii lufowej, MLRS, czołgów” – mówi Graf.

„Mamy wysoki wskaźnik strat wśród pilotów, wróg zawsze nas szuka”. Graf mówi.

Żaden ukraiński żołnierz na tym froncie nie ma złudzeń, że ten konflikt zostanie wkrótce wygrany. We wschodnim regionie Donbasu toczą się brutalne, wyniszczające bitwy: zyski i straty mierzone są w setkach metrów.

Graf powtarza to, co wydaje się mówić każdy ukraiński żołnierz. „Teraz otrzymujemy czołgi – potrzebujemy więc więcej czołgów. A my potrzebujemy lotnictwa i rakiet dalekiego zasięgu. Musimy zniszczyć wroga zbliżającego się do Ukrainy. Tylko tak można wygrać”.

A dla swojej jednostki Graf marzy o zdobyciu amerykańskich dronów szturmowych Predator. To nie jest brane pod uwagę w Waszyngtonie.

W międzyczasie Rusłan i jego koledzy trzymają linię – aw Zarichne Walentyna modli się za nich.

„Do diabła z tymi Rosjanami, którzy przychodzą na cudzą ziemię!” ona mówi. „Opowiadam się za Ukrainą, tu się urodziłem, stąd pochodzą moi przodkowie, zawsze byłem proukraiński i zawsze będę”.


Źródło