Filmy

W potężnej „Wojnie domowej” Alexa Garlanda dziennikarze są ostatnią nadzieją Ameryki

  • 9 kwietnia, 2024
  • 5 min read
W potężnej „Wojnie domowej” Alexa Garlanda dziennikarze są ostatnią nadzieją Ameryki


Stany Zjednoczone się rozpadają w nowym, wyrazistym filmie Alexa Garlanda „Wojna secesyjna”, będącym krzykliwym i zapadającym w pamięć przeżyciem na dużym ekranie. Kiedy zostaliśmy zaproszeni, kraj był w stanie wojny ze sobą od lat, oczami kilku dziennikarzy dokumentujących chaos na pierwszej linii frontu i goniących za niemożliwym do przeprowadzenia wywiadem z prezydentem.

Garland, scenarzysta i reżyser filmów takich jak „Annihilation” i „Ex Machina”, a także serialu „Devs”, zawsze wydaje się mieć oko na najbrzydsze strony człowieczeństwa i naszą zdolność do samozagłady. Jego tematy są głębokie, a ich eksploracja szczera w filmach przesiąkniętych dziwnymi i zapadającymi w pamięć obrazami, które zdecydowanie zbyt długo krążą w Twojej podświadomości. Niezależnie od tego, co sądzisz o „Mężczyznach”, jego filmie, który w dotychczasowej historii wywołał najwięcej podziałów, jest mało prawdopodobne, że ktokolwiek zapomni o narodzinach Rory’ego Kinneara.

W „Wojnie domowej” w roli głównej Kirsten Dunst jako doświadczony fotograf wojenny Lee, Garland po raz kolejny rzuca wyzwanie swojej publiczności, nie kręcąc filmu o tym, o czym wszyscy myślą, że będzie lub powinien być. Tak, to kraj podzielony politycznie. Tak, prezydent (Nick Offerman) to porywczy, wschodzący despota, który dał sobie trzecią kadencję, zaczął atakować swoich obywateli i izolował się od prasy. Tak, jest jedna przerażająca postać grana przez Jessego Plemonsa, który ma dość twarde zdanie na temat tego, kto jest, a kto nie jest prawdziwym Amerykaninem.

Warto przeczytać!  Kung Fu Panda 4 z datą premiery cyfrowej i dodatkowym filmem krótkometrażowym

Ale zwiastun, o którym wszyscy mówili, to nie ta historia. Garland nie jest na tyle nudna i narracyjnie konserwatywna, żeby robić film o ideologiach czerwieni i błękitu. Tak naprawdę wiemy tylko, że tak zwane zachodnie siły Teksasu i Kalifornii odłączyły się od kraju i są bliskie obalenia rządu. Nie wiemy, czego i dlaczego chcą inni, ani czego chce druga strona, ani dlaczego, i zaczynamy zdawać sobie sprawę, że wielu bohaterów wydaje się tak naprawdę nie wiedzieć lub też się tym nie przejmuje.

Ten wybór może być frustrujący dla niektórych widzów, ale jest też jedynym, który ma sens w filmie skupiającym się na dziennikarzach, którzy narażają się na niebezpieczeństwo, opowiadając historię brutalnych konfliktów i niepokojów. Jak Lee wyjaśnia Jessie z Cailee Spaeny, młodej, początkującej fotografce, która wepchnęła się łokciem w niebezpieczną podróż do Waszyngtonu, pytania nie są jej zadaniem: robi prawdziwe, bezstronne zdjęcia, aby wszyscy mogli to zrobić.

„Wojna secesyjna” to film, który bardziej niż cokolwiek innego dotyczy reporterów wojennych – traumy uderzenia, żywotnej wagi dawania świadectwa oraz moralnych i etycznych dylematów bezstronności. Lee z Dunst przeżywa mały kryzys egzystencjalny po nakręceniu tak wielu horrorów i ma wrażenie, że nic nie zmieniła – przemoc i śmierć są wciąż wszędzie. Jest także profesjonalistką: zahartowana i oddana historii i wizerunkowi. Jej kolega Joel (Wagner Moura) jest bardziej uzależniony od adrenaliny, co wieczór goni za strzałami i upija się do odrętwienia. Jest Jessie (Spaeny), ambitna nowicjuszka z szeroko otwartymi oczami, która przerosła jej głowę, oraz starzejący się redaktor Sammy (wielki Stephen McKinley Henderson), mądry i zapięty na guziki w Brooks Brothers i szelkach, który nie wyobraża sobie życia poza wiadomościami, nawet jeśli jego organizm go zawodzi. Wszyscy mają motywację do działania i żaden z nich nie ma życia poza pracą, co może być krytyką dla niektórych bohaterów filmowych, ale nie w tym przypadku (ostrzeżenie dla wszystkich widzów czasopism).

Warto przeczytać!  Globalny box office „Challengers” w dalszym ciągu odnosi sukcesy

Grupa musi wybrać pośrednią trasę, aby jak najbezpieczniej dostać się z Nowego Jorku do Waszyngtonu, przez Pittsburgh i Wirginię Zachodnią. Drogi i miasta są nieco udekorowane, ale każdy, kto zna tę okolicę, rozpozna znajome widoki martwych centrów handlowych, skrzypiących, niemarkowych stacji benzynowych przy dwupasmowych drogach, zabitych deskami sklepów i zarośniętych parkingów, które zapewniają niepokojąco skuteczne tło dla ponurego świata „wojny secesyjnej”.

Zarówno Dunst, jak i Spaeny są wyjątkowo dobrzy w swoich rolach, skutecznie ucieleśniając weterana i nowicjusza – dobrze napisana, dopracowana i ewoluująca dynamika, która powinna inspirować debaty i dyskusje (między innymi) po napisach.

Strach przenika każdą klatkę, niezależnie od tego, czy jest to spokojna chwila inteligentnej rozmowy, starcie z pięściami, czy ogłuszająca strzelanina na 17. ulicy. I jak w przypadku wszystkich filmów Garland, ten zawiera świetną, przemyślaną ścieżkę dźwiękową i epizodyczną rolę Sonoyi Mizuno.

Inteligentne, wciągające i wymagające hity kinowe nie pojawiają się zbyt często, choć miniony rok obfitował w względne zawstydzenie w postaci filmów takich jak „Dune: część druga” i „Oppenheimer”. Częścią tej rozmowy powinna być także „Wojna domowa”. To przeżycie teatralne, które zasługuje na szansę.

Warto przeczytać!  Nowy zwiastun kontynuacji WandaVision potwierdza śmierć Wandy Maximoff

„Wojna domowa”, która w piątek trafi do kin w formacie A24, otrzymała od stowarzyszenia Motion Picture Association ocenę R za „mocne, brutalne treści, krwawe/niepokojące obrazy i język”. Czas trwania: 119 minut. Trzy gwiazdki na cztery.


Źródło