Podróże

Urzędnicy Lake Tahoe walczą z nadmierną turystyką, koncentrując się na zarządzaniu, a nie na marketingu; Mogą pojawić się nowe opłaty

  • 21 lipca, 2023
  • 7 min read
Urzędnicy Lake Tahoe walczą z nadmierną turystyką, koncentrując się na zarządzaniu, a nie na marketingu;  Mogą pojawić się nowe opłaty


SAND HARBOR, Nev. (AP) — Urzędnicy ds. turystyki w Lake Tahoe byli zaskoczeni i nieco zirytowani, gdy szanowany międzynarodowy przewodnik turystyczny umieścił kultowe alpejskie jezioro leżące na linii Kalifornia-Nevada na liście miejsc, od których należy się trzymać z dala od tego roku z powodu szkodliwych skutków ekologicznych nadmiernej turystyki.

Ale z powodu napływu gości i nowych pełnoetatowych mieszkańców z powodu pandemii COVID-19, która już zmusza lokalnych przywódców do ponownego przyjrzenia się trwającej od dziesięcioleci rozmowie o przeludnieniu, „Fodor’s No List 2023” mógł posłużyć jako dzwonek alarmowy, że konieczna jest jakaś zmiana.

„Nie mogę już chodzić na własne plaże” – powiedziała Susan Daniels, lat 70, mieszkanka Kings Beach w Kalifornii, której rodzice poznali się w ośrodku narciarskim w Tahoe w 1952 roku. Obejmuje to jej ulubiony Sand Harbor, który leży tuż za granicą z Nevadą i słynie z turkusowej wody i formacji skalnych. „Nie mogę pojechać do Sand Harbor, gdzie dorastałem, chyba że ustawię się w kolejce o 7 rano”.

Odkąd Fodor’s ogłosił w listopadzie zeszłego roku, że „Lake Tahoe ma problem z ludźmi”, kilka nieprawdopodobnych głosów wyraziło nową chęć rozważenia podatków lub opłat dla kierowców, co nie było dawno temu.

Tymczasem lokalni urzędnicy biznesowi i turystyczni stoją w kolejce za nowym wysiłkiem, aby przekonać ludzi do sprawdzenia mniej uczęszczanych części jeziora i odwiedzenia ich poza sezonem.

Kreskówki polityczne

Chodzi o to, aby zachować lokalną gospodarkę o wartości 5 miliardów dolarów, zbudowaną wokół turystów, którzy przyjeżdżają na wędrówki, biwaki, łodzie, rowery, narty i hazard, jednocześnie zmniejszając ich wpływ na środowisko i społeczności. Mniej więcej jedna trzecia wielkości równie zatłoczonego Parku Narodowego Yosemite w Sierra Nevada, dorzecze jeziora Tahoe odwiedza około trzy razy więcej osób — około 15 milionów rocznie.

Warto przeczytać!  10 miejsc, które podróżnicy odwiedzą tego lata, według Google Flights

„Wiemy, że naprawdę musimy wyjść z branży marketingu turystycznego i zająć się zarządzaniem turystyką” — powiedziała Carol Chaplin, dyrektor generalny Urzędu ds. Odwiedzających Jeziora Tahoe.

— I to ma wiele wspólnego z artykułem Fodora, naprawdę. Jak zarządzamy naszą turystyką?” powiedziała. „Nie żeby to była nadmierna turystyka – myślę, że to było trochę szokujące. Niektórym jednak nie zaprzeczamy”.

W tym miesiącu odsłonięto Lake Tahoe Destination Stewardship Plan, 143-stronicowy dokument wspierany przez szeroką koalicję kilkunastu podmiotów zajmujących się ochroną przyrody, biznesu, rządów i prywatnych, dla których priorytetem jest „zrównoważona ochrona” kury znoszącej złote jaja – migoczących kobaltowych wód, które zmieniają kolor na niebiesko-zielony w pobliżu 72 mil (115 kilometrów) linii brzegowej jeziora.

Dokument, nad którym pracowano przez dwa lata, pełen pomysłów, ale mało konkretów, skupia się przede wszystkim na złagodzeniu korków, które powodują nie tylko koszmary parkingowe, ale także zwiększone zanieczyszczenie powietrza i sedymentację jezior.

Plan uwzględnia również środki przyjęte przez inne destynacje turystyczne, takie jak wymaganie rezerwacji, zezwoleń na wjazd na określony czas i ograniczenia przepustowości.

Ale „nie jesteśmy parkiem narodowym” – powiedziała Amy Berry, dyrektor generalna organizacji non-profit Tahoe Fund. „Nie mamy bram. Nigdy nie zamkniemy drzwi przed ludźmi”.

Dokument nie ma mocy prawnej i nie ma mechanizmu egzekwowania, który zapewniłby urzeczywistnienie aspiracji, które zawiera.

Urzędnicy z Tahoe mówili już w ten sposób. Ale upierają się, że tym razem jest inaczej.

Jako jeden z coraz większej liczby osób, które podzielają ten pogląd, Hill zna pomysł, który dziesięć lat temu zostałby odrzucony przez hotele, kasyna, ośrodki narciarskie i inne firmy sprzeciwiające się wszystkiemu, co mogłoby zniechęcić gości.

I przyznała, że ​​nie będzie to łatwe, zwłaszcza ze względu na wiele jurysdykcji, w tym pięć hrabstw w dwóch stanach, poszczególne miasta, organy regulacyjne, Straż Przybrzeżną i Służbę Leśną Stanów Zjednoczonych.

„Ale szczerze mówiąc, myślę, że ludzie mogli zauważyć, że możemy już zbliżać się do punktu niezrównoważenia” – powiedział Hill.

„Kiedy ludzie tacy jak Fodor mówią:„ Nie jedź nad jezioro Tahoe ”, nie jest to dobre dla nas jako regionu. Potrzebujemy ludzi, którzy będą nas odwiedzać, ale potrzebujemy systemu do zarządzania nimi” – powiedziała.

Berry, Chaplin i inni uważają, że dwie kluczowe strategie zarządzania turystyką to zachęcanie do wizyt w środku tygodnia i poza sezonem oraz promowanie ukrytych klejnotów, których wielu turystów nigdy nie widziało – takich jak Jezioro Spooner, słabo wykorzystywane miejsce nad wschodnim brzegiem, gdzie niedawno otwarto nowe centrum dla odwiedzających i parking.

„W Tahoe Basin jest wiele do odkrycia” — powiedział Berry. „Wiesz, to ponad 200 000 akrów. Są szlaki. Są jeziora. Mnóstwo rzeczy do zrobienia”.

Istnieje jednak sceptycyzm co do tego, jak łatwo turystów można zepchnąć z utartej ścieżki.

Daniels jest jednym z tych, którzy są przekonani, że pewnego rodzaju opłata dla kierowców jest nieunikniona: „Coś w rodzaju 17-milowej jazdy w Monterrey (Kalifornia), gdzie trzeba zapłacić za przejazd”.

Wyobraża sobie roczną naklejkę o wartości 50 USD, która jest wymagana do jazdy w obrębie dorzecza. Miejscowi płaciliby co roku, gdy uzyskają licencję na samochód. Naklejki dla zwiedzających też by się przydały na rok, ale musieliby zapłacić nawet za jednodniową wizytę.

„Jeśli trafisz do portfela ludzi, zwykle ma to wpływ” – powiedział Daniels.

Jak dotąd niewiele osób posłuchało sugestii przewodnika turystycznego, że jedno z najgłębszych jezior na świecie, którego zawartość wystarczyłaby na pokrycie stanu Kalifornia 35 centymetrami wody, „przydałoby się zrobić sobie przerwę, by się wyleczyć i odmłodzić”.

Chaplin powiedział, że obłożenie hoteli między grudniem a kwietniem, szczytem sezonu narciarskiego, wzrosło o 12 proc.

Stawka jest wysoka dla ekosystemu i stylu życia Tahoe, ponieważ niektórzy długoletni mieszkańcy już wyjechali, mając dość korków, zatłoczonych supermarketów i rosnących kosztów mieszkaniowych.

Po latach dołączania do Danielsa na publicznych spotkaniach, by opowiadać się za ochroną jeziora, Ellie Waller w końcu niedawno miała dość i przeniosła się z północnego wybrzeża Tahoe przez góry do Carson Valley, na południe od Reno.

„To było marzenie mojego męża, aby żyć i mieć to przez resztę naszego życia” – powiedział Waller. „I w pewnym momencie niechętnie to zostawiliśmy”.

Prawa autorskie 2023 Associated Press. Wszelkie prawa zastrzeżone. Ten materiał nie może być publikowany, transmitowany, przepisywany ani redystrybuowany.


Źródło