Świat

USA-Tajwan: Dlaczego tak wielu kongresmenów udaje się do Tajpej?

  • 22 lutego, 2024
  • 6 min read
USA-Tajwan: Dlaczego tak wielu kongresmenów udaje się do Tajpej?


  • Ruperta Wingfielda-Hayesa
  • BBC News, Tajwan

Tytuł Zdjęcia,

Protestujący przed wizytą Nancy Pelosi w 2022 r

„Jak by ci się podobało, gdybyśmy zaczęli wysyłać oficjalne delegacje do Honolulu na spotkania z przywódcami separatystów, którzy chcą niepodległości Hawajów od Stanów Zjednoczonych? Co byś zrobił, gdybyśmy zaczęli sprzedawać im broń?”

Może się to wydawać fałszywą równoważnością, ale jest to argument często stosowany przez legion chińskich fotelowych wojowników, którzy w mediach społecznościowych potępiają wszelkie wizyty urzędników rządu USA – a zwłaszcza członków Kongresu USA – na Tajwanie. Chiny postrzegają samorządny Tajwan jako separatystyczną prowincję, która ostatecznie znajdzie się pod kontrolą Pekinu, dlatego dla użytkowników mediów społecznościowych takie wizyty są niedopuszczalną prowokacją i ingerencją w wewnętrzne sprawy Chin.

Oczywiście wizyty te – podobnie jak ta, którą w tym tygodniu złożył przedstawiciel Mike Gallagher, przewodniczący komisji ds. Chin w Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych – są postrzegane zupełnie inaczej w Waszyngtonie i Tajpej, które postrzegają siebie jako odrębne od Chin kontynentalnych, posiadające własną konstytucję i demokratycznie wybranych przywódców.

Rodzi się jednak pytanie: jaki jest ich cel? Czy są to autentyczne przejawy wsparcia, które pomagają odstraszyć Chiny, czy też są to chwyty reklamowe, które prowokują Pekin i utwierdzają pogląd, że Waszyngtonowi zależy na trwałym oddzieleniu Tajwanu?

Wizyty nie pozostają bez konsekwencji. Sposób, w jaki Stany Zjednoczone poradzą sobie ze swoimi stosunkami z Pekinem i Tajpej, w dużym stopniu wpłynie na to, czy obecny napięty impas w Cieśninie Tajwańskiej pozostanie taki, czy też znacznie się pogorszy.

„Przybyliśmy tutaj, aby potwierdzić wsparcie USA dla Tajwanu i wyrazić solidarność w naszym wspólnym zaangażowaniu na rzecz wartości demokratycznych” – powiedzieli kongresmani Ami Bera i Mario Díaz Balart na zakończenie swojej styczniowej podróży. Jako pierwsi udali się z pielgrzymką do Tajpej po wyborach prezydenckich, które odbyły się 13 stycznia.

Tytuł Zdjęcia,

Prezydent Tsai Ing-wen spotkała się w styczniu z przedstawicielami USA Ami Berą (z prawej) i Mario Díazem-Balartem

Tendencję tę aktywnie wspiera obecna prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen i nie wydaje się, aby była ona zniechęcana po stronie amerykańskiej. Rzeczywiście, prezydent Joe Biden ze wszystkich przywódców USA najdobitniej jak dotąd wypowiadał się w swojej obronie Tajwanu – aczkolwiek nadal nadal opowiadał się za amerykańską polityką jednych Chin.

„To ważne” – mówi J. Michael Cole, były oficer kanadyjskiego wywiadu i były doradca prezydenta Tsai. „Stany Zjednoczone powtarzają, że mamy niezachwiane zaangażowanie w sprawie Tajwanu. Ale do tego potrzebny jest element publiczny. To właśnie niepokoi Pekin i dlatego dziennikarze o tym piszą”.

„Mamy badania, które pokazują, że wizyty na wysokim szczeblu zwiększają zaufanie ludzi do stosunków USA–Tajwan” – mówi Chen Fang-yu, politolog na Uniwersytecie Soochow w Tajpej.

Takie wizyty promują bardziej przyjazne nastawienie do Ameryki ze strony tych, którzy pozostają sceptyczni co do tego, czy Stany Zjednoczone rzeczywiście pojawią się, jeśli Tajwan zostanie zaatakowany przez Chiny – wyjaśnia. Są jednak tutaj inni, którzy przyswoili sobie teorie spiskowe, z których wiele pochodzi zza Cieśniny Tajwańskiej, że Ameryka popycha Tajpej na drogę wojny z Chinami, dokładnie tak, jak twierdzą zwolennicy teorii spiskowych, to miało miejsce w przypadku wojny Ukrainy z Rosją.

Tymczasem amerykańscy kongresmani i kobiety mają swoje własne, nie zawsze bezinteresowne, powody, dla których tu przychodzą. Pielgrzymka do Tajpej w coraz większym stopniu jest dla prawicy sposobem na ugruntowanie swojej antychińskiej wiarygodności wobec wyborców w kraju – chociaż obecnie lewica wydaje się równie chętna do udowodnienia własnego, twardego stanowiska, jeśli chodzi o Pekin.

Podpis wideo,

Nancy Pelosi na Tajwanie: Demokracja źródłem siły

Zwiększona częstotliwość i bezwstydny rozgłos pokazują, jak wiele zmieniło się między Waszyngtonem a Pekinem.

„Przed 2016 rokiem ludzie uważali, że wizyty tutaj powinny być dyskretne” – mówi Chen Fang-Yu. „Chcieli uniknąć rozgniewania Chin. Ale teraz coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że niezależnie od tego, co zrobią, rozgniewają Chiny”.

Stosunki Tajwanu z Kongresem USA są głębokie i długie. Kiedy w 1979 roku prezydent Jimmy Carter zerwał stosunki z Tajpej i uznał Pekin, to Kongres USA zmusił go do podpisania ustawy o stosunkach z Tajwanem. Akt ten do dziś stanowi podstawę stosunków z Tajpej. Wyraźnie zobowiązuje Stany Zjednoczone do przeciwstawiania się wszelkim próbom zmiany status quo przy użyciu siły w Cieśninie Tajwańskiej oraz do dostarczania Tajwanowi wystarczającej broni do obrony przed Chinami.

W latach 70. na Tajwanie panowała dyktatura wojskowa. Jej sojusznicy w USA byli Republikanami. Zimna wojna była nadal bardzo chłodna, a wyspy były postrzegane jako bastion przeciwko komunizmowi. Dziś antykomunizm może nadal odgrywać niewielką rolę. Ale o wiele ważniejsza jest solidarność z inną demokracją. Tajwan nie jest już sprawą Partii Republikańskiej. W następstwie takich wydarzeń jak wojny handlowe Trumpa, spory dotyczące pochodzenia Covida i wykrycie balonów szpiegowskich w USA, poparcie dla Tajwanu wśród Amerykanów rozprzestrzenia się teraz po obu stronach.

Co więcej, Stany Zjednoczone mają także ważne interesy związane z bezpieczeństwem narodowym i gospodarką powiązane z Tajwanem – w szczególności handel półprzewodnikami.

Wszystko to oznacza, że ​​w odróżnieniu od Ukrainy, w Kongresie nie ma głosów wzywających USA do ograniczenia wsparcia wojskowego dla Tajwanu. Jeśli już, to jest odwrotnie.

Tytuł Zdjęcia,

Reakcja na wizytę Pelosi w chińskich mediach

Ale to pytanie pozostaje. Czy wizyty przynoszą więcej szkody niż pożytku? Kiedy Nancy Pelosi przybyła tu latem 2022 r., Pekin odpowiedział, po raz pierwszy wystrzeliwując rakiety balistyczne nad szczytem wyspy, w tym nad stolicą Tajpej. Badania opinii publicznej przeprowadzone po wizycie wykazały, że większość uważa, że ​​wizyta naruszyła bezpieczeństwo Tajwanu.

W dzisiejszych czasach dość często słyszy się, jak osoby specjalizujące się w studiach nad Tajwanem cytują starą maksymę prezydenta Theodore’a Roosevelta, aby „mówić cicho i nosić duży kij”. J. Michael Cole twierdzi, że dokładnie to robią Stany Zjednoczone i Tajwan. Mówi, że wizyty w Kongresie USA mogą być symboliczne, ale stanowią dobry PR dla Tajpej i członków Kongresu. Z wyjątkiem wizyty Pelosi, one również znajdują się poniżej progu tego, co naprawdę niepokoi Pekin.

Ale, mówi J. Michael Cole, co te wizyty tak naprawdę oznaczają dla stosunków USA–Tajwan? Przecież „naprawdę istotny aspekt… taki jak coraz częstsza wymiana zdań na wysokim szczeblu na tematy takie jak wywiad czy obrona, nie trafia do wiadomości”.

„To są konstruktywne” – kontynuuje. „A Stany Zjednoczone stanowczo twierdzą, że rząd Tajwanu nie będzie ich upubliczniać”.


Źródło

Warto przeczytać!  Oburzenie na człowieka, który zbezcześcił Koran, skłania protestujących do podpalenia ambasady Szwecji w Iraku