Świat

W ukraińskich lasach ukraińscy bojownicy ścigają się, przygotowując się do kontrofensywy przeciwko Rosji

  • 4 maja, 2023
  • 5 min read
W ukraińskich lasach ukraińscy bojownicy ścigają się, przygotowując się do kontrofensywy przeciwko Rosji


Ukraiński żołnierz Oleksandr, lat 44, trzyma amunicję do karabinu maszynowego w okopie na linii frontu, podczas rosyjskiego ataku na Ukrainę, w obwodzie donieckim, Ukraina, 28 kwietnia 2023 r. REUTERS/Sofiia Gatilova

GDZIEŚ W ŚRODKOWEJ UKRAINIE (AP) – Bojownicy odlatują o świcie, w pojedynkę, z zawieszonymi karabinami, kompasami w dłoniach i znikają jak kameleony w bujnej zieleni gęstych lasów centralnej Ukrainy.

Przygotowują się do długo oczekiwanej kampanii, która ma nadzieję, że Ukraina zmieni impet jej wojny z Rosją.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rosja oskarża Ukrainę o nieudany zamach na Putina

To przyspieszony kurs nowej taktyki szturmowej dla oddziału Gwardii Narodowej, złożonego z ochotników w wieku od 22 do 51 lat. Oddział jest częścią brygady, która została wybrana do przygotowania kontrofensywy i miała zaledwie kilka miesięcy na szkolić się w zakresie nowych umiejętności i włączać nowych rekrutów. Jak sami przyznają, żołnierze mają przestarzałą broń, a wielu obawiało się niewystarczającego szkolenia lub zasobów. Ale powiedzieli, że kiedy nadejdzie czas, będą gotowi do walki.

Associated Press wstąpiła do jednostki Stalowego Kordonu lub Stalowego Pogranicza, brygady Gwardii Narodowej Ukrainy. Ponad rok po inwazji Rosji na Ukrainę linie frontu wojny od miesięcy prawie się nie zmieniają, a siły rosyjskie zajmują prawie jedną piątą terytorium kraju. Stany Zjednoczone i inni sojusznicy wzmocnili ukraiński arsenał nowoczesną bronią, ale nadal występują krytyczne niedobory amunicji i siły roboczej.

Warto przeczytać!  Przemoc na Haiti: „Na co dzień żyjemy ze śmiercią”

Ludzie oddziału i jego dowódcy nie mają pojęcia, kiedy i gdzie rozpocznie się kontrofensywa. Ale wiedzą, że nie mają dużo czasu na przygotowania.

„W tej chwili przygotowujemy się do wielkich akcji. Nikt nam nie powie, jakie one będą. Dostajemy rozkaz – może jutro, może za miesiąc, nie wiemy – iść do punktu X” – powiedział jeden z dowódcy oddziału, znani pod znakiem wywoławczym Grunwald. „Przygotowujemy się każdego dnia”.

Jednostka rozmawiała z AP pod warunkiem, że będą oni identyfikowani wyłącznie z imion lub znaków wywoławczych, a region, w którym odbywają się szkolenia, nie zostanie podany.

Minister obrony Ołeksij Reznikow powiedział, że przygotowania do natarcia „dobiegają końca”.
Szczegóły poza tym są rzadkie.

„Jak tylko będzie wola Boża, pogoda i decyzja dowódców, zrobimy to” – dodał Reznikow w piątkowym internetowym briefingu.

W lesie żołnierze stąpają ostrożnie, ziemia chrzęści pod ich stopami, a ich oczy i uszy są wyczulone na oznaki przejeżdżających wrogich dronów lub pojazdów. Co kilka minut zatrzymują się, by ocenić niecodzienne dźwięki, pochylają się nisko i są gotowe do strzału.

Serhii, były oficer imigracyjny na lotnisku, pali papierosa i co kilka metrów sprawdza kompas. Mieli przejść 8 kilometrów w ciągu dwóch godzin, ale idą już prawie trzy godziny.

Zatrzymują się na przerwę w cieniu gigantycznych sosen. Roma, będąca jednym z najmłodszych zawodników, jest zaniepokojona.
„Myślę, że posunęliśmy się za daleko” – powiedział.

Warto przeczytać!  Imiona wypisane na ciałach palestyńskich dzieci świadczą o obawach rodziców z Gazy w obliczu wojny Izrael-Hamas

Dzisiejszy test, przygotowany przez Grunwalda, obejmuje wiele elementów: niezauważony przedostanie się przez gęste lasy, wystrzelenie dronów w celu ustalenia dokładnych współrzędnych wroga, przekazanie współrzędnych jednostce artylerii, a następnie rozpoczęcie ataku.

Co najważniejsze, bojowników nie wolno widzieć. Jeden mały błąd i cała operacja — i oddział — jest stracona.

Aby przygotować się na możliwość zagłuszania rosyjskiego GPS, do nawigacji używają tylko kompasów.
Rosja spędziła lata na budowaniu systemów zakłócających o dużej mocy, zdolnych do emitowania fal radiowych w celu fałszowania lub odrzucania nawigacji GPS. Tradycyjny kompas nie może się zaciąć.

Ale jest trudniejszy w użyciu. Jeden stopień błędu kompasu może zepchnąć drużynę z kursu o 100 metrów (jardów). Drużyna musi nauczyć się, jak pomimo tego dotrzeć do celu.

Kiedy dowódca drużyny Mazhor — znak wywoławczy oznaczający „bogacza” — przedstawia plan, jeden z wojowników szydzi. „Myśli, że jedna osoba to robot zdolny do ataku na rów, zabezpieczenia centrum logistycznego wroga, zdobycia lotniska, kradzieży odrzutowca MiG i wylądowania nim w Moskwie, prawda?” — powiedział Ihor.

„To wojna artylerii i dronów” – powiedział Grunwald. Ale jednostka nie ma ich wystarczająco dużo. Bojownicy noszą stare karabiny i używają prostych quadkopterów do misji zwiadowczych.

Warto przeczytać!  Temperatura w Delhi może pobić rekord najwyższy w historii Indii: 126,1 stopnia

Grunwald stara się obecnie zebrać pieniądze na zakup bardziej zaawansowanych dronów, które byłyby łatwiejsze w użyciu, najlepiej takich, które mogą przenosić bomby.

Członkowie drużyny często podnoszą granice swojego treningu. Niektórzy mówią Mazhorowi, że jego wytyczne byłyby mylące na prawdziwym polu bitwy. Krytykują towarzyszy za brak większej czujności.

Ale każdy zapytany żołnierz powiedział, że będzie gotowy, gdy otrzyma rozkaz do bitwy.

„Na początku wojny nic nie wiedzieliśmy, ale teraz jesteśmy bardziej doświadczeni” – powiedział Serhij. „Wszystkie te treningi sprawiają, że jesteśmy coraz ostrzejsi. Będziemy gotowi”.

Po długim objeździe członkowie drużyny w końcu docierają do miejsca, w którym dron zwiadowczy zostaje wystrzelony w celu określenia pozycji wroga. Współrzędne są przekazywane do jednostki moździerzowej.

„Zwycięstwo za pięć minut”, powiedział Serhij, mówiąc do walkie-talkie.

W końcu wynurzyli się po ośmiu godzinach, pokonując 18 kilometrów (11 mil) przez bagna, brud i zarośla. Współrzędne, które wysłali, były trochę błędne, chybiając kluczowe cele na pozycji wroga.

„Personel zrealizował cel w 90%”, powiedział Mazhor. W prawdziwej bitwie operacja taka jak ta zajmuje kilka dni, po wcześniejszym skrupulatnym zaplanowaniu. „W pewnym momencie byli zdezorientowani, trochę zboczyli z kursu”.

„10% błąd” – dodał. „Jako dowódca jednostki uważam, że 10 proc. to bardzo dobry wynik”.


Źródło