Urlop menstruacyjny. 24 dni wolnego, zaświadczenia u lekarza niepotrzebne
Im bliżej wyborów, tym partie polityczne prześcigają się w pomysłach, jak zyskać przychylność wyborców. Lewica kieruje swój przekaz do kobiet i kusi nowymi urlopami.
Obecnie wymiar urlopu wypoczynkowego zależy od stażu i wynosi 20 dni w roku (dla osób pracujących krócej niż 10 lat) i 26 dni (dla osób z dłuższym niż 10 lat stażem). Oprócz tego przysługują jeszcze tzw. wolne na żądanie – z puli urlopowej pracownik może wziąć cztery dni w roku poza planem urlopowym.
Nowe urlopy. Rząd dopiero co wprowadził zmiany
Rząd w ostatnich miesiącach wprowadził nowe wolne dni. Pierwszy to tzw. urlop opiekuńczy. wynosi 5 dni w roku i przysługuje w celu zapewnienia opieki członkom najbliższej rodziny. Za ten czas jednak nie przysługuje wynagrodzenie. Drugi to urlop z tytułu działania siły wyższej. Można z niego skorzystać w razie nagłego zdarzenia, np. wypadku, awarii w domu czy innych zdarzeń losowych. To dwa dni w roku, za które pracownik otrzymuje połowę pensji.
Nowe urlopy 2023. Tyle wolnego Polacy jeszcze nie mieli
Nowe urlopy. „Koniec pracy w męczarniach”
Teraz Lewica chce wprowadzenia jeszcze jednego rodzaju urlopu. Kto miałby z niego skorzystać? Chodzi o tzw. urlop menstruacyjny, którzy przysługiwałby kobietom mającym trudne i bolesne miesiączki. – W Hiszpanii taki urlop to aż 5 dni w miesiącu. My zaczniemy skromnie — chcemy wprowadzenia dwóch dni urlopu menstruacyjnego miesięcznie – mówiła w sobotę 24 czerwca podczas konwencji Lewicy posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. – Bolesna menstruacja nie musi oznaczać konieczności pracy w męczarniach – dodaje.
Koniec epidemii, początek zamieszania. Zmiany w urlopach i badaniach
Nowe urlopy. Konsultacja u lekarza niepotrzebna
Taki urlop właśnie wprowadza Hiszpania. W lutym br. rząd Pedro Sancheza przyjął projekt ustawy, który zakłada, że kobietom, które ciężko znoszą „te dni” przysługiwały trzy dni wolnego od pracy z możliwością przedłużenia do pięciu dni. By z niego skorzystać kobieta musiałaby mieć zaświadczenie lekarskie, potwierdzające, że w trakcie menstruacji cierpi m.in. na silne skurcze, nudności, zawroty głowy czy wymioty. Za czas urlopu menstruacyjnego miałaby otrzymywać wynagrodzenie.
W Polsce mogłoby to wyglądać nieco inaczej. Z pierwszych zapowiedzi wynika, że nie byłoby potrzebne żadne zaświadczenie lekarskie w tej sprawie. – Konsultacja z lekarzem jest zbędna, nie ma po co stawać w kolejkach – wyjaśniała niedawno posłanka Lewicy Paulina Matysiak w radiu ZET.
Nowe urlopy. Kto zapłaci za urlop menstruacyjny?
Pojawiają się jednak pytania, kto w Polsce miałby finansować taki urlop. Pracodawcy? Już teraz skarżą się, że to na nich spoczywa koszt finansowania L4 wypisywanych pracownikom przez lekarzy. ZUS wypłaca bowiem pracownikowi zasiłek dopiero od 33 dnia choroby. – Przedsiębiorcy bardzo często wchodzą „na wysokie C” i słyszymy lamenty: „jeśli podniesiemy płacę minimalną to zbankrutujemy”. Jakoś nie bankrutują. Myślę, że warto zachęcać do wprowadzenia tych rozwiązać. Wypoczęci pracownicy, to bardziej efektywni pracownicy – podkreśla posłanka Matysiak.
Kiedy informacje o urlopach menstruacyjnych zaczęły pojawiać się mediach, pojawiły się głosy mężczyzn, że takie prawo dyskryminowałoby panów. – Chciałabym, aby mężczyźni ochoczo i głośno jak podchodzą do dyskryminacji, podchodzili do sprawy dyskryminacji płacowej kobiet i mężczyzn. Traktujemy te kwestie w sposób równy – wyjaśniała posłanka Matysiak. – Drodzy panowie, nie ma czego zazdrościć.
